Backlog Mirbudu nie przekroczy 10 mld zł w tym roku, ale jest na to szansa w 2026 r. - poinformowali przedstawiciele spółki na konferencji prasowej. Zarząd widzi szanse dla grupy w związku ze spowolnieniem na rynku budowlanym m.in. w obszarze rentowności.


"Jeśli nawet obronimy ataki (...) w KIO (dotyczące odwołań do przetargu PKP PLK - przyp. PAP), to umowa będzie w przyszłym roku, więc na grudzień nie będziemy mieć 10 mld zł w portfelu. Backlog lekko wzrośnie jeszcze do końca roku, bo liczymy, że podpiszemy 2-3 mniejsze umowy. 10 mld zł w tym roku nie przekroczymy, ale jest to szansa na przyszły rok" - powiedział prezes Jerzy Mirgos.
W listopadzie oferta konsorcjum Mirbudu i Torpolu za maksymalnie 4,56 mld zł okazała się najkorzystniejsza w przetargu PKP PLK.
W prezentacji podano, że na 28 listopada 2025 r. poziom backlogu wynosił 8,9 mld zł.
Prezes ocenił, że wysoki poziom backlogu może mieć znaczący wpływ na zwiększenie poziomu przychodów od 2027 r.
"Jesteśmy w okresie przełomowym – jedne kontrakty się kończą, inne będą startowały, dostawały pozwolenia na budowę. Widzimy teraz efekt kończenia kontraktów starych, portfel nowy zaczyna się uruchamiać i patrząc od pierwszego kwartału przyszłego roku powinniśmy widzieć efekty przerobowe kontraktów zawieranych w 2024 r." - powiedział Paweł Korzeniowski, dyrektor finansowy i członek zarządu Mirbudu.
Mirbud nie spodziewa się znaczącego spadku marży brutto na części budowlanej w przyszłym roku.
"Kończymy stare kontrakty, wchodzą do realizacji kontrakty zdobywane w 2024 r. Te, które kontraktujemy teraz będą wchodziły do realizacji w 2027 r." - dodał Korzeniowski.
"Mamy spowolnienie drugi rok z rzędu. Będziemy to odczuwać jeszcze w latach 2026-2027. Ale w tym też upatruję dla nas szansy. Te kontrakty, kiedy wydawało się, że były w czasie wojny cenowej, mogą z perspektywy czasu okazać się lepsze niż myśleliśmy, bo sytuacja na rynku dzisiaj jest gorsza niż 2-3 lata temu. Nie sądzę, by coś w Polsce dynamicznie się zmieniło w najbliższych dwóch latach w kontekście rozpoczęcia inwestycji z elektrownią, w obszarze CPK najwcześniej za dwa lata, trudno też określić horyzont szybkich polskich kolei (...). Nie ma nic co mogłoby diametralnie zmienić układ sił w Polsce" - ocenił prezes.
Dodał, że duże znaczenie dla grupy będzie miało rozliczenie starych kontraktów drogowych oraz rozpoczęcie nowych realizacji.
"Mamy dziesięć projektów drogowych, które odpalamy, bo są na etapie uzyskania ZRID-ów, więc lukę po kończących się kontraktach powinniśmy uzupełnić. Więc pod względem skali działalności w drogownictwie będzie przyzwoicie" - powiedział prezes.
W segmencie kolejowym Mirbud oczekuje na prawomocny wybór oferty w przetargu PKP PLK.
"Są protesty, odwołania konkurencji. Analizując dokumenty, czy te protesty mogą odnieść jakiś skutek w KIO? Nie sądzę, ale najbliższe kilka miesięcy pokaże (...). Informacja przejdzie więc na przyszły rok. Jesteśmy dobrej myśli" - powiedział Mirgos.
"Sytuacja w kontraktacji daje nam stabilność na najbliższe trzy lata z dużą szansą zwiększenia jeśli dopniemy duży kontrakt kolejowy" - dodał.
Zdaniem prezesa sytuacja na rynku budowalnym nie jest zła, a w spowolnieniu widzi on szanse dla grupy.
"Nie jest źle. Mieliśmy bardzo wysokie oczekiwania od rynku, od inwestycji. Tu jest pewne rozczarowanie (...), ale patrząc wstecz nawet obecny spadek produkcji budowlano-montażowej nie jest taki jak w 2013 r., czy w 2009 r., bo każda firma ma portfel, pozwalający jej funkcjonować 2-3 lata" - powiedział Mirgos.
"Spowolnienie pozwala nam spokojnie kontraktować materiały, nie ma dramatycznego braku ludzi na budowach (...). Problem podwykonawców i dostawców nie istnieje, udaje się wynegocjować lepsze ceny. Dlatego mam optymizm na przyszły rok, bo liczę, że trend pewnego spowolnienia na rynku budowalnym będzie jeszcze większy niż w tym roku, co nas nie dotknie, bo mamy portfel – dotknie mniejsze, średnie firmy i dostawców, więc upatruję pewnych korzyści w rentowności" - dodał. (PAP Biznes)
doa/ ana/






















































