Partia Konserwatywna premiera Borisa Johnsona
zdecydowanie wygrała czwartkowe przedterminowe wybory do brytyjskiej
Izby Gmin i będzie miała w niej bezwzględną większość, co pozwoli na
dokończenie brexitu zgodnie z ustalonym terminem. Kurs funta poszybował w górę.


Konserwatyści zdobyli co najmniej 364 mandaty w 650-osobowej Izbie Gmin (w jednym okręgu wyniki nie zostały jeszcze ogłoszone), czyli znacznie powyżej progu 326, który umożliwia samodzielne rządy. To lepszy wynik niż przewidywały przedwyborcze sondaże oraz znaczący wzrost w porównaniu z poprzednimi wyborami z czerwca 2017 roku.
To jeśli chodzi o liczbę miejsc najlepszy wynik konserwatystów od czasu trzeciego i ostatniego zwycięstwa Margaret Thatcher w 1987 roku, a biorąc pod uwagę procentowe poparcie - 43,6 proc. - nawet od 1979 roku.
Johnson powiedział, że ten wynik daje torysom mocny mandat na dokończenie brexitu, co jak zapowiadał przez całą kampanię, pozwoli na uwolnienie gospodarczego potencjału kraju i zajęcie się innymi priorytetami wyborców, w tym zwłaszcza służbą zdrowia. Premier podziękował szczególnie tym wyborcom, którzy na konserwatystów zagłosowali po raz pierwszy.
Takich było sporo, bo strategia premiera, by powalczyć o przemysłowe, robotnicze okręgi, które dotychczas były bastionem Partii Pracy, ale gdzie poparto w referendum wyjście z UE, okazała się bardzo skuteczna. Wybory kompletnie zmieniły polityczną mapę Wielkiej Brytanii. Konserwatyści przejęli z rąk laburzystów kilkadziesiąt okręgów, zwłaszcza w północnej i środkowej Anglii, w tym część takich, w których Partia Pracy wygrywała od kilkudziesięciu lat.
Dla laburzystów czwartkowe wybory okazały się natomiast całkowitą klęską. 203 mandaty, które zdobyli to najgorszy wynik od 1935 roku. W reakcji na to ich lider Jeremy Corbyn zapowiedział, że nie poprowadzi ugrupowania w następnych wyborach, ale pozostanie na stanowisku lidera do czasu partyjnej "refleksji" na temat przyszłości.
Corbyn jest krytykowany za neutralność w sprawie brexitu, niewystarczającą reakcję na przypadki antysemityzmu w swym ugrupowaniu oraz zbyt radykalny program, który zaproponował. Po ogłoszeniu prognoz wyborczych jego rezygnacji publicznie zaczęła domagać się część laburzystowskich polityków.
Także wyniki trzeciej co do wielkości ogólnokrajowej partii - Liberalnych Demokratów - jest znacznie poniżej oczekiwań, zwłaszcza, że jako jedyne z głównych ugrupowań opowiadało się za rezygnacją z brexitu, a około połowy brytyjskich wyborców przeciwne jest wyjściu z UE. Liberalni Demokraci zdobyli ostatecznie 11,5 proc. głosów, co przełożyło się na 11 mandatów - o jeden mniej niż w poprzednich wyborach.
Na dodatek ponieśli oni wyjątkowo prestiżową porażkę - parlamentarny mandat straciła ich liderka Jo Swinson, przegrywając w swoim okręgu z kandydatką Szkockiej Partii Narodowej (SNP) różnicą zaledwie 150 głosów.
SNP jest natomiast obok konserwatystów największym zwycięzcą wyborów. Wprawdzie ostatecznie zdobyli oni 48 mandatów, a nie 55, jak wynikało z prognozy exit polls. Ale to i tak jest wzrost o 13 mandatów w porównaniu z dotychczasowym stanem posiadania i - jak zapowiedziała już ich liderka Nicola Sturgeon - uzasadnienie do przeprowadzenia nowego referendum niepodległościowego.
Kurs funta wystrzelił
Rynek walutowy zareagował na ogłoszenie sondażu exit polls wręcz entuzjastycznie. Notowania funta wystrzeliły w górę. Do 23:45 kurs GBP/USD rósł aż o 2,36 proc., osiągając poziom 1,3509 USD za jednego funta. Tym samym notowania GBP/USD po raz pierwszy od czerwca 2018 roku przekroczyły poziom 1,35. W kolejnych godzinach kurs wyraźnie spadł - po 09.30 wynosił on już 1,341 USD.
Na polskim rynku pierwotnie przekładało się to na kurs szterlinga wysokości ponad 5,17 zł. Była to najwyższa cena brytyjskiej waluty od niemal trzech lat. O poranku kurs GBP/PLN wyraźnie jednak zniżkuje, do 5,13 zł.
Gdyby wynik Partii Konserwatywnej z badań exit polls potwierdził się, byłby to najlepszy wynik torysów od czasów ostatniego zwycięstwa premier Margaret Thatcher w 1987 r. Konserwatyści, którzy rządzą Wielką Brytanią od 2010 r., w poprzedniej kadencji tworzyli rząd mniejszościowy. W momencie rozwiązania parlamentu ich frakcja liczyła 298 posłów.
Z kolei opozycyjna Partia Pracy - jeśli te wyniki się potwierdzą - zanotowała swój najgorszy wynik od 1935 r.
Zwycięstwo konserwatystów oznacza, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE w ustalonym terminie, czyli 31 stycznia przyszłego roku jest przesądzone. Przed wyborami konserwatyści zapowiadali, że jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia pod obrady parlamentu wróci ustawa o porozumieniu z UE w sprawie warunków wyjścia.
W dłuższej perspektywie wyniki zapowiadają, że ponownie będą stawiane pytania o przyszłość Zjednoczonego Królestwa. Znaczący wzrost mandatów dla SNP da tej partii argument na rzecz drugiego referendum w sprawie niepodległości Szkocji.
Królowa powierzyła Johnsonowi misję stworzenia nowego rządu
Brytyjska królowa Elżbieta II formalnie powierzyła w piątek dotychczasowemu premierowi Borisowi Johnsonowi misję sformowania nowego rządu. Jego Partia Konserwatywna zdecydowanie wygrała czwartkowe wybory do Izby Gmin zapewniając sobie bezwzględną większość.
Przed południem Johnson przybył na audiencję do Pałacu Buckingham, która trwała prawie 40 minut; to dłużej niż się spodziewano.
Pierwsze posiedzenie nowej Izby Gmin odbędzie się w najbliższy wtorek 17 grudnia. Z kolei na czwartek rząd planuje mowę tronową królowej, podczas której przedstawione zostaną plany legislacyjne na nową sesję parlamentu. Przed wyborami sugerowano, że w związku z tym, iż poprzednia mowa tronowa miała miejsce zaledwie w październiku, tym razem może ona mieć mniej ceremonialną formę.
Lider Partii Pracy zapowiada rezygnację
Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn, komentując w nocy z czwartku na piątku ciężką porażkę tego ugrupowania w wyborach do Izby Gmin, zapowiedział, że nie poprowadzi laburzystów w następnej kampanii. Nie powiedział jednak, czy w najbliższych dniach złoży rezygnację.
"Oczywiście jest to bardzo rozczarowująca noc dla partii. Ale chcę to powiedzieć - w kampanii wyborczej przedstawiliśmy manifest nadziei. Jednak brexit tak spolaryzował debatę, że przysłonił większą część normalnych debat politycznych" - powiedział Corbyn.
Zapowiedział, że pozostanie na stanowisku lidera do czasu partyjnej "refleksji" na temat przyszłości.
Lider Partii Pracy wygrał w swoim okręgu Islington North w Londynie, który reprezentuje od 1983 r., ale laburzyści według prognoz będą mieć 199 mandatów w Izbie Gmin. To oznaczałoby stratę 63 mandatów w porównaniu z wynikiem z poprzednich wyborów i najgorszy rezultat tej partii od 1935 r.
Corbyn jest krytykowany za neutralność w sprawie brexitu, niewystarczającą reakcję na przypadki antysemityzmu w Partii Pracy oraz zbyt radykalny program, który zaproponował. Po ogłoszeniu prognoz wyborczych jego rezygnacji zaczęła publicznie się domagać część laburzystowskich polityków.
Corbyn, przedstawiciel lewego skrzydła partii, niespodziewanie został jej liderem w 2015 r.
Liderka Liberalnych Demokratów nie weszła do parlamentu
Jo Swinson - liderka Liberalnych Demokratów, trzeciego co do wielkości, jeśli chodzi o procentowe poparcie ugrupowania w W. Brytanii - straciła miejsce w parlamencie. Przegrała w okręgu Dunbartonshire East z kandydatką Szkockiej Partii Narodowej różnicą 149 głosów.
Według badań exit polls oraz częściowych wyników z poszczególnych okręgów, Liberalni Demokraci będą mieli w nowej Izbie Gmin 13 miejsc, czyli o jedno więcej niż zdobyli w poprzednich wyborach w czerwcu 2017 r., ale o osiem mniej niż mieli na zakończenie kadencji.
Wynik Liberalnych Demokratów jest znacznie poniżej ich oczekiwań, biorąc pod uwagę, że jako jedyna z głównych ogólnokrajowych partii opowiadali się oni za rezygnacją z brexitu, a około połowa brytyjskich wyborców jest przeciwna wyniku wyjściu z Unii Europejskiej.
Jednak, jak wskazywano już pod koniec kampanii, zapowiedź Swinson, że pierwszego dnia po objęciu władzy wycofa wniosek o wyjście z UE - bez przeprowadzania nowego referendum - została bardzo źle przyjęta przez wyborców, którzy potraktowali to jako kwestionowanie demokratycznie wyrażonego w referendum wyniku.
39-letnia Swinson została liderką Liberalnych Demokratów zaledwie w lipcu tego roku. Szkocki okręg Dunbartonshire East reprezentowała w latach 2005-2015 i od 2017 r.
bjn/ mars/