

Po kilkunastu godzinach negocjacji, osiągnięto porozumienie ws. sytuacji na Ukrainie. Strony podpisały zawierający 12 punktów dokument, zgodnie z którym od 15 lutego ma obowiązywać zawieszenie broni, a z Donbasu ma zostać wycofana ciężka artyleria.
Pozostałe kwestie obejmują m.in.:
- wprowadzenie reformy konstytucyjnej przewidującej decentralizację władzy i przyznanie specjalnego statusu obwodom donieckiemu i ługańskiemu;
- wycofanie wszystkich zagranicznych żołnierzy z terytorium Ukrainy;
- uwolnienie wszystkich jeńców w ciągu 19 dni, m.in. ukraińskiej pilotki Nadii Sawczenko;
- utworzenie strefy buforowej o szerokości 50 km pomiędzy siłami zbrojnymi;
- przeprowadzenie wyborów lokalnych na wschodzie kraju jeszcze w tym roku.
Ok. 50 rosyjskich czołgów i inny ciężki sprzęt wjechało na Ukrainę w nocy ze środy na czwartek, gdy w Mińsku trwały rozmowy pokojowe - poinformował rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Łysenko.
"Ok. 50 czołgów, 40 wyrzutni rakietowych Grad, Uragan (Huragan) i Smiercz oraz tyle samo transporterów opancerzonych przekroczyło granicę w punkcie kontrolnym Izwaryne", w kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów obwodzie ługańskim - oświadczył Łysenko. "Nieprzyjaciel wciąż wzmacnia swoje siły, szczególnie na północnym wschodzie regionu ługańskiego, w kierunku Debalcewa. Od tygodni o miasto, które jest ważnym węzłem kolejowym, toczą się zacięte walki. Separatyści starają się okrążyć Debalcewo, przez które prowadzi najkrótsza trasa łącząca Donieck z Ługańskiem.
Przywódcy separatystycznych, samozwańczych republik na wschodniej Ukrainie podpisali dokument ws. uregulowania sytuacji w tym regionie, jednak uznali, że wymaga on jeszcze dodatkowych uzgodnień podała rosyjska agencja TASS.
Wszystkie punkty wymagają dodatkowych uzgodnień, bo jak dojdzie do naruszenia porozumień, żadnych nowych spotkań i memorandów nie będzie - oświadczył przywódca Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Ołeksandr Zacharczenko po zakończonych w czwartek rozmowach pokojowych w stolicy Białorusi, Mińsku.
Dzięki gwarancjom prezydenta Rosji, kanclerz Niemiec i prezydenta Francji podpisaliśmy dziś umowę, która - jak oczekujemy - doprowadzi do zakończenia działań bojowych i pozwoli Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej (ŁRL) na zajęcie się pokojowym budownictwem dla dobra naszego narodu - dodał Zacharczenko.
Niemcy liczyli na więcej
Podsumowując szczyt, Angela Merkel powiedziała, że "jest cień nadziei dla Ukrainy", jednak wciąż pozostają duże przeszkody na drodze do pokoju. "Nie mamy złudzeń, przed nami dużo do zrobienia" - przyznała kanclerz.
Zmonopolizowanie przez Niemcy i Francję sprawy Ukrainy pokazuje, że „federalna Europa” jest mrzonką.
— Leszek Balcerowicz (@LBalcerowicz) February 12, 2015
Angela Merkel dodała, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko "zrobił wszystko, co mógł", by zakończyć rozlew krwi. Według niej, Władimir Putin wywarł nacisk na prorosyjskich separatystów w Donbasie, by zgodzili się na zawieszenie broni od niedzieli.
Liczyliśmy na więcej, nie można mówić o przełomie w sprawie zażegnania kryzysu na Ukrainie - ocenił szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier po kilkunastogodzinnych negocjacjach przedstawicieli Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji w Mińsku.
Informacje o porozumieniu entuzjastycznie przyjęła rosyjska giełda, po 11:00 RTS rośnie o blisko 6%, umacnia się także rubel.
Prezydent Francji Francois Hollande potwierdził, że na szczycie w Mińsku uzgodniono ogólne porozumienie w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie. Są też ogólne polityczne ustalenia na temat rozwiązania kryzysu w tym kraju - dodał. Zastrzegł jednak, że "wszystko nie zostało jeszcze uzgodnione". Prezydent podkreślił, że porozumienie jest całościowe i daje nadzieję na polepszenie sytuacji na Ukrainie.
#Minsk deal breakdown 1.Ceasefire 2.Heavy weapons 3.Monitoring (OSCE) incl satellites & drones http://t.co/HvUWtkhSe7 pic.twitter.com/o0exUrNvuj
— RT (@RT_com) February 12, 2015
Źródła zbliżone do rozmów informowały, że przedmiotem sporów było miasto Debalcewe w obwodzie donieckim i że prorosyjscy separatyści domagają się wycofania stamtąd armii ukraińskiej. Władimir Putin powiedział, że siły ukraińskie i rebelianci muszą jeszcze osiągnąć porozumienie w sprawie wycofania się z Debalcewa, strategicznego miasta na wschodzie Ukrainy.
Putin powiedział po zakończeniu rozmów, że strona ukraińska twierdzi, iż siły ukraińskie w Debalcewe nie są w okrążeniu. Tymczasem - jak stwierdził Putin - separatyści "okrążyli (tam) duża grupę liczącą 6-8 tys. osób" i wychodzą z założenia, że grupa ta złoży broń.
Prezydent Rosji dodał, że uzgodnił z Poroszenką, iż "damy polecenie ekspertom wojskowym, by wyjaśnić, co w istocie się tam odbywa (pod Debalcewem)". Debalcewe jest jednym z najbardziej zapalnych punktów w konflikcie na wschodzie Ukrainy. Jego znaczenie strategiczne wynika z faktu, że łączy trasę kolejową i główną drogę między Donieckiem i Ługańskiem.
Gospodarz rozmów prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podkreślił po zakończeniu obrad, że ich uczestnicy to "zuchy", bo "kwestie wojny i pokoju decydują się przez całe miesiące, a tu udało się osiągnąć porozumienie o zakończeniu wojny w ciągu zaledwie 15 godzin". Podkreślił jednak, że najważniejsze jest rzeczywiste zrealizowanie uzgodnień.
Według Hollande'a czwartkowe porozumienie budzi "poważne nadzieje, chociaż nie wszystko osiągnięto". Ostrożniejsza w ocenach była Merkel, która powiedziała, że "teraz jest iskierka nadziei".
Łukaszenka podzielił się też z dziennikarzami niektórymi szczegółami organizacyjnymi. Jak powiedział, uczestnicy rozmów "jedli jajecznicę, ser, nabiał i wypili kilka wiader kawy". Niektórym udało się trochę przespać na zmianę, "szczególnie ekspertom", ale szefowie państw nie odpoczywali.
Tymczasem szefowa MFW Christine Lagarde poinformowała, że w ciągu 4 lat Fundusz przekaże Ukrainie łącznie 15,5 miliarda euro w zamian za realizację programu naprawczego ukraińskiej gospodarki. "To jest ambitny i trudny program , nie jest pozbawiony ryzyka. Ale jest to także realistyczny program i jego skuteczne wprowadzenie w życie" - po przyjęciu przez Radę (MFW) - może być dla Ukrainy punktem zwrotnym" - powiedziała Lagarde w Brukseli.
BPL/PAP/IAR