Blisko jednoprocentowymi spadkami głównych indeksów zakończyła się wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie. Blady strach padł na akcjonariuszy PGE po tym, jak w prasie pojawiły się spekulacje o „podzieleniu się” zyskami sektora energetycznego z kopalniami węgla.
Po otwarciu WIG20 zyskiwał ok. 0,5%. Jednak już po godzinie handlu siła kupujących zaczęła słabnąć, a ceny akcji osuwać. Dotyczyło to zresztą także głównych rynków europejskich, które również zaczęły dzień na plusie, by zakończyć go zdecydowanie pod kreską. O godzinie 17:00 spadki sięgały od 0,3% w Londynie i Frankfurcie po 0,8% w Paryżu i Mediolanie.

Niektórzy twierdzili, że to efekt nieznacznej obniżki prognoz gospodarczych przez Komisję Europejską. Ekonomiści KE zredukowali oczekiwaną stopę wzrostu przyszłorocznego PKB z 1,2% do 1,1%, co w praktyce nie ma żadnego znaczenia. Zresztą indeksy zaczęły się osuwać jeszcze przed publikacją prognoz z Brukseli.
Na rynku wzięła górę chęć realizacji zysków po wrześniowych i październikowych wzrostach cen akcji. WIG20 stracił we wtorek 1,05%, a WIG osunął się o 0,9%. Tym razem równo z blue chipami podążały giełdowe maluchy – sWIG80 oddał niemal 1%, konsumując część z 12-procentowej zwyżki wypracowanej w poprzednim miesiącu.
Wśród dużych spółek przez cały dzień wyróżniały się walory Lotosu, które ostatecznie zakończyły sesję wzrostem o 3,1%. W ten sposób rynek pozytywnie przyjął informację o zakupie udziałów w koncesjach wydobywczych na norweskich złożach gazu ziemnego.
Po przeciwnej stronie stanęły walory PGE, które przeceniono o 3,85%. Tej kontrolowanej przez Skarb Państwa spółce mogły zaszkodzić doniesienia prasowe o planach włączenia do państwowych grup energetycznych Kompanii Węglowej i KHW. Dla posiadaczy akcji PGE oznaczałoby to nie tylko rozwodnienie udziałów, ale przede wszystkim transfer zysków do nierentownych kopalń węgla.
K.K.