Róża Thun (PO), która po raz kolejny zdobyła mandat europosła, deklaruje: "Interesuje mnie to, co ma wpływ na codzienne życie". Wśród zadań PE wymienia: bezpieczeństwo konsumenta, wspólny rynek energetyczny, wspieranie przedsiębiorczości. Polaków przekonuje: UE to my, nie jacyś oni.
W poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego cieszyła się dużym uznaniem pośród posłów europejskich - trzykrotnie w 2011, 2013 i 2014 r. była wybierana do grona najlepszych europosłów przez "The Parliament Magazine". Pracowała w komisjach: ds. rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów oraz kultury i edukacji.
Dzięki m.in. jej pracy nad regulacjami dotyczącymi telefonii komórkowej i internetu, systematycznie spadały opłaty roamingowe w państwach unijnych, a od 15 grudnia 2015 r. mają zniknąć całkowicie opłaty roamingowe naliczane przy wykonywaniu połączeń telefonicznych, wysyłaniu wiadomości tekstowych oraz używaniu mobilnego internetu na terenie Unii Europejskiej.
"Interesują mnie sprawy, które mają wpływ na codzienne życie obywateli wspólnoty, a nie spory polityczne czy ideologiczne - mówiła Róża Thun w czasie kampanii wyborczej. W jej opinii najważniejsze zadania w kolejnej kadencji to: bezpieczeństwo konsumenta, wspólny rynek energetyczny oraz wspieranie rozwoju małych i średnich firm.
"W kolejnej kadencji musimy doprowadzić do całkowitego zniesienia roamingu na rozmowy telefoniczne. Dla mnie osobiście wielkim wyzwaniem jest stworzenie wspólnego rynku pocztowego: obecnie w UE jest 28 rynków pocztowych" zapowiedziała.
Hasłem wyborczym Róży Thun w obecnych wyborach do PE było "Róża od konkretów". "Zajmuję się konkretami i mogę pokazać czarno na białym, ile ich jest i jak wpływają na życie konsumenta czy przedsiębiorcy. Stąd to hasło" tłumaczyła.
Róża Thun była jedną z tzw. lokomotyw wyborczych PO. Z tego powodu razem z b. premierem i b. szefem PE Jerzym Buzkiem odsłaniała podczas konwencji w Krakowie hasło Platformy w wyborach do PE: "Silna Polska w bezpiecznej Europie".
Przekonywała wtedy, że Polacy muszą zacząć patrzeć na Unię Europejską jak na jednorodny, silny i bezpieczny organizm. "Jest najwyższy czas, żebyśmy siebie samych zaczęli traktować podmiotowo, a nie przedmiotowo. Bo ta Unia Europejska to nie są jacyś oni, to my jesteśmy Unią Europejską" - podkreśliła.
Jak przekonywała, Polacy jako ważna składowa UE chcą nie tylko, żeby spływały do nich unijne miliardy, ale też "w ramach tej ogromnej i zamożnej struktury chcą korzystać ze wspólnego rynku, uczestniczyć w badaniach naukowych, dynamizować gospodarkę i w tej wielkiej przestrzeni tworzyć jak najwięcej nowych miejsc pracy".
Thun jest znana z poczucia humoru i dystansu do swojej osoby. Kiedy Państwowa Komisja Wyborcza orzekła, że we wszystkich materiałach wyborczych i na karcie do głosowania musi posługiwać się pełnym nazwiskiem (takim jak w dowodzie osobistym) zaprezentowała mający 35 metrów długości baner ze swoim nazwiskiem: Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein z domu Woźniakowska numer 1 PO.
Urodziła się w 1954 r. w znanej krakowskiej rodzinie Woźniakowskich. Jej ojcem był prof. Jacek Woźniakowski (zm. 29 listopada 2012 r.), historyk sztuki, pisarz, publicysta, pierwszy po upadku komunizmu prezydent Krakowa. Przodkami ze strony ojca byli m.in. malarz Henryk Rodakowski oraz ekonomista, taternik i pionier ochrony przyrody Jan Gwalbert Pawlikowski.
Ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Była związana ze środowiskiem duszpasterstwa OO. Dominikanów "Beczka".
Już w latach studenckich związała się z opozycją demokratyczną w Krakowie, działała w Studenckim Komitecie Solidarności, blisko współpracowała też z Komitetem Obrony Robotników, współorganizowała "Uniwersytet Latający".
W 1981 roku została żoną Franza Grafa von Thun und Hohenstein, po którym przyjęła nazwisko. Krótko po ślubie Thun z mężem wyjechała do Niemiec, gdzie mieszkali do 1989 roku. Lata 1989-1991 spędzili wraz z trójką dzieci w Katmandu w Nepalu. Do Polski cała rodzina (państwo Thun mają czworo dzieci) wróciła w 1991 roku. W latach 1981-1991, pomimo pobytu poza krajem, Róża Thun - współpracowała z Solidarnością. Współorganizowała transporty z pomocą humanitarną do kraju.
W latach 90. związana była z Unią Demokratyczną i następnie z Unią Wolności.
Od 1992 do 2005 r. była dyrektorem generalnym, a następnie prezesem Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana. W latach 1998- 2000 r. była radną gminy Warszawa-Centrum. W 2005 roku wygrała konkurs na dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Funkcję tę pełniła do wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. (PAP)
rgr/ ura/
























































