Wielkanoc to okres zwiększonych wydatków Polaków. Drobne prezenty, wyjazdy i większa konsumpcja to spory koszt dla wielu osób. Na zbliżające się święta wydamy średnio 400 zł – podaje Provident. Połowa gospodarstw domowych nie ma nawet 1 tys. zł oszczędności a to oznacza, że wiele osób zechce sfinansować wydatki wielkanocne z pożyczek. Nie warto.
Nowa ustawa „antylichiwarska” wprowadziła ograniczenie kosztów dla pożyczek pozabankowych. Wchodzące w życie przepisy ograniczają maksymalne pozaodsetkowe koszty pożyczki (chwilówki) do 25% kwoty pożyczki i 30% za każdy rok trwania umowy.Odsetkowe koszty ograniczone są do 4-krotności obowiązującej stopy lombardowej (2,5%).
Wynika z tego, że pożyczając 400 zł na okres 30 dni maksymalnie, wraz z kwotą pożyczki, trzeba by oddać 513 zł. Jeśli weźmiemy taką pożyczkę na 60 dni to maksymalny łączny koszt wyniesie 526 zł. „Chwilówka” na rok w tej kwocie to koszt maksymalnie 660 zł.


Dla porównania, biorąc kredyt gotówkowy na kwotę 500 zł na okres 3 miesięcy w najtańszej ofercie bez ubezpieczenia miesięczna rata wyniesie 176 zł, co oznacza, że w sumie oddamy bankowi 528 zł. W wariantach z ubezpieczeniem, które często jest po prostu obowiązkowe, maksymalne koszty rosną do ok. 600 zł za kredyt w wysokości 500 zł na 3 miesiące.
ReklamaDuża pokusa na większe zakupy
Kłopot w tym, że oferta banków skierowana jest tylko dla osób posiadających zdolność kredytową. Ponadto, wiele osób zaciąga pożyczki pod wpływem chwili i bez większego zastanowienia. Fakt, że pożyczkę można zaciągnąć w mniej niż pół godziny i to nie wychodząc z domu sprawia, że spory odsetek pożyczkobiorców nie zastanawia się nad tym, czy te pieniądze w ogóle są im potrzebne.
Do tego należy dodać, że łatwość w dostępie do finansowania i zachęty marketingowe powodują wzrost kwoty zaciąganej pożyczki – klienci zadłużają się na większe kwoty, np. 400 zł na święta i 1200 zł na nowy telewizor. Świąteczne wyprzedaże zwiększają pokusę na zakup przedmiotów, które nie są nam do niczego potrzebne, np. kolejny ekspres ciśnieniowy do kawy albo nowy smartfon. Okresy świąteczne to złoty okres dla firm pożyczkowych, banków (karty kredytowe) i sklepów.
Długi trzeba spłacać
Jeśli ktoś liczy na to, że pożyczkodawca zapomni o przeterminowanej racie lub będzie pobłażliwy w stosunku do dłużnika tylko dlatego, że ten ma trudną sytuację rodzinną, to jest w błędzie. Pożyczając prawie 2000 zł na 60 dni, maksymalnie trzeba oddać 2631 zł. Nawet jeśli trafimy na tańsze oferty to i tak trzeba liczyć się z tym, że koszt takiej pożyczki wyniesie ok. 350 zł. To równowartość 87 litrów paliwa, za które można przejechać ok. 1 tys. kilometrów (z Krakowa do Gdańska i z powrotem). Mniej więcej taka kwota jest też potrzebna do organizacji świąt.
Przeczytaj także
Dlatego naprawdę nie warto się zadłużać. Pokusa na większe pożyczki jest duża, ale koszty mogą zrujnować nasze finanse osobiste. Znamy kalendarz świąt, wiemy mniej więcej, ile potrzeba nam na ich organizację. Skoro wierzymy w to, że stać nas na tak drogą pożyczkę, i to w tak krótkim okresie, to równie dobrze można te pieniądze odłożyć wcześniej.
A, jeśli ktoś, z różnych powodów, naprawdę nie może odłożyć, to niech trzy razy przemyśli czy warto, a gdy już dojdzie do wniosku, że tak – to niech pamięta, że najlepszym prezentem dla rodziny jest brak długów.