Historyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Mirosław Piotrowski po raz trzeci otrzymał mandat europarlamentarzysty w okręgu lubelskim. Startował z drugiego miejsca listy PiS. Jest bezpartyjny.
W kampanii Piotrowski podkreślał, że europosłem jest od 10 lat i ma największe doświadczenie ze wszystkich kandydatów do PE w Lubelskiem. W poprzednich wyborach był liderem listy PiS, a wcześniej w 2004 r. zdobył mandat do PE z pierwszego miejsca listy Ligi Polskich Rodzin.
Podczas kampanii deklarował, że będzie zabiegał o budowę drogi wodnej od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego, której fragment przebiegałby przez Lubelszczyznę. Chodzi o tzw. autostradę wodną E40, która prowadziłaby z Gdańska w górę Wisły, a następnie przez Bug do Terespola i dalej przez Brześć do Prypeci, a potem Dnieprem do Morza Czarnego. Głównym źródłem finansowania tego szlaku mogłyby być pieniądze z unijnego projektu Łącząc Europę, który dotyczy największych szlaków komunikacyjnych w Europie.
Piotrowski angażuje się także w ogólnoeuropejską inicjatywę Jeden z nas, w ramach której w krajach UE zebrano blisko dwa miliony podpisów pod apelem, aby Komisja Europejska zakazała przeznaczania pieniędzy ze składek członkowskich krajów UE na eksperymentowanie na embrionach ludzkich. Docelowo chcemy zakazania finansowania aborcji ze środków publicznych, unijnych - powiedział Piotrowski.
Piotrowski ma 48 lat. Jest absolwentem KUL; na tej uczelni w 1993 r. obronił doktorat a w 2001 habilitował się na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Za rozprawę habilitacyjną nt. reemigracji Polaków z Niemiec w latach 1918 - 1939 otrzymał nagrodę Prezesa Rady Ministrów. Od 2002 r. kieruje Katedrą Historii Najnowszej w KUL. Jego zainteresowania naukowe to stosunki polsko-niemieckie w XX w., europejska chadecja, historia najnowsza Polski, w tym dotycząca stosunków między państwem a Kościołem oraz organów bezpieczeństwa PRL.
Piotrowski wykłada także w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Współpracuje z Telewizją Trwam i Radiem Maryja. Ostatnio wydał zbiór 42 felietonów, wygłoszonych w tych mediach od stycznia 2013 do lutego 2014 r., pod wspólnym tytułem Rozmawiajmy o Europie.
Startował z drugiego miejsca listy PiS. W swoich materiałach wyborczych eksponował hasło Liczy się człowiek, a nie miejsce na liście. W czasie kampanii widoczna, choć nie okazywana wprost, była rywalizacja między Piotrowskim a kandydującym z pierwszego miejsca na liście PiS prof. Waldemarem Paruchem (który ostatecznie nie zdobył mandatu).
Paruch wyraził opinię, że Piotrowski dla znacznej części mieszkańców Lubelszczyzny jest niezbyt znany z aktywności europejskiej, a on sam wychodzi z całkowicie innej filozofii jeśli chodzi o rozumienie roli europosła z Lubelszczyzny.
Piotrowski natomiast mówił na konferencji prasowej, że nie zna Parucha, o jego kandydaturze dowiedział się z mediów. Nie idzie o to, jaką się ma legitymacje w kieszeni, tylko jakie poglądy się reprezentuje. Mogę w tej chwili powiedzieć, że PiS to ja - mówił w kampanii Piotrowski, który choć startował z listy PiS nie należy do tej partii.
Zapytany o to prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Lublinie przypomniał, że Piotrowski nie należy do PiS. Wszedł do Parlamentu Europejskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości, ale później nie pozostawał w naszym zespole. Teraz niedawno wrócił. Chcę powiedzieć krótko: naszym głównym kandydatem jest pan profesor Paruch, żeby to było dla wszystkich całkowicie jednoznaczne - powiedział Kaczyński.
Piotrowski pytany, dlaczego nie zapisał się do partii, odpowiedział, że utrudniałoby mu to pracę naukowca. Byłoby to dla mnie jako dla badacza dziejów najnowszych nieco niewygodne, gdyż narażałbym się na to, że swoje badania podporządkowuję działalności politycznej, takiej, której mam legitymację - powiedział.
W 2010 r. Piotrowski wytoczył proces karny z oskarżenia prywatnego recenzentowi swojej książki dr. Sławomirowi Poleszakowi z IPN. Sprawa dotyczyła książki Piotrowskiego Narodowe Siły Zbrojne na Lubelszczyźnie 1944-1947, którą Poleszak oceniał krytycznie, zarzucając Piotrowskiemu m.in. to, że przepisywał z esbeckiego opracowania z czasów PRL, powielając przy okazji błędy esbeków.
Recenzja ta miała się ukazać w czasopiśmie Zeszyty Historyczne WiN-u, ale do publikacji ostatecznie nie doszło. Piotrowski podnosił, że recenzja jednak była rozpowszechniana w środowiskach naukowych, a Poleszak nie prowadził w niej polemiki naukowej, tylko zniesławiał go, podając kłamliwe informacje.
Sąd Okręgowy w Lublinie w 2012 r. prawomocnie umorzył postępowanie, ale sprawa procesu karnego i konfliktu wokół recenzji książki Piotrowskiego wywołała wiele kontrowersji i dyskusji w środowisku naukowym. Wielu naukowców i instytucji wyrażało wówczas dezaprobatę wobec kierowania na drogę sądową sporów dotyczących publikacji naukowych, podnosząc, że polemika naukowa nie powinna się toczyć na sali sądowej.(PAP)
ren/ ura/

























































