W marcu KNF poinformował o kilku nałożonych karach na menadżerów najwyższego szczebla upadłych gwiazd GPW. Setki tysięcy, a nawet miliony złotych, mają zapłacić byli prezesi i członkowie zarządów takich spółek jak Ursus, ZM Kania czy GetBack. Jak informuje KNF, w poprzednich trzech latach wpływy z tytułu kar nadzorcy wyniosły ponad 100 mln zł. Gdzie trafiają?


Prawdziwą ofensywą KNF można nazwać marcowe komunikaty nadzorcy, który poinformował o nałożonej ostatecznej karze dla członka rady nadzorczej i byłego p.o. prezesa zarządu GetBack oraz o karze dla członków zarządu ZM Henryk Kania w upadłości i karach dla byłego członka zarządu i byłego prezesa Ursusa.
Menadżerowie Ursusa, GetBacku i ZM Henryk Kania z karami
Suma kar dla menadżerów, o których KNF poinformowała tylko w marcu, to 3,77 mln zł. W największym stopniu złożyła się na łączną kwotę kara dla Ewy Łuczyk i Dominiki Raby z zarządu ZM Henryk Kania w upadłości za brak poinformowania rynku o wydłużeniu spłat należności oraz naruszenie kowenantu w umowie kredytowej z Bankiem Handlowym. Za to KNF nałożył 1,95 mln zł kary dla Łuczyk i 1,1 mln dla Raby, chociaż maksymalnie groziło za to po 4,1456 mln zł.
"W ramach ustalonych ustawowo maksymalnych kwot Komisja ma możliwość orzeczenia kar w oparciu o przesłanki miarkowania sankcji wynikające z przepisów prawa i przy uwzględnieniu indywidualnych okoliczności sprawy. Komisja, nakładając sankcje zawsze bierze pod uwagę okoliczności konkretnej sprawy" - wyjaśnia redakcji Bankier.pl Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.
Agnieszka Biała niegdyś zasiadająca w zarządzie Ursusa i Tomasz Zadroga były prezes spółki otrzymali kary w wysokości odpowiednio 220 tys. i 240 tys. zł. W obu przypadkach przewinienia były takie same i dotyczyły braku poinformowania rynku o wstępnych wynikach finansowych Ursusa za 2018 r. (kiedy strata urosła do ponad 140 mln zł) i konieczności dokonania odpisów, które na owe wyniki miały wpływ.
Wskazane osoby zaniedbały także obowiązek informowania publicznie o tak ważnych kwestiach dla inwestorów jak to, że złożono wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego spółek zależnych Ursusa. Za wymienione naruszenia każdemu z osobna ukaranych groziło po 4,1456 mln zł kary. W dodatku sam Ursus, jak wynika z komunikatów z 19 marca, otrzymał w sumie 3,95 mln zł kar na podstawie ostatecznych decyzji KNF. Ostatnio głośno było o tym, że nikt nie zgłosił się do syndyka masy upadłościowej z ofertą kupna zadłużonego na setki milionów złotych przedsiębiorstwa Ursus w upadłości.
O ile wymienione kary dla menadżerów zostały według komunikatu KNF nałożone na podstawie decyzji nieostatecznych, a ukarani mogą zwrócić się do Komisji z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie sprawy albo wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, to finalna decyzja dotyczy Kennetha Maynard, byłego członka rady nadzorczej oddelegowanego po odwołaniu Konrada Kąkolewskiego do pełnienia czynności prezesa zarządu GetBack.
W jego przypadku Komisja nałożyła łącznie 265 tys. kar za brak wypełnienia obowiązków informacyjnych o emisjach obligacji w trybie ofert prywatnych, brak realizacji umowy nabycia portfeli wierzytelności na rynku hiszpańskim i utraty depozytu w wysokości 6,1 mln euro, a także za niewykonanie przez GetBack ponad 100 razy obowiązku informacyjnego dotyczących niewywiązania się ze zobowiązań wynikających z wyemitowanych przez spółkę obligacji. Tylko w tym przypadku pełniącemu funkcję prezesa groziło 4,1456 mln zł kary. Decyzja KNF w tej sprawie była wydana już w grudniu ub. r., a opublikowana dopiero 4 marca.
Jak tłumaczy rzecznik KNF Jacek Barszczewski: "w przypadku publikacji komunikatów KNF dot. nakładanych sankcji niezbędne jest potwierdzenie, że decyzja została doręczona stronie postępowania. Zdarzają się przypadki, kiedy konieczne jest złożenie reklamacji na poczcie z powodu zaginięcia potwierdzenia odbioru decyzji".
Kary to nie przychód KNF
Podstawą do wymierzenia kar w przywołanych przypadkach było za każdym razem Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie nadużyć na rynku (ang. Market Abuse Regulation, MAR). Zgodnie z informacjami opublikowanymi na stronie internetowej Komisji od początku tego roku KNF nałożyła już 12 kar (razem z decyzjami dla Ursusa) w sumie na 6,94 mln zł.
Kary pieniężne nakładane przez Komisję Nadzoru Finansowego nie stanowią przychodu UKNF - zanacza rzecznik Komisji i dodaje, że wpływy z tego tytułu nakładane na podstawie prawa bankowego, przekazywane są na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Z kolei na podstawie ustawy o SKOK, powiększają fundusz stabilizacyjny prowadzony przez Kasę Krajową.
Jeszcze w innym przykładzie rzecznik wspomina o karach pieniężnych nakładanych na podstawie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, które stanowią przychód Funduszu Cyberbezpieczeństwa, a w przypadku ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy - „wpływy z kar pieniężnych stanowią dochód budżetu państwa”.
"Pozostałe wpływy z tytułu kar pieniężnych nakładanych przez Komisję zgodnie z art. 19e ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, stanowią środki Funduszu Edukacji Finansowej" - podsumowuje Jacek Barszczewski.
W latach 2021-2023 podmioty zobowiązane z tytułu kar pieniężnych nałożonych przez KNF wpłaciły kwotę ponad 101,86 mln zł. To efekt skuteczności prowadzenia postępowań egzekucyjnych, która leży w gestii organów egzekucyjnych jako prowadzących przedmiotowe postępowania, bo nie zawsze nałożona kara pieniężna równa się kara zapłacona.
Historie wielkich upadków i afer na GPW
Wszystkie kary, o których tylko w marcu poinformowała KNF, dotyczą spraw spółek, których historia na GPW skończyła się skandalami i ogromnymi stratami inwestorów. Akcje Ursus zniknęły z GPW w październiku 2022 r., papiery ZM Henryk Kania zostały wycofane z obrotu w kwietniu 2021 r. po wcześniejszym zawieszeniu w 2019 r. Tylko na akcjach Getback po ponad 5 latach zawieszenia wznowiono handel. Spółka teraz nazywa się Capitea.
Historia każdej ze spółek jest synonimem gigantycznej utraty zaufania do menadżerów wysokiego szczebla i ogromnych strat inwestorów, jakie były tego konsekwencją. Rynek nie był właściwie informowany o tym co się w spółkach dzieje, a przez to nie można było dostatecznie ocenić ryzyka, jakie kryło się za inwestycjami w ich papiery wartościowe.
Jeszcze w kwietniu 2019 r. ZM Kania chwaliły się rekordowymi 64 mln zł zysku netto za 2018 rok. Niewiele ponad siedem miesięcy później zarządca spółki złożył wniosek o ogłoszenie jej upadłości. Chociaż firma generowała piękne zyski, to nie szła za nimi gotówka, a problem ze ściąganiem należności u jej kontrahenta - Rubin Energy – skończył się uzbieraniem kilkaset milionów zaległych spłat.
Historia notowań Ursusa to dynamiczne wzrosty i spadki, które idealnie oddawały historię działalności spółki pod znaną marką. Próba zmierzenia się z legendą jednak się nie udała i musiała zostać ogłoszona upadłość. Zmagania Ursusa na GPW i na rynku maszyn rolniczych szeroko opisał Adam Torchała w artykule „Ursus znów upada. Jak się rodziła legenda i dlaczego wpadła w tarapaty?”
Natomiast GetBack to jedna z najgłośniejszych afer na polskim rynku kapitałowym. Okazało się, że zarząd Getbacku fałszował księgi, ukrywał straty i doprowadził firmę do spektakularnej plajty przypominającej skandal amerykańskiego Enronu sprzed 20 lat. Poza milionowym karami od KNF dla samej spółki, długoletniego prezesa Konrada Kąkolewskiego i pozostałych członków zarządu i rady nadzorczej afera Getbacku dogorywa w salach sądowych. Dopiero w grudniu 2022 roku ruszył proces byłych pracowników Idea Banku oskarżonych o oszustwo przy dystrybucji obligacji Getbacku. Nadal nie ma też wyroku w sprawie zarządu Getbacku.
Michał Kubicki