Grupa LPP z optymizmem patrzy na ten rok, choć dostrzega ryzyka makroekonomiczne i geopolityczne. Celem jest dwucyfrowy wzrost przychodów - poinformował PAP Biznes Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP. Spółka spodziewa się jednak spadku marż handlowych i marży operacyjnej z powodu presji kosztowej.


"Patrzymy na ten rok optymistycznie. Uważamy, że nasza organizacja jest dobrze przygotowana wewnętrznie do wyzwań związanych z rosnącymi wolumenami sprzedaży. Mamy ambitne plany rozwoju nowych sklepów stacjonarnych oraz e-commerce. Odrobiliśmy lekcje w ostatnich latach, zainwestowaliśmy w logistykę, w internet, nowe technologie, IT" - powiedział PAP Biznes wiceprezes LPP Przemysław Lutkiewicz.
"Największe ryzyka są na zewnątrz spółki. Po pierwsze, to sytuacja makroekonomiczna związana m.in. z wysoką inflacją i obawy, czy klienci będą mieć pieniądze na wydatki na odzież. Wydaje się jednak, że nasze marki pozycjonujemy w takich przedziałach cenowych, że popyt na nie powinien pozostać na dobrym poziomie. Dużym znakiem zapytania pozostaje też sytuacja geopolityczna. Nie wiemy, jak zakończą się niepokoje między Rosją a Ukrainą. Chcielibyśmy normalnie prowadzić biznes" - dodał.
Kilka dni temu, z końcem stycznia, spółka zakończyła rok obrotowy 2021/22. Po trzech kwartałach miała 9,9 mld zł przychodów ze sprzedaży (wzrost o 72,2 proc. rdr) i 1,1 mld zł zysku netto wobec 145,8 mln zł straty przed rokiem.
"To był bardzo dobry rok, po fatalnym, covidowym 2020 roku. O ile jeszcze pierwszy kwartał był trudny, bo borykaliśmy się z lockdownami, to kolejne trzy kwartały były bardzo udane. Sprzedaż wróciła do normalnych poziomów, mocno rósł e-commerce. Wyniki grupy za rok obrotowy 2021 będą bardzo dobre" - powiedział Lutkiewicz.
Jak poinformował, czwarty kwartał był dobry sprzedażowo, mocno wzrastał e-commerce.
"Jesteśmy zadowoleni z wyników we wszystkich krajach, zarówno w Polsce, jak i na rynkach Europy Wschodniej. Nie było żadnego zawodu. Konsumenci są silni w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Sprzedaż przedświąteczna, jak i wyprzedaże styczniowe realizowaliśmy zgodnie z planami, jesteśmy zadowoleni" - dodał wiceprezes.
W magazynach i częściowo w sklepach jest już nowa kolekcja wiosna-lato.
"Pierwsze reakcje klientów są optymistyczne, chętnie kupują nasze towary. Wierzymy, że przynajmniej pierwsze półrocze będzie dla nas pozytywne" - powiedział wiceprezes LPP.
CELEM NA '22/23 DWUCYFROWY WZROST PRZYCHODÓW; MARŻA OPERACYJNA BĘDZIE NIŻSZA
Grupa LPP podtrzymuje, że jej celem na rok obrotowy 2022/23 jest dwucyfrowy wzrost sprzedaży.
"Chcielibyśmy, by w tym roku sprzedaż grupy wzrosła dwucyfrowo dzięki otwarciu nowych sklepów (zakładamy wzrost powierzchni o 25-30 proc.) oraz wzrostowi sprzedaży internetowej o co najmniej 40 proc." - powiedział Przemysław Lutkiewicz.
Jak dodał, marże handlowe będą w tym roku niższe, bo przy obecnej sytuacji makroekonomicznej na świecie spółka nie będzie w stanie tak mocno ściąć kosztów. Niższa rdr będzie też marża operacyjna.
"Marże handlowe w ujęciu procentowym będą w tym roku niższe z powodu wyższych kosztów zakupu, wysokich kosztów transportu i utrzymującego się kursu dolara powyżej 4 zł. Liczymy, że koszty będą rosły w tempie wolniejszym niż wzrost sprzedaży" - powiedział wiceprezes LPP.
"Marży operacyjnej nie uda się utrzymać na poziomie z 2021 roku. To był wyjątkowo dobry rok" - dodał.
KOSZTY BĘDĄ ROSŁY, ALE ROSNĄCA SPRZEDAŻ POWINNA JE POKRYĆ
Wiceprezes LPP wskazał, że widać galopującą inflację cen materiałów budowlanych czy usług. Rosną też wynagrodzenia pracowników, koszty energii i innych mediów.
"Gdy wchodzimy ze sklepami do mniejszych miejscowości, koszty najmu powierzchni handlowej są dziś niższe niż w dużych centrach handlowych w dużych miastach. Liczymy, że dzięki temu trochę zaoszczędzimy na czynszach i te środki będziemy mogli wykorzystać na pokrycie wzrostu kosztów, w tym wynagrodzeń" - powiedział Lutkiewicz.
"Będziemy też musieli w tym roku delikatnie, o kilka procent, podnosić nasze ceny. Wzrosły koszty produkcji, ale przede wszystkim koszty transportu są nadal bardzo wysokie i mogą się utrzymać na takim poziomie jeszcze przez cały ten rok. Cena transportu kontenera z Azji do Europy jest cztery-pięć razy wyższa niż przed pandemią. Zakłóceń w łańcuchu dostaw już nie ma, sytuacja się unormowała" - dodał.
Jak poinformował, spółka będzie chciała utrzymywać wskaźnik kosztów do obrotu na poziomie poniżej 40 proc.
"Koszty będą rosły wartościowo praktycznie w każdej linii naszego rachunku zysków i strat, ale liczymy na to, że rosnąca sprzedaż pozwoli nam na ich pokrycie. Patrząc na strukturę kosztów, wydaje się, że coraz mniejszy udział będą mieć koszty najmu powierzchni handlowej, a rosnąć będą wynagrodzenia i inne elementy" - powiedział Lutkiewicz.
"Większa część kosztów, zwłaszcza w e-commerce jest zmienna, związana z obrotami. Dlatego coraz bardziej patrzymy na wskaźnik koszty do obrotu. Będziemy się starali utrzymywać go poniżej 40 proc." - dodał wiceprezes.
POPYT MOŻE SIĘ NORMALIZOWAĆ
Grupa LPP spodziewa się, że w tym roku popyt będzie się normalizować, po tym jak w 2021 roku dużo było popytu przesuniętego z poprzedniego okresu.
"Obecnie spodziewamy się, że popyt będzie się normalizować. Konsument będzie kupować trochę mniej niż w 2021 roku, ale nadal pozostanie mocny. Wydaje się, że nie pomaga niepewność co do sytuacji na linii Rosja-Ukraina, z drugiej strony w świetle obecnych zmian podatkowych rodzi się dużo niewiadomych co do siły nabywczej polskiego społeczeństwa" - powiedział wiceprezes LPP.
"W Polsce klient będzie się zastanawiał, ile zostało mu pieniędzy w portfelu ze względu na inflację i czy może sobie pozwolić na dodatkowe zakupy odzieży. Liczymy, że w innych krajach, poza Polską, konsument nadal pozostanie silny. Mamy to szczęście, że działamy w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie bezrobocie jest niskie, wynagrodzenia rosną i branża rozwija się dobrze" - dodał.
Grupa liczy, że restrykcje związane z pandemią będą stopniowo znoszone.
"Na części rynków, np. w Niemczech, na Słowacji obowiązują ograniczenia przy wejściu do sklepów. W tych krajach sprzedaż stacjonarna jest słabsza, ale lepiej zachowuje się internet. Uodporniliśmy się jako firma na lockdowny i restrykcje, widzimy, że klienci przenoszą się elastycznie między kanałami sprzedaży" - powiedział Lutkiewicz.
"Widać, że niektóre europejskie kraje znoszą już restrykcje. Liczymy, że wiosną większość rynków pójdzie tym tropem i zacznie znosić obostrzenia, a sklepy będą mogły funkcjonować normalnie. Widzimy jednocześnie, że duża część klientów zostaje w internecie, tym bardziej, że oferta towarowa jest tam szersza niż w sklepach stacjonarnych" - dodał wiceprezes.
Pytany, czy spółka wypłaci dywidendę za 2021 rok, odpowiedział: "Będziemy rekomendować wypłatę dywidendy za ubiegły rok. Za wcześnie jednak, by mówić już dziś o jej wysokości".
Grupa LPP chce w roku obrotowym 2022/23 zwiększyć powierzchnię handlową o 25-30 proc. CAPEX grupy wyniesie ok. 1,3 mld zł, w tym ok. 1 mld zł ma zostać przeznaczone na rozwój sieci salonów - poinformował PAP Biznes wiceprezes Przemysław Lutkiewicz. Sprzedaż online ma wzrosnąć w tym roku co najmniej 40 proc.
"Chcielibyśmy w tym roku zwiększyć powierzchnię handlową o 25-30 proc. rdr. Planujemy podobny trend jak w roku ubiegłym, czyli otwieranie w całej Europie Środkowo-Wschodniej nowych sklepów młodszych marek: Sinsay, Cropp i House głównie w retail parkach zlokalizowanych w mniejszych miejscowościach liczących około 15-20 tys. mieszkańców. Klienci w takich miejscach mniej chętnie kupują w internecie, dlatego warto być w retail parkach, czy w sklepach przy ulicy" - powiedział PAP Biznes wiceprezes Przemysław Lutkiewicz.
"Te trzy brandy będą w tym roku rosnąć najszybciej. Pod markami Reserved i Mohito powstanie niewiele nowych sklepów, tu nacisk kładziemy na internet" - dodał.
Wskazał, że wszystkie brandy grupy są pozycjonowane cenowo w średniej i niższej półce.
"Zależy nam na tym, by być dostępnym masowo. Chcemy, by młodsze marki: Sinsay, Cropp, House, wchodzące do mniejszych miejscowości, utrzymały dużą atrakcyjność cenową dla klienta" - powiedział Lutkiewicz.
Grupa zakłada, że jej CAPEX w roku 2022/23 wyniesie ok. 1,3 mld zł. Ok. 1 mld zł LPP zamierza wydać na sklepy, a ok. 300 mln zł na infrastrukturę: rozbudowę magazynów i inwestycje w biura.
Wczesną jesienią grupa planuje wejść na nowy rynek, do Albanii. Będzie to 27. rynek stacjonarny LPP.
Grupa LPP oferuje klientom produkty pod markami Reserved, Mohito, Cropp, House i Sinsay w sklepach stacjonarnych i internetowych, łącznie w 39 krajach. Sieć sprzedaży stacjonarnej to ponad 2,1 tys. sklepów, o łącznej powierzchni ponad 1,7 mln m kw., w 26 krajach. Online grupa jest obecna na 31 rynkach.
SPRZEDAŻ ONLINE MA WZROSNĄĆ CO NAJMNIEJ 40 PROC.
"Zamknęliśmy 2021 rok sprzedażą e-commerce na poziomie 4 mld zł. W tym roku chcielibyśmy zwiększyć ją o co najmniej 40 proc. Widzimy duży potencjał rynków zagranicznych, bowiem w Polsce nasza oferta internetowa jest już dość mocno rozpoznawalna i rynek jest nasycony. Tymczasem mamy dużo do zrobienia w innych krajach, stąd w ostatnich latach nasze decyzje o budowie magazynów pod e-commerce na Słowacji, w Rosji i Rumunii" - powiedział Przemysław Lutkiewicz.
"Potrafimy też sprawnie wysyłać towar do klienta ze sklepu stacjonarnego, co powoduje, że logistyka jest dużo łatwiejsza, szybsza i mocno wspiera wzrost sprzedaży online" - dodał.
Jak poinformował, spółka jest szczególnie zadowolona z rynków południowych Europy: Rumunii, Bułgarii, Węgier - tam sprzedaż internetowa rozwija się dynamicznie. Ciągle pracuje też nad wzmocnieniem sprzedaży online na rynkach wschodnich.
LPP ma w planach uruchomienie sprzedaży internetowej w takich krajach jak Serbia, Bośnia, Białoruś czy Kazachstan.
"Chcemy rozpocząć ją jak najszybciej, choć nie chcę obiecywać, czy uda się to jeszcze w tym roku" - powiedział Lutkiewicz.
Wiceprezes LPP podtrzymał, że spółka nie zamierza wchodzić na platformy marketplace, chce rozwijać własne sklepy internetowe.
"Ruszyliśmy właśnie z większą kampanią marketingową naszej aplikacji Reserved i w tym miesiącu chcielibyśmy uruchomić aplikację dla marki Sinsay" - powiedział Przemysław Lutkiewicz.
Grupa LPP, która w 2021 roku miała prawie 4 mld zł przychodów w krajach Europy Wschodniej, nie zmienia planów inwestycyjnych w związku z napięciem na linii Rosja-Ukraina. Nie widzi zmian zachowania klientów na tych rynkach, w styczniu sprzedaż LFL w Rosji i na Ukrainie rosła o kilkanaście proc. - poinformował PAP Biznes wiceprezes Przemysław Lutkiewicz.
"Przyglądamy się sytuacji międzynarodowej, ale nie podejmujemy żadnych dodatkowych działań. Nie budujemy nowych scenariuszy, nie spekulujemy. Działamy tak jak dotychczas: dostarczamy towary bez zmian, budujemy sklepy zgodnie z planami, nie wstrzymujemy inwestycji. Będziemy reagować, jeśli coś się wydarzy" - powiedział PAP Biznes Przemysław Lutkiewicz.
"W styczniu notowaliśmy kilkunastoprocentowe dynamiki wzrostu sprzedaży LFL w Rosji i na Ukrainie. Nie widzimy tam żadnej paniki, klienci zachowują się normalnie i kupują ubrania jak wcześniej" - dodał.
Jak poinformował, kraje Europy Wschodniej (region CIS), czyli Rosja, Ukraina, Białoruś i Kazachstan odpowiadały w 2021 roku za 28 proc. całości sprzedaży grupy LPP, wygenerowały prawie 4 mld zł przychodów.
"To dobre dla nas rynki, na których marże handlowe są wyższe niż w Europie Centralnej, dlatego planujemy kontynuować tam inwestycje. Większość naszych nowych sklepów, około dwie trzecie, będzie w tym roku otwierana właśnie na rynkach wschodnich. Obecnie w tym regionie mamy ponad 600 salonów" - powiedział wiceprezes LPP.
Jednym z głównych ryzyk związanych z napięciem za wschodnią granicą są kursy walut.
"Hrywna i rubel osłabiają się. Jeśli potrwa to dłużej i osłabienie będzie mocniejsze, zmuszeni będziemy do podnoszenia cen, bo inflacja na tych rynkach będzie znacząca. Mieliśmy już taką sytuację w 2014-2015 roku" - powiedział Lutkiewicz.
"Drugie ryzyko to logistyka i ewentualne zamknięcie granic z powodu działań zbrojnych. 60-65 proc. towaru na rynek rosyjski dostarczamy bezpośrednio z Azji, a pozostałe 35 proc. z Polski. Pytanie, czy granice będą otwarte i czy towar z Polski będzie mógł przechodzić do Rosji. Jeśli chodzi o Ukrainę, tu 100 proc. towarów transportowanych jest z Polski" - wyjaśnił.
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ mfm/
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ mfm/