
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział we wtorek, że projekt gazociągu Nord Stream 2 wciąż napotyka "brutalną presję" ze strony Stanów Zjednoczonych. Presja ta - jak twierdzi przedstawiciel Kremla - jest niezgodna z prawem, a restrykcji jest coraz więcej.
"Ten międzynarodowy projekt nadal napotyka brutalną i niezgodną z prawem presję ze strony Stanów Zjednoczonych" - twierdzi Pieskow. Jak ocenił, trwają i nasilają się "działania, których celem jest wprowadzenie ograniczeń nielegalnych z punktu widzenia prawa międzynarodowego". Celem tych ograniczeń są - jak dodał - podmioty gospodarcze powiązane z projektem gazociągu.
Pieskow potwierdził, że prezydent Władimir Putin rozmawiał we wtorek o Nord Stream 2 z szefem koncernu Gazprom Aleksiejem Millerem. Pieskow nie podał szczegółów rozmowy. Na tej części spotkania, która była otwarta dla prasy Putin i Miller mówili o gazyfikacji regionów Rosji i działalności Gazpromu w 2020 roku.
Barka Fortuna i jej armator objęci sankcjami
Pracująca przy budowie Nord Stream 2 barka do układania rur Fortuna i jej armator, rosyjska spółka KVT-RUS, zostały we wtorek objęte amerykańskimi sankcjami - ogłosiło we wtorek ministerstwo finansów USA.
Objęci sankcjami USA rosyjski armator KVT-RUS i barka Fortuna angażowały się w budowę gazociągu Nord Stream 2 - przekazał we wtorek w oświadczeniu amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Szef dyplomacji USA dodał, że Waszyngton "będzie rozważał dalsze działania w bliskiej przyszłości".
Podmioty te zostały wpisane na tzw. listę SDN (Specially Designated Nationals). Wprowadzono je na nią w ramach ustawy CAATSA ("Ustawa o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki poprzez Sankcje"). Amerykańskie władze - jak donosiły media - poinformowały w poniedziałek o tym zamiarze rząd Niemiec oraz swych pozostałych europejskich partnerów. Podmioty włączone na listę SDN dotyczy zamrożenie przechowywanych w USA środków. Nie mają także możliwości prowadzenia interesów z obywatelami USA.
Według danych Refinitiv dotyczących śledzenia statków, Fortuna jest zakotwiczona na Morzu Bałtyckim w pobliżu Rostocku w północnych Niemczech.
Niemiecka spółka Bilfinger wycofała się z budowy gazociągu Nord Stream 2
Spółka usług przemysłowych Bilfinger wycofała się jako pierwsze niemieckie przedsiębiorstwo z udziału w budowie gazociągu Nord Stream 2 w obawie przed nałożeniem na nią amerykańskich sankcji - poinformował we wtorek niemiecki wysokonakładowy dziennik "Bild".
Zapoznał się on z dwoma listami, skierowanymi w tej sprawie przez Bilfingera do władz USA. W pierwszym z nich, wysłanym jeszcze w grudniu, niemiecka firma zawiadomiła, że będzie przestrzegać ustawy o ochronie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego (PEESCA) i że wypowiedziała wszystkie swe zawarte ze szwajcarską spółką Nord Stream 2 AG umowy, kończąc tym samym współpracę z nią. W ubiegłym tygodniu potwierdziła to drugim listem.
Obroty Bilfingera wyniosły w 2019 roku 4,3 mld euro. Podpisał on szereg umów, dotyczących uczestnictwa w budowie bałtyckiego gazociągu. Jedna z nich dotyczy "opracowania, dostarczenia i uruchomienia systemów procesowego kierowania i systemów bezpieczeństwa eksploatacji gazociągu", co ma kosztować 15 mln euro. Bilfinger miał także dostarczyć gazową ciepłownię o roboczej mocy 90 MW dla lądowej bazy odbioru gazu z Nord Stream 2 w Lubminie.
Jak zaznacza "Bild", Rosja nie zareagowała dotąd na opisaną w listach decyzję, co budzi u Bilfingera obawy, że zostanie pozwany do sądu przez spółkę Nord Stream 2 AG, której właścicielem jest rosyjski Gazprom. Niemiecka firma wyjaśniła chcącemu uzyskać jej komentarz "Bildowi", że jest to w obecnej sytuacji niemożliwe.
"Nord Stream 2 to projekt prywatny, nie możemy uniemożliwić jego budowy"
Budowa gazociągu Nord Stream 2 to projekt prywatny; nie możemy uniemożliwić jego budowy - oświadczył we wtorek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell podczas debaty w PE. Jak dodał, projekt nie przysporzy UE dywersyfikacji źródeł energii.
Budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie, a także USA. Krytycy Nord Stream 2 wskazują, że projekt ten zwiększyłby zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzyłby wpływ Kremla na politykę europejską. Realizację projektu popierają Niemcy, Austria i kilka innych państw UE.
W przyszłości 55 mld metrów sześc. gazu ziemnego ma być co roku pompowanych z Rosji do Niemiec dwoma nitkami Nord Stream 2, każda o długości około 1200 kilometrów. Rurociąg, którego budowa kosztuje około 9,5 mld euro, jest gotowy w 94 proc. Z łącznie 2460 km tworzących go rur trzeba ułożyć jeszcze 120 km na wodach duńskich.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ kgod/ mobr/ mal/ dmi/ mal/