Mateusz Morawiecki zdementował informację, wedle której miałby zostać prezesem Narodowego Banku Polskiego. Na giełdzie nazwisk jest sporo innych kandydatur.


- Nie, zupełna nieprawda. Nikomu nie zgłaszałem takiej propozycji. Mogę zdementować, zostało to niniejszym wyjaśnione. Nie zamierzam. Podjąłem się pewnej roli, jest to rola bardzo trudna i bardzo ciekawa - powiedział Morawiecki w TVN24.
We wtorek „Gazeta Finansowa” podała, że wicepremier i minister rozwoju miałby w przyszłym roku objąć stanowisko prezesa NBP. Powołując się na się na „źródła zbliżone do rządu i polityków PiS”, gazeta poinformowała, że warunek objęcia posady szefa NBP Morawiecki miał postawić przed wejściem do rządu Beaty Szydło.
6-letnia kadencja Marka Belki dobiega końca w czerwcu 2016 r. Chociaż Belka teoretycznie mógłby zostać na stanowisku – prawo pozwala na pełnienie tej funkcji przez dwie kadencje – to polityczny układ sił każe sądzić, że będzie musiał ustąpić. Nowego prezesa NBP powoła Sejm na wniosek prezydenta.
Na medialnej giełdzie nazwisk jest przynajmniej kilku kandydatów – Adam Glapiński (obecnie członek RPP), Piotr Wiesiołek (obecnie wiceprezes NBP), Małgorzata Zaleska (była wiceprezes NBP, Stanisław Kluza (były szef KNF), Cezary Mech czy Jerzy Żyżyński. Część z tych nazwisk, obok Janusza Szewczaka, Zdzisława Sokala czy Ryszarda Bugaja, znajduje się także w gronie medialnych kandydatów do Rady Polityki Pieniężnej.
Pierwsze zmiany personalne w RPP nastąpią na początku przyszłego roku. Więcej na ten temat w artykule podsumowującym ostatnią decyzję Rady.
Michał Żuławiński