- Polacy lubią być oszukiwani - twierdzi właściciel komisu, który w rozmowie z mfind zdradza tajniki sprzedaży używanych aut oraz opowiada o zwyczajach swoich klientów.



Często narzekamy na "kręcenie liczników" i inne praktyki nieuczciwych sprzedawców samochodów. Okazuje się jednak, że zazwyczaj nie chcemy zwracać uwagi na wady samochodu.
- Polak lubi być oszukiwany. Nie chce zauważyć wielu wad swojego wymarzonego samochodu. Tego, że jest nieudolnie naprawiony przez domorosłego blacharza. Wycieków z silnika też nie chce widzieć. Za to widzi - oczyma wyobraźni - jak jego nowego nabytku będą mu zazdrościć sąsiedzi/rodzina/koledzy z pracy - tłumaczy mfind właściciel komisu z podwarszawskiej miejscowości, który chciał pozostać anonimowy.
Na potwierdzenie swoich słów handlarz przywołuje historię batalii o wydawałoby się mało prestiżowego Opla Insignię, która miała miejsce w jego komisie. Szczęśliwy nabywca auta zdradził, że kiedy przyjedzie samochodem do domu, będzie opowiadał, że został dyrektorem w Warszawie. - Opel Insignia to faktycznie często spotykane auto wśród tzw. managementu średniego szczebla - tłumaczy sprzedawca.
Właściciel komisu potwierdza też wnioski, które można wyciągnąć ze statystyk sprowadzanych samochodów - do komisu ściąga się przede wszystkim auta z Niemiec, rzadziej ze Szwajcarii.
Wiek samochodu Polaka to 17 lat, Niemca- 8
Handlarz wypowiada się również na temat "kręcenia liczników". Według niego auta z 200 tys. i 400 tys. kilometrów przebiegu właściwie niczym się nie różnią, ale liczby te mają znaczenie psychologiczne. Właśnie 200 tys. to granica, po której przekroczeniu zainteresowanie autem drastycznie spada. - Wtedy trzeba skręcić do 170-180 tys. Często gołym okiem widać, że auto ma znacznie więcej przebiegu, ale Polak chce wierzyć w stan licznika - zapewnia.
Co ciekawe, czasami licznik trzeba podkręcić w drugą stronę. Samochodu, który ma 10 lat, był rzadko używany i na liczniku ma zaledwie 50 tys. km, nikt nie chce kupić. - Eee, z tym skręcaniem przebiegu to pan przesadził - kręcą nosem klienci. Według sprzedawcy problem polega na tym, że kręcenie liczników jest po prostu banalnie proste.
Jednak czujność klientów zwiększa się w innych aspektach. Właściciel komisu zwraca uwagę na to, że współcześni klienci bardzo często zabierają ze sobą na oględziny auta czujniki grubości lakieru i bez problemu wyłapują lepiej lub gorzej naprawione "dzwony".
Ranking najczęściej sprowadzanych samochodów. Które auta wypadły najlepiej?
Lepiej kupić używanego Opla Astrę czy Volkswagena Golfa? Bardziej opłaca się
sprowadzenie Passata czy może Forda Mondeo? W najnowszym raporcie mfind
przyjrzał się rynkowi sprowadzanych samochodów. Sprawdziliśmy, co przed kupnem
każdy kierowca wiedzieć powinien.