Deficyt budżetu państwa był co prawda w grudniu i całym 2020 r. najwyższy w historii, ale i tak mniejszy, niż planowano. A szkoda, bo przedsiębiorcom i pracownikom z branż objętych obostrzeniami przydałoby się szybsze i większe wsparcie finansowe.
![Polski deficyt budżetowy rekordowy, a i tak za mały [Opinia]](https://galeria.bankier.pl/p/4/6/d68618f6e25d64-910-545-87-0-910-545.jpg)
![Polski deficyt budżetowy rekordowy, a i tak za mały [Opinia]](https://galeria.bankier.pl/p/4/6/d68618f6e25d64-910-545-87-0-910-545.jpg)
W rozmowie z wPolsce.pl premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że budżet państwa zamknął ubiegły rok deficytem o ok. 25 mld zł mniejszym, niż planowano. Jako że w noweli ustawy budżetowej na 2020 r. zapisano, że deficyt może maksymalnie sięgnąć 109,3 mld zł, oznacza to, że wyniósł on ok. 84 mld zł.
Tak głębokiego deficytu po denominacji złotego jeszcze nad Wisłą nie widziano. Dotychczasowy rekord to 46,16 mld zł odnotowane w 2016 r.


Jak zauważył Rafał Hirsch z businessinsider.com.pl, historycznie wysoki był również sam grudniowy wynik. W ostatnim miesiącu roku saldo budżetu jest zazwyczaj najbardziej ujemne i miniony rok nie był pod tym względem wyjątkiem. Ze słów szefa rządu można wyciągnąć wniosek, że w grudniu deficyt wyniósł aż 71 mld zł. To o 50 mld zł więcej niż wynosił poprzedni rekord, odnotowany 3 lata wcześniej. Ba, to nawet więcej niż łączny deficyt z trzech poprzednich lat!


Dane o stanie budżetu państwa nie są tak istotne, jak mogłoby się wydawać. Obejmują one jedynie informacje o wydatkach i dochodów budżetu centralnego - nie zawierają zatem wyliczeń dla innych instytucji publicznych. Lepiej stan finansów kraju ilustruje saldo sektora instytucji rządowych i samorządowych, w którym pod uwagę brane są m.in. samorządy czy fundusze celowe (ZUS, KRUS, NFZ, KFD).
W 2020 r. szczególnego znaczenia nabrały Polski Fundusz Rozwoju oraz Bank Gospodarstwa Krajowego, które realizowany gros wydatków w ramach kolejnych tarcz antykryzysowych.
Uwzględniając cały sektor publiczny (wg standardów UE), deficyt miał wynieść w ubiegłym roku ok. 9-10 proc. PKB, czyli ponad 200 mld zł. Wcześniej szacowano, że może sięgnąć nawet 12 proc. PKB. W 2007 i 2008 r., gdy w globalną gospodarkę uderzył kryzys finansowy, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych przekraczał 7 proc. PKB.


Stan państwowej kasy w 2020 r. był zatem lepszy od oczekiwań. Ma to jednak i złe strony. Publiczne pieniądze ratują przedsiębiorców i pracowników, którzy zamykają firmy i nie pracują, by chronić życie innych. Do wielu pomoc nadal nie dotarła bądź jest zdecydowanie za mała. Dodatkowe środki na pewno pomogłyby im w przetrwaniu trudnego, acz zbliżającego się do końca, okresu zamknięcia niektórych branż. W trakcie walki ze śmiertelną pandemią, w wyniku której zmarło ponad 70 tys. Polaków, zaciągnięcie rekordowego długu było niezbędne do powstrzymania potężnego kryzys gospodarczego. I to się udało - PKB obniżył się raptem o niespełna 3 proc., a bezrobocie rejestrowe wzrosło zaledwie o 1 proc.
Polskie władze nie mają teraz absolutnie żadnych problemów z pozyskaniem pieniędzy z rynku finansowego. Polacy trzymają rekordowe oszczędności w bankach, gdyż w trakcie pandemii koronawirusa ograniczyli wydatki. Banki mają w bród środków na zakup obligacji skarbowych i mało bezpiecznych alternatyw na ulokowanie pieniędzy. Dodatkowo rządowe papiery gotowy jest od nich skupić Narodowy Bank Polski.
Wczoraj Ministerstwo Finansów po raz pierwszy w historii sprzedało obligacje denominowane w złotych z zerową rentownością. Oznacza to, że Polska nie zapłaci od zaciągniętego długu żadnych odsetek. To z jednej strony zasługa banku centralnego, który obniżył stopy proc. do rekordowo niskiego poziomu (referencyjna wynosi 0,1 proc.), a z drugiej - dużego popytu na polskie papiery rządowe.
Maciej Kalwasiński