Kolejność składania wniosków w ramach tzw. instrumentu SAFE będzie miała znaczenie - powiedziała PAP szefowa przedstawicielstwa KE w Polsce Katarzyna Smyk. Jak wskazała, podział środków między kraje członkowskie powinien być znany w drugiej połowie roku, jednak zależy to od tempa prac nad rozporządzeniem w tej sprawie.


PAP: W zeszłym tygodniu Polskę odwiedził komisarz ds. obrony Andrius Kubilius, z którym przedstawiciele rządu i przemysłu obronnego rozmawiali o unijnej księdze ws. obronności. Co było celem tej wizyty?
K.S.: Przede wszystkim chodziło o właściwe zrozumienie propozycji Komisji Europejskiej, która jest innowacyjnym planem zwiększenia wydatków, wzmocnienia zdolności i pobudzenia inwestycji w lokalny przemysł obronny. W ramach planu ReArm Europe, który w założeniu ma zmobilizować ok. 800 mld euro, państwa będą mogły skorzystać z tzw. klauzuli wyjścia, która pozwoli im wydać na obronność 650 mld euro więcej z własnych budżetów, a także sięgnąć po korzystne długoterminowe pożyczki z puli programu SAFE wynoszącej łącznie 150 mld euro.
Rozmawiamy również o możliwościach pożyczkowych Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz mobilizacji kapitału prywatnego, a w zeszłym tygodniu opublikowaliśmy propozycje dotyczące rewizji polityki spójności tak, aby środki z funduszy również można było wydawać na dodatkowe potrzeby obronne, takie jak wspieranie zdolności produkcyjnych czy wzmacnianie łańcuchów dostaw.
Teraz piłeczka jest już po stronie państw członkowskich – i to w dwóch wymiarach. Po pierwsze, toczą się prace w Radzie UE, aby te propozycje uzgodnić, a za wypracowanie konsensusu wśród państw członkowskich odpowiedzialna jest polska prezydencja. A drugi element to już oczywiście skorzystanie z nowych możliwości i sprawna implementacja przez zainteresowane stolice.
PAP: Polska zadeklarowała już chęć skorzystania z instrumentu pożyczkowego SAFE. W jaki sposób będzie odbywało się przyznawanie tych środków i na jakie kwoty możemy liczyć? W odpowiedzi na pytania PAP w tej sprawie Ministerstwo Finansów podało szacunki mówiące o 100 mld zł.
K.S.: Nie chcę odnosić się do kwot, zwłaszcza w sytuacji, w której jesteśmy na początku procesu. Natomiast jedynym formalnym ograniczeniem jest to, by do trzech państw, które najbardziej skorzystają z pożyczek, nie popłynęło więcej niż 60 proc. wsparcia w ramach 150 mld euro. I tak jak mówił komisarz Kubilius, kolejność składania wniosków będzie miała znaczenie, zwłaszcza jeśli zainteresowanie przekroczyłoby dostępne środki.
Zakładamy, że ostateczny tekst rozporządzenia przyjęty zostanie najprawdopodobniej w maju. Zgodnie z propozycją Komisji, od momentu wejścia w życie rozporządzenia i po skierowaniu przez Komisję zaproszenia, kraje członkowskie będą miały dwa miesiące na wyrażenie chęci skorzystania z pożyczek i wskazanie finansowych "widełek", które je interesują. W ciągu dwóch tygodni od zakończenia tego pierwszego etapu, Komisja Europejska poinformuje o przydziale kwot pożyczek dla każdego państwa. Ostatnim krokiem jest złożenie przez zainteresowane państwa członkowskie planów inwestycyjnych dla przemysłu obronnego, co powinno nastąpić w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie rozporządzenia.
PAP: Czyli w drugiej połowie roku raczej powinniśmy już wiedzieć, ile środków trafi do którego kraju?
K.S.: Tak, teoretycznie w drugiej połowie roku - ale to wszystko zależy też od tempa prac w Radzie i ostatecznego kształtu rozporządzenia. Warto też wspomnieć, że instrument SAFE jest tylko częścią szerszego planu, a np. deklaracje co do tego, czy państwa planują skorzystać z poluzowania reguł budżetowych na wydatki obronne, zbierane są do końca kwietnia tego roku.
PAP: Komisja Europejska podkreśla, że udział w planie ReArm Europe będzie dobrowolny, a jednocześnie mówi o kwocie 800 mld euro, która zakłada maksymalne zaangażowanie wszystkich państw, w tym gotowość całej "27" do większego zadłużenia się.
K.S.: Dzisiaj średni odsetek wydatków na obronność w UE to 1,9 proc. PKB – czyli poziom bliski celowi ustalonemu w ramach NATO. Wydatki państw członkowskich na obronę wzrosły w ciągu ostatnich 3 lat o ponad 31 proc. To dobrze, ale niewystarczająco, mniej niż w USA, Rosji i Chinach. Odbudowa europejskiej obronności będzie wymagała ogromnych inwestycji przez dłuższy okres, zarówno publicznych, jak i prywatnych.
Na czerwcowym szczycie Sojuszu w Hadze spodziewana jest deklaracja dotycząca zwiększenia wydatków na obronność do 3 proc. albo nawet 3,5 proc. Jeśli za tymi deklaracjami pójdą działania, to wydatki europejskich członków NATO przełożą się na 600 mld euro rocznie. Szacujemy, że jedna trzecia będzie przeznaczona na zakup nowego uzbrojenia. To jest realna perspektywa. Natomiast decyzje dotyczące sposobu finansowania tych wydatków, w tym w ramach opcji zaproponowanych przez Komisję, należą do państw członkowskich.
PAP: Polsce zależało na tym, żeby na cele związane z obroną przekierować część środków z KPO. W mediach pojawiły się jednak doniesienia na temat możliwych problemów z takim przesunięciem, w tym z rozliczeniem tych środków.
K.S.: Nie chciałabym komentować toczących się rozmów z polskimi władzami na temat rewizji Krajowego Planu Odbudowy i propozycji utworzenia Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności, póki nie są zakończone. Jak w przypadku każdego działania w ramach KPO, nowy instrument musiałby zostać ustanowiony i wdrożony zgodnie z wymogami określonymi w rozporządzeniu RRF (ustanawiającym Fundusz Odbudowy - PAP). Możliwe wykorzystanie funduszy na cele obronne wymagałoby rewizji polskiego KPO.
Rozmawiała Sonia Otfinowska (PAP)
sno/ mrr/ mhr/