Na początku wtorkowej sesji wydawało się, że przyniesie ona kontynuację fali spadków. I niewiele zabrakło, by tak się nie stało. Nasdaq zakończył dzień tylko minimalnie pod kreską. W tle ważą się losy wojen celnych oraz przyszłość Ukrainy.


Po niespełna godzinie handlu indeks Nasdaq Coposite zniżkował o przeszło 2% i wydawało się, że drugi dzień z rzędu zanotuje mocny spadek. Ale giełdowe byki zaczęły odrabiać straty, by na kwadrans przed końcem handlu wyprowadzić Nasdaq na +1,3%. Jednakże finalny bilans dnia to -0,35% i kurs zamknięcia na poziomie 18 285,16 pkt.
Owa „remontada” była pokłosiem odbicia na mocno przecenionych dzień wcześniej akcjach wielkich spółek technologicznych. Jednak we wtorek walory Nvidii podrożały o 1,7% (choć na kwadrans przed końcem handlu zyskiwały ponad 4%), Alphabetu o 2,3% i AMD o 2,6%. Akcje niedawnego ulubieńca inwestorów – spółki Palantir – zwyżkowały o 1,2%, choć tuż przed końcem sesji rosły o ponad 4%.
Ale już S&P500 zanotował spadek o 1,22%, cofając się do poziomu 5778,15 pkt. Średnia przemysłowa Dow Jonesa oddała 1,55% i zakończyła handel na wysokości 42 520,99 pkt. Obu indeksom ciążyły mocno zniżkujące akcje banków. Kurs JP Morgan Chase spadł o niemal 4%, Bank of America o 6,3%, a notowania Wells Fargo i Goldman Sachs poszły w dół po przeszło 4%.
Przyczyn pogrożenia się sentymentu w tym sektorze można dopatrywać się w zniżkujących rentownościach obligacjach obligacji rządu USA, które w Ameryce wyznaczają także oprocentowanie kredytów hipotecznych oraz finansowania dla biznesu. Rentowność 2-letnich Treasuries po raz pierwszy od października znalazła się poniżej 4%, a w przypadku 10-latek zatrzymała się na poziomie 4,1%.
Spadające na łeb, na szyję rentowności Treasuries mogą być pokłosiem obaw o koniunkturę gospodarczą w Stanach Zjednoczonych. W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że popularny w kręgach finansowych model Fedu z Atlanty wskazał, że w I kwartale PKB USA może spaść o 2,8% w ujęciu annualizowanym. Oczywiście to tylko prognoza bazująca na ekstrapolacji trendów wynikających z danych za styczeń oraz cząstkowych danych makro za luty.
Niemniej jednak rynek zaczął wyceniać obawy, że agresywna polityka celna Donalda Trumpa może zachwiać wzrostem gospodarczym w USA. Przynajmniej w krótkim i średnim terminie. Tymczasem 4 marca w życie weszły ogłoszone przed miesiącem 25-procentowe cła na import z Meksyku i Kanady. oraz podniesienie ceł na import z Chin z 10% do 20%. Władze Kanady oraz Chin już zrewanżowały się podniesieniem ceł na produkty z USA. Są to zatem pierwsze konkretne salwy w nowej odsłonie wojen handlowych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a resztą świata. Głośno mówi się też o tym, że amerykańskie taryfy dotkną wkrótce Unię Europejską.
Analitycy Goldman Sachs podali, że średnia stawka celna na import z Chin wynosi obecnie 34%, a stawka ta jest już mniej więcej dwa razy większa niż w czasie pierwszej administracji Trumpa. Dodali, że nikt nie chce już zakładać się, że dojdzie do szybkich kompromisów lub porozumień.
- Spędzam dużo czasu, rozmawiając z prezesami spółek, którzy naprawdę próbują zrozumieć konsekwencje niektórych z tych rzeczy — powiedział prezes Goldman Sachs David Solomon na konferencji w Australii cytowany przez PAP.
- Skłaniamy się ku przekonaniu, że jest to raczej taktyka negocjacyjna, a nie początek długiej i długotrwałej wzajemnej wojny handlowej" – powiedział Clark Geranen, główny strateg rynkowy w CalBay Investments. - Jednak w takich sytuacjach inwestorzy najpierw sprzedają, a dopiero później zadają pytania - dodał.
Oprócz tego rynkom ciążyły geopolityczne konsekwencje niedawnej awantury w Białym Domu, gdzie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski starł się z prezydentem Trumpem i wiceprezydentem J.D. Vancem. W odwecie administracja USA ogłosiła wstrzymanie pomocy wojskowej dla Kijowa. Tego samego dnia Ukraina przedstawiła własną propozycję rozejmu, uginając się pod dyktatem prezydenta Trumpa.
- Nikt nie chce pokoju bardziej niż Ukraińcy. Mój zespół i ja jesteśmy gotowi pracować pod silnym przywództwem prezydenta Trumpa, aby osiągnąć trwały pokój – napisał na platformie X ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.
Na Wall Street ta dyplomatyczna burza połączyła się z obawami o recesję w USA i nieco paniczną wyprzedażą akcji wielkich spółek technologicznych. Wypadkową tego wszystkie go była bardzo zmienna i nerwowa sesja. Jedno wydaje się pewne: podwyższona zmienność pozostanie z nami jeszcze przez jakiś czas.