Przez ostatnie 2 tygodnie na sentymentach i wykresach pojawiło się wiele sygnałów, które przemawiają za wzrostami na amerykańskiej giełdzie do końca roku. Oto 6 argumentów za pozytywnym scenariuszem oraz 1 komentarz, który pomoże nam opanować entuzjazm.


Twitter, czy raczej obecny X, to cmentarzysko nietrafionych analiz i rynkowych prognoz, które śmiesznie się zestarzały. Analitycy nie tracą jednak zapału w zaznaczaniu nowych szczytów, dołków, trendów, formacji i oporów oraz przewidywaniu przyszłości.
Niektóre indykatory i sygnały mogą wydawać się bardziej sensowne, podczas gdy innym bliżej do numerologii, ale mimo wszystko warto wiedzieć co na fintwicie piszczy. Oto 6 twittów i argumentów, za tym, że amerykański rynek zakończy ten rok pozytywnie. Wszystko okraszone komentarzem głównego analityka Bankier.pl Krzysztofa Kolanego, który zajął w tej sprawie mniej optymistyczne stanowisko.
Argument pierwszy: indeks strachu i chciwości
Znany doskonale giełdowym graczom Fear and Greed Index określa sentyment na rynku próbując rozstrzygnąć, jak emocje wpływają na sposób, w jaki inwestorzy płacą za akcje. Ekstremalny strach występuje w momentach niepewności, gdy większość inwestorów wzbrania się przed kupowaniem, chociaż jak pokazuje historia tego wskaźnika, często był to najlepszy moment. Maksymalna chciwość pojawia się w chwilach rynkowej euforii, po której zazwyczaj następuje załamanie.
I'll see y'all at Extreme Greed.
— Sven Henrich (@NorthmanTrader) October 27, 2023
Have a good weekend everyone. pic.twitter.com/5I2EeZW1Qv
Jeszcze dwa tygodnie temu indeks strachu i chciwości prezentował najniższą możliwą wartość. Dziś jest już na wyższym poziomie, jednak wciąż na terytorium strachu.


Autorem Twitta jest znany analityk i rynkowy komentator Sven Henrich, który występuje często na antenach telewizji CNBC oraz CNN Business. Prowadzi też firmę analityczną NorthmanTrader.
Argument drugi: The AAII Investor Sentiment Survey
Badanie nastrojów AAII (Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych) prezentuje opinie inwestorów indywidualnych o kierunku, w którym zmierza rynek w ciągu kolejnych 6 miesięcy od 1987 roku. Różnica pomiędzy niedźwiedziami a bykami była na początku listopada najwyższa od marca tego roku. Ponad 50% ankietowanych obstawia spadki. Jeśli wychodzi się z założenia, że większość inwestorów stoi zawsze po przegranej stronie rynku, cytując klasyka "coś się dzieje".
AAII bull-bear spread drops to lowest level since March as bears rise above 50% for the first time this year. pic.twitter.com/oumLXXn9TU
— Willie Delwiche, CMT, CFA (@WillieDelwiche) November 2, 2023
Autorem twitta jest Willie Delwiche strateg inwestycyjny All Star Charts, związany przez lata z amerykańską firmą inwestycyjną Baird.
Argument trzeci: sezonowość
Pierwszą myślą, która pojawi się w głowach wielu inwestorów widzących słowo sezonowość w kontekście giełdy, będzie rajd przypadający często w końcówce roku. Przyglądając się statystykom indeksu S&P500 sięgającym 40 lat wstecz, możemy zauważyć, że w 70% przypadków po tradycyjnym jesiennym dołku, pojawiającym się modelowo w końcówce października, następowała faza wzrostowa trwająca przez kolejne kilka miesięcy. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że będzie tak i tym razem.
Nautilus Research w swoim tweecie odnosi się jednak do innej sezonowości, a mianowicie do tego jak zachowywał się statycznie S&P500 w roku przedwyborczym w Stanach Zjednoczonych. Na wykresie widzimy uśrednioną ścieżkę indeksu w tym okresie, począwszy od 1927 roku. Jak widać również w tych rocznikach listopad i grudzień charakteryzowały się bardzo mocnym trendem wzrostowym. Pytanie tylko, jaka w tym zasługa wyborów, a jaka sezonowości opisanej w pierwszym akapicie.
#seasonality $SPX #SPX SPX Pre-election year seasonal update. pic.twitter.com/4YJ8gE5R3Q
— Nautilus Research (@NautilusCap) August 8, 2023
Argument czwarty: wskaźnik Breadth Thrust (BT)
Breadth Thrust (BT) to wskaźnik dynamiki rynku opracowany przez dr Martina Zweiga, służący do identyfikacji potencjalnego odwrócenia trendu, w szczególności w początkowej fazie silnych wzrostów na rynku. Jego wartość opiera się na szerokości rynku, czyli liczbie akcji, które rosną, w porównaniu z liczbą akcji, które spadają. Sygnał pojawia się, gdy w ciągu 10 dni wskaźnik Breadth Thrust wzrasta z poniżej 40% do ponad 61,5%.
NYSE breadth is strong again Friday after the tepid jobs report. They are strong enough to give us a Zweig Breadth Thrust signal if these numbers persist into the close. This signal importantly requires breadth going from bad to really good, within 10 trading days. pic.twitter.com/Vi1aOekVf7
— Tom McClellan (@McClellanOsc) November 3, 2023
W piątek 3 listopada po słabym raporcie o zatrudnieniu nowojorska giełda zyskała na wartości na tyle mocno, żeby wysłać sygnał Zweig Breadth Thrust, na co zwrócił uwagę znany analityk techniczny Tom McClellan.
Argument piąty: pozycje zarządzających aktywami
Jak wskazywał w ostatnim tygodniu października Sven Henrich, zarządzający aktywami posiadali wówczas najmniejszą ekspozycję na rynku w 2023 roku. Od tego czasu wskaźnik nieznacznie się poprawił, jednak zaangażowanie zarządzających w akcje pozostaje w okolicach dołka. Wygląda więc na to, że po ostatnich spadkach nastąpił tzw. Pain Trade, czyli moment bólu, gdy straty poniosło bardzo wielu inwestorów. Czy to przestrzeń do stawiania nowych długich pozycji?
PAIN TRADE.
— Sven Henrich (@NorthmanTrader) November 3, 2023
Asset managers have missed this entire move so far as long exposure remains near the lowest of 2023..#NAIIM pic.twitter.com/YlR6rJFKKC
Widoczny na wykresie wskaźnik ekspozycji NAAIM reprezentuje średnią ekspozycję na amerykańskie rynki akcji zgłoszoną przez członków organizacji National Association of Active Investment Managers, która zrzesza amerykańskich doradców inwestycyjnych.
Argument szósty: średnie kroczące
Patrząc na wykres przedstawiający 20-miesięczną i 40-miesięczną średnią kroczącą możemy zauważyć, że historycznie indeks S&P500 odbijał się od nich bezpośrednio, albo wracał nad nie po krótkich przebiciach w dół. Wyjątek stanowiła bessa z 2008 roku, kiedy indeks spadł poniżej średnich i pozostawał tam przez ponad rok.
Zdaniem analityków technicznych obie średnie stanowią podporę indeksu i jego dalszych wzrostów. Sven Henrich uważa, że wskaźniki ponownie zadziałały jako wsparcie, co stanowi optymistyczny sygnał na przyszłość.
Clean bounce off of the monthly 20/40MA support confluence.
— Sven Henrich (@NorthmanTrader) November 7, 2023
Context on top of thread.$SPX pic.twitter.com/e1Y6RBjfic
Kontropinia: pierwsza i ostatnia
Ktoś tu nie może mieć racji
Już ponad rok obserwujemy dywergencję pomiędzy zachowaniem giełdowych indeksów i ekonomicznych wskaźników wyprzedzających. Te drugie od ponad roku wieszczą recesję w Stanach Zjednoczonych. A ta uparcie nie chce nadejść. Ba! W trzecim kwartale annualizowany wzrost amerykańskiego PKB zbliżył się nawet do 5%. Na „najbardziej oczekiwaną recesję świata”, tak powszechnie zapowiadaną rok temu, musimy jeszcze poczekać. I nikt nie wie, jak długo.
Jedno pozostaje bez zmian: wskaźniki wyprzedzające nadal zapowiadają nadejście dekoniunktury. Niezawodząca przez poprzednie pół wieku krzywa terminowa po okresie głębokiej inwersji w ostatnich tygodniach zaczęła się szybko „wypłaszczać”, co zwykle działo się w pierwszej fazie recesji gospodarczej w USA. Po drugie, przed „twardym lądowaniem” cały czas ostrzega indeks wskaźników wyprzedzających (LEI). Historycznie recesja następowała też po każdym tak silnym spadku inflacji CPI i wzroście stóp procentowych, jaki w tym cyklu zafundowała nam Rezerwa Federalna.
I wreszcie po trzecie, w Ameryce zaobserwowaliśmy zmianę trendu stopy bezrobocia, która zaczęła rosnąć z rekordowo niskich poziomów. W przeszłości takie rzeczy działy się tylko u progu recesji w największej gospodarce świata. A rynek akcji jest zwierzęciem, które raczej nie rośnie podczas gospodarczej dekoniunktury. Zresztą teraz też nie rośnie. Za praktycznie cały tegoroczny przyrost S&P500 odpowiada zaledwie 7 „wygrzanych” spółek technologicznych. Akcje „wspaniałej siódemki” albo odreagowują po zeszłorocznym biciu, albo idą w górę na fali inwestycyjnej manii związanej z algorytmami AI. Równocześnie zyski wielkich amerykańskich korporacji nie prezentują się źle i w III kwartale ponownie zaczęły rosnąć.
Nawet jeśli ewentualna recesja przekreśli optymistyczne prognozy analityków, to szeroki rynek akcji w USA obecnie nie wygląda na szczególnie przewartościowany (nie liczę tu „7 wspaniałych”). Podobnie sprawa wygląda w innych rejonach globu. Ponadto scenariusz sezonowych, końcoworocznych zwyżek giełdowych indeksów wcale nie musi kolidować z przyszłoroczną recesją. Jedno tylko budzi obawę: skoro wszyscy są takimi optymistami, to kto ma kupować akcje?