Wygląda na to, że nikt nie musiał informować obligatariuszy GetBacku o ryzyku wejścia w papiery korporacyjne. Idea Bank uważa, że klienci nie musieli wypełniać ankiety MiFID. PDM twierdzi, że inwestorzy składający formularz propozycji nabycia obligacji nie byli jego klientami. A wszystko to potwierdza KNF.
Zarówno Idea Bank, jak i Polski Dom Maklerski twierdzą, że nie świadczyły na rzecz nabywców obligacji usług pośrednictwa finansowego. Dlatego też nie musiały wypełniać obowiązków wynikających z unijnej dyrektywy MiFID (ang. Market in Financial Instruments Directive). Zgodnie z zapisami tego dokumentu bank lub inny podmiot podlegający pod ustawę powinien postępować uczciwie i zgodnie z najlepiej pojętym interesem klienta, nie wprowadzać w błąd i świadczyć usługi dostosowane do jego indywidualnych potrzeb.


– Obowiązki wobec klientów wynikające z unijnej dyrektywy MiFID nie leżały po stronie banku – mówi Łukasz Dajnowicz z biura prasowego Idea Banku.
– Zgodnie ze stanem prawnym obowiązującym na dzień formularza przyjęcia propozycji nabycia, czynności polegające na przyjmowaniu przez dom maklerski ww. dokumentów składanych przez inwestorów nie stanowiły usługi maklerskiej w rozumieniu Ustawy – tłumaczy Jarosław Ostrowski, wiceprezes Polskiego Domu Maklerskiego.
– Usługa polegająca na oferowaniu instrumentów finansowych mogła być świadczona bowiem wyłącznie na rzecz ich emitenta, nie zaś potencjalnych nabywców. Konsekwencją powyższego jest to, że inwestora składającego formularz przyjęcia propozycji nabycia obligacji nie łączył żaden stosunek umowny z domem maklerskim, a tym samym nie mógł być uznany za klienta domu maklerskiego w rozumieniu Ustawy – dodaje.
KNF: Informacje o ryzyku są zamieszczane w warunkach emisji
Z powyższego wynika więc, że obligatariusze byli jedynie adresatami propozycji nabycia obligacji, a nie klientami. Dlatego nie wypełniali ankiety odpowiedniości i adekwatności, potocznie zwanej ankietą MiFID.
Przeczytaj także
Informację tę potwierdza Jacek Barszczewski z biura prasowego Komisji Nadzoru Finansowego.
– W przypadku usługi oferowania, która była świadczona na rzecz emitenta, a nie klienta, nie istniał obowiązek prawny stosowania reżimu MiFID wobec inwestora, który obejmował obligacje, czyli m.in. obowiązek ankietowania. Dotyczy to również powinności informowania o ryzyku w takim rozumieniu i kształcie, jaki nakazywany jest przez MiFID – mówi Barszczewski. – Informacje o ryzyku są zamieszczane w warunkach emisji obligacji (emisja prywatna) lub w dokumentach prospektowych, jednak wynika to z innych reżimów prawnych (odpowiednio: ustawa o obligacjach i ustawa o ofercie publicznej) – dodaje.
Prawnicy: działanie Idea Banku miało cechy doradztwa inwestycyjnego
Michał Kaczmarski z kancelarii Kaczmarski Żurowski Adwokaci, która zajmuje się sprawami obligatariuszy GetBack, zwraca uwagę na fakt, że Idea Bank nie miał co prawda zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej, ale nie oznacza to, że takiej działalności nie wykonywał.
Powołuje się tu na art.. 76 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, zgodnie z którym doradztwo inwestycyjne polega na przygotowywaniu, z inicjatywy firmy inwestycyjnej albo na wniosek klienta, oraz przekazywaniu klientowi, określonej w art. 9 rozporządzenia 2017/565, pisemnej, ustnej lub w innej formie, w szczególności elektronicznej, spełniającej wymóg trwałego nośnika, przygotowanej w oparciu o potrzeby i sytuację klienta rekomendacji, dotyczącej nabycia lub zbycia jednego instrumentu finansowego lub większej ich liczby, albo dokonania innej czynności wywołującej równoważne skutki, której przedmiotem są instrumenty finansowe, albo rekomendacji dotyczącej powstrzymania się od wykonania takiej czynności.
Idea Bank i PDM powinny wypełnić obowiązki MiFID
- W naszej ocenie w przypadku wykonywania przez Idea Bank oraz Polski Dom Maklerski tego rodzaju usług, podmioty te były zobowiązane do przeprowadzenia oceny odpowiedniości i adekwatności usługi maklerskiej i/lub produktu inwestycyjnego, tj. były zobowiązane do wypełniania obowiązków związanych z dyrektywą MiFID – mówi Kaczmarski.
– Niezależnie jednak od powyższego wskazać należy, że podmioty te w naszej ocenie w określonych (jeżeli nie wszystkich) przypadkach mogły również naruszyć obowiązki wynikające z przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, czy też rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 24 września 2012 r. w sprawie trybu i warunków postępowania firm inwestycyjnych – dodaje adwokat.
Przytacza treść ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, zgodnie z którą zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Przez praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów rozumie się godzące w nie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami zachowanie przedsiębiorcy, w szczególności:
- naruszanie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji;
- nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji;
- proponowanie konsumentom nabycia usług finansowych, które nie odpowiadają potrzebom tych konsumentów ustalonym z uwzględnieniem dostępnych przedsiębiorcy informacji w zakresie cech tych konsumentów lub proponowanie nabycia tych usług w sposób nieadekwatny do ich charakteru.
Zwraca ponadto uwagę na fakt, że inwestorzy kupujący obligacje korporacyjne za pośrednictwem Noble Banku i Noble Securities wypełniali ankiety MiFID.
– Rozważania te mają niebagatelne znaczenie dla obligatariuszy. Jeśli bowiem przyjąć, że podmioty pośredniczące w sprzedaży obligacji naruszyły przepisy wskazanych ustaw, to uznać należy, że możliwe stanie się dochodzenie od nich roszczeń odszkodowawczych. W naszej ocenie w takim przypadku można mówić o prawdopodobieństwie odzyskania nawet całości zainwestowanych w obligacje funduszy – podkreśla.
„Banki wprowadziły nas w błąd”
Z relacji obligatariuszy skupionych wokół grupy na Facebooku wynika, że to banki proponowały zakup papierów spółki GetBack. Stosował przy tym agresywne techniki sprzedaży. Klient zapraszany był do placówki banku, obiecywano mu złote góry, ekskluzywną ofertę, zachęcano do zrywania lokat i lokowania oszczędności w papiery spółki. Ich zdaniem banki nie informowały ich należycie o ryzyku związanym z inwestycją w obligacje korporacyjne. Na dowód ślą do redakcji Bankier.pl e-maile i SMS-y, w których bankowcy obiecują pewny zysk i stały dostęp do środków.
„Mamy tu do czynienia z wyjątkowo bezpieczną formą lokowania środków – spółka ma pełen nadzór Komisji Nadzoru Finansowego, co bardzo rzadko zdarza się przy emitentach obligacji. Obligacje możemy zbyć w szybkim momencie w każdym czasie po cenie nominalnej zakupu” – czytamy w mailu wysłanym do klienta przez jednego z pracowników Lion’s Banku. „Obligacje są bezpieczniejsze niż depozyty bankowe. Bo BFG nie ma pieniędzy na ewentualne wypłaty - wszystko poszło na spłacenie długów SKOK-ów” – przekonywał inny pracownik.
„Lokata w obligacje była przedstawiona jako bardzo bezpieczna. Pracownik Idei zapewnił nas, że bank udziela miękkich gwarancji na wykup obligacji w razie jakichś problemów” – opowiada jedna z czytelniczek. „Doradca wydzwaniał do mnie po 5 razy dziennie, zapewniając, że jest to bardzo pewna inwestycja. Równie pewna co lokata bankowa. Nie ma takiej możliwości, żeby stało się coś złego” – napisał klient Lion’s Banku. „W odpowiedzi na pytanie o ryzyka dowiedziałem się, że nie ma żadnych ryzyk, firma jest pewna i ma dobrą sytuacje finansową” – dodał kolejny. Informacji w podobnym tonie wpłynęło do nas kilkadziesiąt.
Formularz zapisu można było wypełnić elektronicznie
Informacja o ryzyku to jedna kwestia. Obligatariusze podnoszą też zarzut, że nie wypełniali żadnych dokumentów – zrobił to za nich bank. Oznacza to, że bank nie dysponuje ich podpisami. Czy można było kupić obligacje bez podpisywania żadnych dokumentów? Tak, bo w warunkach emisji wskazano, że formularze zapisu mogą być składane w formie elektronicznej. „Do PDM co do zasady wpływały formularze zapisu złożone w sposób elektroniczny, co powoduje, iż dokument ten nie był podpisywany, gdyż nie istniał taki obowiązek. PDM otrzymywał również formularze zapisu w formie papierowej” – podaje PDM.
Jak wyglądała procedura zapisu na obligacje?
Wyjaśnia to PDM w materiale przesłanym do redakcji Bankier.pl.
„Oferta obligacji może zostać zaprezentowana dopiero po wystawieniu imiennej propozycji nabycia obligacji. Po uzupełnieniu podstawowych danych m.in. adresu e-mail inwestora, system PDM do obsługi zapisów na instrumenty finansowe przesyła na podany adres e-mail propozycję nabycia obligacji, warunki emisji, sprawozdanie finansowe, inne dokumenty oraz link do elektronicznego formularza zapisu. System odnotowuje wprowadzone dane oraz wystawienie propozycji nabycia. Jednocześnie w ramach zawartej z Idea Bankiem S.A. umowy konsorcjum, powyższą wiadomość z dokumentami inwestora otrzymywał także jego opiekun, doradca w celu potwierdzenia, że dana oferta została inwestorowi przedstawiona. System automatycznie rozsyłał tę wiadomość na dwa adresy e-mail – Inwestora oraz doradcy.
Po kliknięciu w link, pojawia się elektroniczny formularz zapisu, który uzupełnia się danymi inwestora. Po uzupełnieniu, klika się „Zapisz” i po weryfikacji „Potwierdź”. W tym momencie system odnotowuje złożenie formularza zapisu, a potwierdzenie złożenia formularza zapisu inwestor otrzymuje również w wiadomości mailowej wysyłanej na adres poczty elektronicznej inwestora zaraz po złożeniu formularza.
PDM weryfikuje, czy kwota tytułem ceny za nabycie wpłynęła na konto bankowe PDM. W przypadku zgodności, PDM przesyłał informację do emitenta o inwestorach, którym należy przydzielić obligacje, a inwestor po dokonaniu przydziału obligacji przez emitenta (spółkę emitująca obligacje, tutaj GetBack S.A.) otrzymywał potwierdzenie przydziału obligacji w formie wiadomości e-mail na skrzynkę mailową lub, jeżeli wyraził takie zainteresowanie, również w formie papierowej na podany adres korespondencyjny. W następstwie wykonania tych czynności, inwestorzy cyklicznie otrzymywali należne im odsetki, w terminach i na warunkach określonych w warunkach emisji każdej z serii obligacji.”
Nie wiadomo, skąd PDM miał dane klientów Idea Banku
Jacek Barszczewski z biura prasowego KNF zwraca uwagę na to, że treść warunków nabycia obligacji (w tym wymaganej formy składania zapisu) mogła się różnić na przestrzeni czasu. – Dodatkowo należy wskazać, że proces nabycia obligacji nie ogranicza się tylko do złożenia zapisu, ale i do jego opłacenia (przelew środków), co jak należy przyjmować nie było dokonywane przez pośrednika, lecz przez inwestora – mówi Barszczewski.
Idea Bank i PDM nie chcą jednak powiedzieć, na jakiej podstawie dane klienta Idea Banku trafiały od PDM, skoro klienci nie wyrażali takiej zgody. Zasłaniają się tajemnicą przedsiębiorstwa i twierdzą, że działania były zgodne z prawem. - Jeżeli chodzi o uzyskanie informacji o danych osobowych, Polski Dom Maklerski działał zgodnie z prawem i w dobrej wierze – mówi biuro prasowe PDM. - Nie możemy odpowiedzieć na Pana pytanie ze względu na tajemnicę przedsiębiorstwa, o której mowa w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji – dodaje Idea Bank.
Jak zwykle nie ma winnych
Dopóki kondycja finansowa spółki GetBack nie budziła wątpliwości, zachęcano do inwestycji w papiery dłużne. Teraz okazuje się, że nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za wprowadzanie w błąd co do charakteru inwestycji. Dochodzi do kuriozalnej sytuacji. Okazuje się bowiem, że klient który siedział w placówce i z bankierem omawiał kwestie ulokowania swoich oszczędności, nie musiał być rzetelnie informowany o ryzyku. A propozycje nabycia obligacji nie były doradztwem inwestycyjnym.
Dziś wygląda to tak, że bank nic nie sprzedawał i nie przyjmował pieniędzy od klientów. Takie zresztą stanowisko utrzymuje, odpisując na reklamacje. „Bank nie otrzymał od pani żadnych środków z tytułu zakupu obligacji, nie istnieje podstawa prawna do zwrotu wpłaconych przez panią środków przez bank” – czytamy w jednym z pism skierowanych do klienta.
Jak to się ma do zapewnień Leszka Czarneckiego, głównego udziałowca Idea Banku, który mówił, że zasadne reklamacje będą uznane? Nie wiadomo, bo informacje o pozytywnie rozpatrzonych reklamacjach są tajemnicą przedsiębiorstwa i media się o tym nie dowiedzą. Idea Bank poinformował ostatnio o tym, że utworzył rezerwę na potencjalne roszczenia klientów wynikające z udziału banku w procesie oferowania obligacji GetBacku. Jak podano w komunikacie, jej wysokość - 14 mln zł - wynika z oceny dotychczas złożonych reklamacji klientów. To jednak kropla w morzu. Zdanych KNF wynika, że obligacje GetBacku za 2,6 mld złotych nabyło 9064 osób fizycznych oraz 178 instytucji finansowych. Gros obligacji GetBacku trafiło do inwestorów detalicznych.
Warto w tym kontekście warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Sami obligatariusze też nie są bez winy. Ostatecznie decyzja o inwestycji w papiery dłużne należała do nich. Część nabywców polegała jedynie na słowach bankiera (który liczył na prowizję od sprzedaży) i nie zapoznała się treścią kluczowych dokumentów. Inwestując nierzadko oszczędności życia, nie kierowali się zasadą ograniczonego zaufania i włożyli przysłowiowe jajka do jednego koszyka.
Sprawa jest w toku. Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej odroczył do 9 października zgromadzenie wierzycieli GetBacku.