

Pandemia koronawirusa nie położyła się cieniem na wynikach sprzedaży kredytów hipotecznych w I kwartale 2020 r. W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku banki udzieliły kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 16,6 mld zł, czyli o 22 proc. wyższą niż rok wcześniej. Spadek nastąpił dopiero w kwietniu – wynika z danych zaprezentowanych przez AMRON-SARFiN.
W pierwszym kwartale kredyty hipoteczne sprzedawały się nadal dobrze. Jak wynika z raportu AMRON-SARFiN, w tym okresie banki udzieliły 56 453 nowych umów o kredyty mieszkaniowe na łączną kwotę 16,623 mld zł. Dla porównania z analogicznym okresem ubiegłego roku nastąpił wzrost zarówno liczby umów (o 11,57 proc.), jak i kwoty finansowania (22,26 proc.). Na koniec marca 2020 r. w trakcie spłaty pozostawało 2 431 011 kredytów mieszkaniowych. Całkowity stan zadłużenia polskich gospodarstw domowych z tytułu kredytów mieszkaniowych wyniósł natomiast 459,501 mld zł.
W marcu rozpoczął się lockdown związany z pandemią koronawirusa. Jak się jednak okazuje, nie wpłynęło to istotnie na liczbę udzielonych kredytów. „Mimo wprowadzenia w połowie marca zakazu przemieszczania się, tylko w tym miesiącu banki udzieliły 19 816 kredytów na kwotę 5,969 mld zł, czyli więcej o 6,71 proc. w ujęciu ilościowym oraz o 9,32 proc. w ujęciu wartościowym w odniesieniu do lutego, a w porównaniu do wyników ubiegłorocznych było to odpowiednio 4,86 proc. i 16,09 proc.” – czytamy w raporcie. Dopiero w kwietniu odnotowano spadek liczby i wartości udzielonych kredytów (o jedną piątą).


- Na razie jest stanowczo za wcześnie by ocenić wpływ koronawirusa na polski rynek nieruchomości. Pewne jest tylko to, że skala zawirowań, nie tylko na rynku mieszkaniowym, ale i w całej gospodarce, będzie w dużej mierze uzależniona od czasu trwania pandemii - mówi dr Jacek Furga, Prezes Centrum Prawa Bankowego i Informacji, Przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych Związku Banków Polskich. - Jeśli działania rządu przyniosą pożądany skutek i epidemia zostanie wygaszona w ciągu kilku miesięcy, rynek szybko się otrząśnie i po pierwszym szoku w postaci ograniczenia liczby transakcji przyjdzie ożywienie. Jeśli jednak sytuacja nie zostanie szybko opanowana, gospodarka - również światowa - mocno zwolni, Polacy stracą stabilizację i poczucie bezpieczeństwa i tym samym wzrośnie niechęć do ponoszenia dużych wydatków – w tym mieszkaniowych – dodaje.


Z raportu dowiadujemy się, że przeciętna wartość kredytu mieszkaniowego udzielonego w I kwartale 2020 roku osiągnęła poziom 293 833 zł. Jest to wzrost o 10 683 zł (3,77 proc.) w porównaniu z IV kwartałem 2019 roku. W kwietniu przeciętna wartość przekroczyła już jednak poziom 300 tys. złotych.
W styczniu i lutym nie zmieniły się istotnie warunki, na jakich udzielano kredytów mieszkaniowych. Jednak już w marcu banki zaostrzyły kryteria, przyjmując bardziej konserwatywne podejście w przy ustalaniu zdolności kredytowej, podwyższając poziom minimalnego wkładu własnego oraz podnosząc poziom marży kredytowych.
„Na koniec marca średnia marża kredytu hipotecznego (w wysokości 300 tys. zł, przy poziomie LtV 75%, udzielonego na okres 25 lat) wynosiła 2,16%, co oznacza wzrost o 0,04 p.p. w porównaniu do poprzedniego miesiąca i o 0,06 p.p. w porównaniu do grudnia 2019 roku” – czytamy w opracowaniu. W marcu – mimo wzrostu marż – średnie oprocentowanie kredytu spadło do poziomu 3,35 proc. To efekt obniżki stóp oprocentowanych przez RPP.
- Przez kilka lat po poprzednim kryzysie na rynku nieruchomości mieszkaniowych posługiwaliśmy się pojęciem „organicznego poziomu akcji kredytowej” w Polsce – komentuje dr Fuga. - Niezależnie od faktu, czy kolejne rządy uruchamiały jakiś program mieszkaniowy, czy też nie, sektor bankowy generował każdego roku ok. 180 tys. kredytów o wartości ok. 40 mld złotych. Trudno w tej chwili oceniać, jak długo potrwa bieżące zamrożenie gospodarki, ale jestem przekonany, że wyniki tegorocznej akcji kredytowej, pomimo zaburzeń spowodowanych koronawirusem, będą zdecydowanie wyższe od tego organicznego poziomu – dodaje.