Jaki jest przepis na wysoką zmienność na akcjach? Rząd informuje, że nakłada na branżę podatek, akcje tanieją, potem pojawia się informacja, że pomysł będzie łagodzony i akcje odrabiają straty. Podobną przejażdżkę politycy fundowali inwestorom już nie raz. Najświeższy przykład właśnie można obserwować na GPW.


31 października do Sejmu trafił projekt ustawy znoszącej zwolnienie z podatku dla funduszy inwestycyjnych w tym m.in. FIZ-ów. Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać. Podczas kolejnej giełdowej sesji (2 listopada) notowane na GPW akcje Altusa zaliczyły znaczące spadki, potaniały o 4,2%. Mocno traciły także inne spółki z branży: Quercus oraz Ipopema. I choć środa była fatalnym dniem dla całej GPW, papiery Quercusa czy Altusa od rana zachowywały się wyraźnie słabiej od rynku. Ten ostatni wyraźnie tracił także 3 listopada, gdy jego akcje potaniały o 2%.
4 listopada na rynek trafiła jednak informacja, że być może podatek wejdzie w życie w nieco zmienionej formie i nie dotknie tym samym FIZ-ów. - Chcemy oddzielić ziarna od plew. We współpracy z Ministerstwem Finansów przygotowana została poprawka do projektu, którą posłowie zgłoszą podczas prac w komisji sejmowej. To pozwoli nam wyłączyć z podatku FIZ, które mają za cel działalność stricte inwestycyjną, i oddzielić je od podmiotów, które powstają jedynie dla korzyści podatkowej – powiedziała „Pulsowi Biznesu” osoba zaangażowana w prace nad projektem. W reakcji na tę informację Altus zyskuje 3,5%, choć momentami skala wzrostów przekraczała nawet 6%. Warto jednak zauważyć, że złagodzenie ustawy to póki co tylko plotki.
Altus to najświeższy przykład obrazujący wpływ polityki na giełdę. Co istotne, notowaniami wstrząsają nie tylko same decyzje polityków, ale również i ich słowa. Dlatego tym bardziej powinni oni zwracać uwagę na to co mówią, ich wypowiedzi mają bowiem realne przełożenia na portfele inwestorów. Tymczasem w przypadku podatku miedziowego, podatku dla detalistów czy ratowania górnictwa - podobnie jak w przypadku podatku od FIZ-ów - pojawiało się, bądź wciąż pojawia sporo negujących wcześniejsze pomysły wypowiedzi utrudniających inwestorom właściwą ocenę sytuacji.
Zamieszania można było uniknąć
Jednym z problemów jest ujawnianie pomysłów nie konsultowanych wcześniej ze środowiskami, których będą one dotyczyć. Tak najprawdopodobniej było w przypadku podatku od funduszy. Projekt zaraz po publikacji spotkał się w falą krytyki. Pod sztandarami walki z unikaniem opodatkowania chciano bowiem znieść ulgę, która zapobiegała podwójnemu opodatkowaniu. FIZ-y (Fundusze Inwestycyjne Zamknięte) wrzucono do jednego worka z FIZAN-ami (Funduszami Inwestycyjnymi Zamkniętymi Aktywów Niepublicznych). Te drugie rzeczywiście mogą być stosowane "antypodatkowo", tymczasem te pierwsze przeznaczone są do standardowego inwestowania. Dodatkowo podatek uszczupliłby zapewne rynek FIZ-ów, a to rykoszetem mogłoby odbić się na kondycji polskiej giełdy, na której fundusze te również inwestują. Projekt szybko okrzyknięto więc bublem.
Przytoczona wypowiedź udzielona „Pulsowi Biznesu” sugeruje, że politycy w końcu ten problem dostrzegli. Wspominane oddzielenie ziaren od plew z pewnością pogrzebie szanse na uzyskanie z podatku 2 mld zł, ocali jednak FIZ-y, które niesłusznie ucierpiałyby na idei walki z unikaniem opodatkowania. Zresztą szansa na uzyskanie owych 2 mld zł i tak była niewielka, kwotę tę oszacowano bowiem prosto mnożąc stawkę CIT przez zyski wypracowane przez fundusze. Nie wzięto jednak pod uwagę faktu, że rynek nie jest skostniały i na nowy podatek z pewnością zareagowałby częściową ucieczką od tego typu inwestycji. Martwi także fakt, że na problem FIZ-ów w Prawie i Sprawiedliwości nie zwrócono uwagi wcześniej. Udałoby się wówczas uniknąć całego zamieszania. Tymczasem efekt jest taki, że na rynku wzrosła niepewność, a propozycja obnażyła niekompetencję jej pomysłodawców.