Abonamenty medyczne, szczególnie te zapewniane przez pracodawców, cieszą się niesłabnącą popularnością. Posiadacze takich pakietów mogą liczyć na szybsze terminy wizyt, zwłaszcza u specjalistów, oraz badań laboratoryjnych i diagnostycznych. Od kilku lat pojawiają się jednak głosy, że pacjenci abonamentowi traktowani są gorzej niż ci, którzy korzystają z wizyt prywatnych okazjonalnie. Ostatnio dyskusja rozgorzała po wpisie na LinkedInie dotyczącym sieci Medicover.


Prywatne ubezpieczenia zdrowotne posiada już ponad 5 milionów Polaków. Wobec utrzymujących się problemów publicznej ochrony zdrowia częściej korzystamy z prywatnych wizyt, także w ramach benefitów oferowanych przez pracodawcę. Abonamenty medyczne w teorii pozwalają na szybsze skorzystanie z porady specjalisty czy badań diagnostycznych. W teorii – okazuje się bowiem, że posiadacze takich pakietów niekoniecznie są tu na uprzywilejowanej pozycji.
Oburzony klient Medicoveru żąda wyjaśnień
Bartłomiej Jojczyk z Fundacji Dobrych Inicjatyw w poście zamieszczonym w mediach społecznościowych zwrócił uwagę na problem z umówieniem wizyty lekarskiej. Jako posiadaczowi abonamentu medycznego w sieci Medicover nie udało mu się zapisać do specjalisty, bowiem system nie pokazywał wolnych terminów.
Z treści wpisu wynika, że po przejściu do sklepu Medistore, umożliwiającego zakup pojedynczych wizyt i badań, terminy były już dostępne i to nawet do tego samego lekarza. Kontakt z infolinią nie przyniósł rezultatu: konsultantka nie mogła umówić pana Bartłomieja do specjalisty, bowiem dla pacjentów abonamentowych pula terminów na wizyty komercyjne nie była dostępna, zaproponowała więc wpisanie na listę rezerwową albo złożenie reklamacji. Rozgoryczony pan Bartłomiej w swoim wpisie oznaczył Medicover, domagając się wyjaśnień, czy taka sytuacja jest zgodna z prawem i czy ograniczenia w dostępności terminów w abonamentach są uczciwe.
Medicover: “konieczne jest utrzymywanie dwóch odrębnych ścieżek zapisów i puli świadczeń”
O komentarz do wspomnianej sytuacji poprosiliśmy biuro prasowe Medicover. W odpowiedzi przekazano nam, że dwie odrębne pule terminów to celowy zabieg:
Pozostając w zgodzie z naszą misją poprawy i utrzymania zdrowia oraz dobrego samopoczucia pacjentów wierzymy, że konieczne jest utrzymywanie dwóch odrębnych ścieżek zapisów i puli świadczeń, co pozwala zapewnić dostępność usług zarówno abonentom, jak i pacjentom korzystających z usług jednorazowych.
Warto podkreślić, że usługi oferowane w modelu fee-for-service (FFS) stanowią jedynie marginalny odsetek wszystkich realizowanych wizyt ambulatoryjnych Medicover. Co ważne, z usług FFS korzystają zarówno pacjenci nieobjęci stałą opieką Medicover, ale także abonenci z pakietami, których zakres nie obejmuje danego rodzaju świadczeń medycznych, chcący zachować ciągłość opieki w naszej sieci. – wyjaśnia Wojciech Sobczak, Koordynator Biura Prasowego Medicover.
Odnosząc się kwestii rozbieżności w dostępie do wizyt przez pacjentów abonamentowych i komercyjnych, Medicover wyjaśnia, że wynika to z modelu biznesowego, bowiem misją spółki jest oferowanie pomocy specjalistów także osobom, które nie posiadają abonamentów medycznych. Biuro Prasowe precyzuje, że pule terminów są osobne i nie kolidują ze sobą; ta dla pacjentów abonamentowych jest większa, ale nie ma możliwości jej rozszerzenia:
Gdyby wszystkie terminy były dostępne wyłącznie dla pacjentów abonamentowych, pacjenci spoza systemu abonamentowego mogliby zostać całkowicie pozbawieni możliwości umówienia wizyty. Takie rozwiązanie pozwala nam zapewnić dostęp do opieki medycznej szerokiemu gronu pacjentów – odpowiadają służby prasowe Medicoveru.
Co na to Luxmed i Enel-med?
Z komentarzy zamieszczonych zarówno na LinkedInie, jak i Facebooku wynika, że rozbieżności w dostępie do usług medycznych przez pacjentów abonamentowych i komercyjnych nie dotyczą tylko jednej sieci. Podobne praktyki obserwowane są np. w Luxmedzie i Enel-medzie, ale sam abonament wcale nie gwarantuje wizyty. Sprawdziliśmy, jak wyglądają różnice w drugiej sieci na przykładzie alergologa. W ramach wizyty abonamentowej terminy były dostępne praktycznie od razu, ale tylko w ramach teleporady, tymczasem po przejściu do sklepu online pierwsza możliwa wizyty była w czwartek – także osobiście.
Zwróciliśmy się do obu spółek z prośbą o komentarz, jednak Enel-Med odmówił nam odpowiedzi, z kolei Luxmed do momentu publikacji tekstu nie odesłał informacji zwrotnej.
UOKiK prowadzi postępowanie wyjaśniające
W głosach pacjentów korzystających z abonamentów medycznych pojawiają się sugestie, że problemami z dostępnością powinien zająć się Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów. Zwróciliśmy się do niego z prośbą o komentarz i potwierdziły się informacje o trwającym postępowaniu w sprawie.
Prezes UOKiK prowadzi trzy postępowania wyjaśniające w sprawie Medicover, Lux Med i Enel Med. Sprawdzamy praktyki spółek pod kątem możliwości naruszenia zbiorowych interesów konsumentów oraz stosowania klauzul abuzywnych. W szczególności, czy przedsiębiorcy różnicują pacjentów abonamentowych i prywatnych oraz w jaki sposób realizują zawarte z konsumentami umowy o świadczenie usług medycznych. – wyjaśnia Kamila Guzowska z Departamentu Komunikacji UOKiK.
Choć pacjenci abonamentowi czasem mierzą się z trudnościami w dostępie do specjalistów, to w zależności od posiadanego pakietu wciąż mogą umówić wizytę komercyjnie i wystąpić potem o zwrot części poniesionych kosztów. Dostępność terminów wynika z przyjętych modeli biznesowych, jednak to UOKiK oceni, czy nie są one szkodliwe dla pacjentów.