REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Państwowa medycyna nie wyjdzie nam na zdrowie

Krzysztof Kolany2012-08-03 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2012-08-03 06:00
W 7 lat budżet NFZ niemal się podwoił. Czy jest lepiej? Gdybyśmy znów podwoili nakłady na państwowy sektor medyczny, to sytuacja też nie uległaby poprawie. A to dlatego, że system jest chory i żadne pieniądze go nie uzdrowią.

Państwowa medycyna nie wyjdzie nam na zdrowie
Źródło: thetaXstock

W 2005 roku NFZ dostał z naszych podatków 34,3 mld złotych. W tym roku będzie to prawie 65 mld zł, czyli ponad 1,7 tys. zł na mieszkańca Polski. Z tego opłacane są przychodnie, szpitale, pogotowie i refundacja leków. I chyba nie ma Polaka, który byłby zadowolony ze „służby zdrowia”. Cudzysłów bierze się stąd, że termin „służba zdrowia” jest nieadekwatny. Lekarze i pielęgniarki nie przychodzą do pracy, żeby „służyć”, tylko żeby zarobić na życie. Służy się bezinteresownie, a pracuje za pieniądze.

Jak kupić usługę medyczną


W Polsce 2/3 usług medycznych kupuje państwo w imieniu i za pieniądze swoich obywateli. To system, w którym konsument usługi jest oderwany od płatnika, jakim jest NFZ. Pracownicy państwowej „służby zdrowia” nie szanują pacjentów, ponieważ wiedzą, że wynagrodzenia wypłaca im rząd. Różnicę rozumie tu każdy, kto choć raz był dwa razy u tego samego lekarza: raz „prywatnie” a raz „publicznie”.

Niską jakość usług medycznych większość Polaków jeszcze jest w stanie wybaczyć. Najgorszą bolączką jest bowiem brak dostępu do specjalistów i długi czas oczekiwania na wizytę u lekarza czy zabieg w szpitalu. Tu także winny jest system.

Państwo polskie ustanowiło Narodowy Fundusz Zdrowia, który na koszt podatników kupuje usługi medyczne. NFZ jest faktycznym monopolistą – ma dominujący wpływ na rynek, na którym działa wiele placówek medycznych, z których zdecydowana większość uzależniona jest od podpisania rządowego kontraktu. Teoria ekonomii taką sytuację nazywa monopsonem.

Zobacz też:
Służba zdrowia pod kroplówką
Monopolistyczny konsument, jakim jest NFZ, może narzucić zaniżone stawki szpitalom i przychodniom. Mają one praktycznie tylko jeden wybór: albo podpisują kontrakt zaproponowany przez NFZ, albo kończą działalność. A ponieważ szpitale na ogół należą do państwa (lub samorządu, co na jedno wychodzi), to zazwyczaj akceptują warunki narzucone przez NFZ i zadłużają się, aby pokryć straty z nierentownych kontraktów.

Monopol państwa na rynku usług medycznych prowadzi do patologii doskonale znanej planistom z epoki realnego socjalizmu. Urzędnicy NFZ próbują zastąpić rynek i nie znając rynkowej wartości wielu usług medycznych, usiłują wyznaczyć „rynkowe” ceny. A ponieważ nie mają pojęcia, jak rynek by te usługi wycenił, to opierają się na uśrednionym koszcie ich wytworzenia. W taki sposób dochód narodowy kalkulowała marksistowska teoria produkcji. Nie tylko wpędza to szpitale w długi, ale też sprawia, że urzędnicy NFZ de facto decydują o życiu i śmierci ludzi. Arbitralnie ustalając stawki sprawiają, że np. bardzo opłaca się leczyć zawałowców, a nie refunduje się kosztownych terapii rzadkich chorób dziecięcych.

Skąd się biorą kolejki do lekarza?


Ludzkie potrzeby są nieograniczone. Jeśli usługa nic nie kosztuje konsumenta, to zgodnie z teorią ekonomii popyt na nią będzie nieograniczony. Tymczasem podaż (czyli liczba lekarzy, szpitali, sprzęt, leki) są ograniczone możliwościami finansowymi NFZ. Powstaje więc niedobór towaru, jakim są usługi medyczne, manifestujący się wielomiesięcznymi kolejkami do szpitali i gabinetów lekarskich. I dlatego bez względu na to, jak wiele środków publicznych poświęcimy na sektor medyczny, kolejki zawsze będą. Co najwyżej lekarze i pielęgniarki dostaną podwyżki, a szpitale będą trochę lepiej zaopatrzone.

System można jednak zmienić w taki sposób, aby nadal pozostał w sferze finansów publicznych i równocześnie nie generował takiej liczby patologii. Do tego potrzeba odważnych decyzji politycznych wprowadzających dwa nowe elementy: konkurencję i współpłacenie wzmocnione prywatyzacją szpitali.

Jak usprawnić system


Po pierwsze, należy zlikwidować monopol NFZ. Prawo do kontraktowania usług medycznych dla płatników składek (tj. podatników) powinny otrzymać także podmioty prywatne, które konkurowałyby o publiczne pieniądze. Można sobie wyobrazić, że każdy obywatel otrzymywałby od rządu jednakowy „bon zdrowotny”, za który kupowałby abonament medyczny w wybranej przez siebie firmie. Liczne podmioty konkurowałyby ze sobą o klienta, zapewniając mu jak najlepszą ofertę w zamian za określoną prowizję. W pewnym sensie taki system funkcjonuje już teraz w segmencie lekarzy rodzinnych, którzy są prywatnymi przedsiębiorcami żyjącymi z publicznych pieniędzy.

Choć jestem zwolennikiem pełnej swobody wyboru i przeciwnikiem przymusowej „składki” na ochronę zdrowia, to wprowadzenie konkurencji do obecnego systemu byłoby mniejszym złem i wprowadziło choć trochę rynku do uspołecznionego sektora medycznego.

Drugim posunięciem powinno być wprowadzenie zasady częściowego współpłacenia za większość usług medycznych, co w branży ubezpieczeniowej zwane jest „franczyzą redukcyjną”. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego NFZ wydaje masę pieniędzy na finansowanie lekarzy pierwszego kontaktu. Przecież wizyta u internisty na wolnym i konkurencyjnym rynku kosztowałaby kilkadziesiąt złotych i taki okazjonalny wydatek nie powinien rujnować domowych budżetów. A powyżej pewnej kwoty wydatki na lekarzy mógłby refundować NFZ lub jego konkurent. Tak samo w przypadku pobytu w szpitalu: pacjent płaciłby za pierwszą dobę, a resztę kosztów pokrywałaby firma kontraktująca usługę.

W ten sposób system opieki medycznej zbliżyłby się do klasycznego modelu ubezpieczeniowego. Ubezpieczamy się przecież po to, aby pokryć duże i nieoczekiwane wydatki (np. operacja, chemioterapia), a nie standardowe wizyty lekarskie czy podstawowe badania. Nie ma absolutnie żadnego powodu, aby szpitale pozostały pod kuratelą państwa. Bo skoro wydatki medyczne nadal w znacznej (ale mniejszej niż teraz) części byłyby pokrywane z podatków, to podmioty świadczące usługi medyczne mogłyby zostać sprywatyzowane. Przecież przy budowie dróg rząd nie potrzebuje państwowych przedsiębiorstw tylko wyręcza się prywatną inicjatywą.

Krzysztof Kolany
Bankier.pl
Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (24)

dodaj komentarz
~ibis
Drogi porównujesz do zdrowia ośle ? Jest powód by Państwo czuwało nad pewnymi wartościami dlaczego? dlatego ze ludzie mający prywatne firmy o te wartości nie chcą dbać a cywilizacja powstała na fundamentach wartości np. humanizm publiczna oświata zdrowie to nie towar ..Tacy "dziennikarze " powinni wyjść na ulice i krzyczeć Drogi porównujesz do zdrowia ośle ? Jest powód by Państwo czuwało nad pewnymi wartościami dlaczego? dlatego ze ludzie mający prywatne firmy o te wartości nie chcą dbać a cywilizacja powstała na fundamentach wartości np. humanizm publiczna oświata zdrowie to nie towar ..Tacy "dziennikarze " powinni wyjść na ulice i krzyczeć w obronie praw człowieka i jego godności a nie forsować debilne pomysły półgłówków którzy myślą że mają trochę pełny portfel to mogą pomiatać ludźmi i niszczyć dorobek cywilizacji przypomnę, że urzędnicy dostali 5 mld. na 13 pensje
~Tade
Jestem z tych starszych co pamiętają czasy komuny. Kiedyś większość sklepów była państwowa i bez towaru. Nie brakowało tylko chamstwa. Pamietam swój zachwyt jak w 1990 r. mogłem wejść do sklepu i kupić sobie czekoladę z orzechami. Zdarzało sie, ze codziennie przychodzilem i po kupieniu od razu zjadłem cała tabliczkę. Patologiczna Jestem z tych starszych co pamiętają czasy komuny. Kiedyś większość sklepów była państwowa i bez towaru. Nie brakowało tylko chamstwa. Pamietam swój zachwyt jak w 1990 r. mogłem wejść do sklepu i kupić sobie czekoladę z orzechami. Zdarzało sie, ze codziennie przychodzilem i po kupieniu od razu zjadłem cała tabliczkę. Patologiczna służba zdrowia przetrwała, ponieważ nie miała swojego planu Balcerowicza. Pora na prywatyzację. Ilu ludzi ma odchodzić w smirdzacych i nieludzkich warunkach, bez elementarnej opieki?
~mono
Jest to część prawdy Panie "ekspercie" a raczej część gó....nej prawdy.Jak to nie polepszyło się? Czym Pan to mierzy ? Dostępnością do specjalisty? Kto Panu tak zamieszał ,że w ten sposób ocenia Pan skuteczność medycyny.Od chodzenia do lekarza chorób nie ubywa! Proszę spojrzeć na średnią życia Polaków! I co żyjemy dłużej Jest to część prawdy Panie "ekspercie" a raczej część gó....nej prawdy.Jak to nie polepszyło się? Czym Pan to mierzy ? Dostępnością do specjalisty? Kto Panu tak zamieszał ,że w ten sposób ocenia Pan skuteczność medycyny.Od chodzenia do lekarza chorób nie ubywa! Proszę spojrzeć na średnią życia Polaków! I co żyjemy dłużej czy krócej? Proszę spojrzeć na śmiertelność z powodu zawału serca ,udaru mózgu? I co mniejsza czy większa? Proszę porównać metody diagnostyczne średniego szpitala w przeciętnym miasteczku z 2000r z obecnym 2012! Takie same? W każdym tomograf , doppler etc. Przykładów można mnożyć. Nakłady podwoiły się 2x ale czy nadal procedury są właściwie wycenione.Może właśnie dlatego tak dużo szpitali ledwo co ciągnie lub musi "upadać". Panie 'ekspercie" nie jest ważne jaka wielokrotność tylko ile na 1 mieszkańca Polski i określenie co należy się za tę sumę a co musi sam wykupić. Szanowni adwersarze porównują weterynarię !! Żarty czy małolaty na wakacjach? Jak pies jest ciężko chory to się go usypia! Słyszał ktoś o oddziale intensywnej terapii dla koni, kotów, świnek morskich ewentualnie ortopedii rekonstrukcyjnej dla koni?
~Ryszard
Bardzo sensowny tekst. Oczywiście - nie ma systemu idealnego. W naszym, polskim wydaniu mamy dodatkowy, poważny szkopuł polegający na tym, że cwaniactwo i nieuczciwość jest wciąż sportem narodowym.
~prot
Medycyna weterynaryjna od dawna jest już prywatna i ma się dobrze, to samo powinno być ze służbą zdrowia. Podam dobitny przykład: w piątek moja mama była u okulisty żeby umówić się na termin zabiegu usunięcia zaćmy (miało to być pod koniec sierpnia a mama czeka już 1,5 roku) w trakcie trwania wizyty lekarz prowadzący dostał info Medycyna weterynaryjna od dawna jest już prywatna i ma się dobrze, to samo powinno być ze służbą zdrowia. Podam dobitny przykład: w piątek moja mama była u okulisty żeby umówić się na termin zabiegu usunięcia zaćmy (miało to być pod koniec sierpnia a mama czeka już 1,5 roku) w trakcie trwania wizyty lekarz prowadzący dostał info od swojego szefa,że wpłynęło pismo z NFZ o wstrzymaniu zabiegów do końca roku bo skończyła się kasa. Mama jest ,,szczęśliwą emerytką'', nie widzi już na jedno oko i albo będzie czekała do stycznia albo operacja za 7tys zł. Za przeproszeniem po ch..u..j jest państwowa służba zdrowia? Może by policzyć ile każdy przeciętny emeryt odprowadził składek przez całe lata pracy a co za to ma?
Ja jestem w 100% za prywatną służbą zdrowia.
~lot odpowiada ~prot
Autor: ~prot [84.10.12.*], 2012-08-05 11:38
Medycyna weterynaryjna od dawna jest już prywatna i ma się dobrze, to samo powinno być ze służbą zdrowia. Podam dobitny przykład: w piątek moja mama była u okulisty żeby umówić się na termin zabiegu usunięcia zaćmy (miało to być pod koniec sierpnia a mama czeka już 1,5 roku) w trakcie
Autor: ~prot [84.10.12.*], 2012-08-05 11:38
Medycyna weterynaryjna od dawna jest już prywatna i ma się dobrze, to samo powinno być ze służbą zdrowia. Podam dobitny przykład: w piątek moja mama była u okulisty żeby umówić się na termin zabiegu usunięcia zaćmy (miało to być pod koniec sierpnia a mama czeka już 1,5 roku) w trakcie trwania wizyty lekarz prowadzący dostał info od swojego szefa,że wpłynęło pismo z NFZ o wstrzymaniu zabiegów do końca roku bo skończyła się kasa. Mama jest ,,szczęśliwą emerytką'', nie widzi już na jedno oko i albo będzie czekała do stycznia albo operacja za 7tys zł. Za przeproszeniem po ch..u..j jest państwowa służba zdrowia? Może by policzyć ile każdy przeciętny emeryt odprowadził składek przez całe lata pracy a co za to ma?
Ja jestem w 100% za prywatną służbą zdrowia.


Jestes za prywatna sluzba zdrowia ,to twoja sprawa ,TYlko wiedz ze najpierw trzeba zmienic Konstyucje Polski , a POtem wprowadzac prywatna sluzbe zdrowia wedlug ujawnionych nagran POslanki Sawickiej,
Co do medycyny weterynaryjnej prywatnej ktora tak rzekomo ma sie dobrze to tylko dzieki handlowi lekami i paszami do drobiu wiaze koniec z koncem , No i raz w roku przymusowym szczepieniem psow objezdrzajac swoja okolice ,tak samo jak chlopcy w sukienkach PO kolendzie,
~mono odpowiada ~prot
A cóż to za "dobitny przykład"? Mama z przewlekła typową dla wieku dolegliwością.Fakt bardzo upośledzającą ale nie zagraża bezpośrednio jej życiu, może poczekać w kolejce.Jesteś za prywatną służbą zdrowia to kup sobie służbę i jej usługi ,jak sam napisałeś za 7tys.
Napisałeś/łaś cyt:"Medycyna weterynaryjna od dawna
A cóż to za "dobitny przykład"? Mama z przewlekła typową dla wieku dolegliwością.Fakt bardzo upośledzającą ale nie zagraża bezpośrednio jej życiu, może poczekać w kolejce.Jesteś za prywatną służbą zdrowia to kup sobie służbę i jej usługi ,jak sam napisałeś za 7tys.
Napisałeś/łaś cyt:"Medycyna weterynaryjna od dawna jest już prywatna i ma się dobrze, to samo powinno być ze służbą zdrowia". Kpisz czy niedojrzały ( raczej wątpię bo mamy z zaćmą mają dorosłe dzieci). Powiem dobitnie i sarkastycznie : gdy pies jest ślepy to się go usypia a nie operuje.Co ty z czym porównujesz?!!!
~Lopez
System z franczyzą i konkurencją pomiędzy firmami ubezpieczeniowymi funkcjonuje w Szwajcarii. Zaletą tego systemu jest nieporównywalnie wyższa jakość usług medycznych niż w Polsce.
Wady:
- niezwykle wysokie i podnoszone co roku ceny ubezpieczeń, które mogą zrujnować naprawdę chorych ludzi.
- agresywny marketing w służbie
System z franczyzą i konkurencją pomiędzy firmami ubezpieczeniowymi funkcjonuje w Szwajcarii. Zaletą tego systemu jest nieporównywalnie wyższa jakość usług medycznych niż w Polsce.
Wady:
- niezwykle wysokie i podnoszone co roku ceny ubezpieczeń, które mogą zrujnować naprawdę chorych ludzi.
- agresywny marketing w służbie zdrowia, dążący do sprzedaży bubla, za duże pieniądze.
- chory czuje się często, jak klient do wydojenia, a nie pacjent.
Dlatego też rząd szwajcarski rozważa wprowadzenie rozwiązania podobnego do polskiego NFZ-tu. Rząd szwajcarski oficjalnie zauważył, że ta pseudo konkurencja między firmami ubezpieczeniowymi zamiast redukować ceny, powoduje ich nieuzasadniony wzrost! Ponoć dokładnie tak samo jest w USA.

Wniosek: wydaje się, że jak na razie nikt nie wymyślił zdrowego systemu opieki zdrowotnej.
~www
Autorze, WYSOKOŚĆ się podwoiła, ale nie WARTOŚĆ !!!!

Powiązane: Ochrona zdrowia pod kroplówką

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki