Frank zostawił za sobą poziom 3,75 zł, co oznacza, że jest najtańszy od pamiętnego 15 stycznia 2015 r. Najważniejszych przyczyn takiej sytuacji należy szukać zarówno poza Polską, jak i Szwajcarią.


3,7340 zł – tyle nad ranem czasu polskiego na światowych rynkach płacono za szwajcarskiego franka. W kolejnych godzinach kurs nieco wzrósł, lecz nadal po raz ostatni taniej było rankiem 15 stycznia 2015 r., czyli tuż przed tym, jak Szwajcarski Bank Narodowy postanowił uwolnić kurs swojej waluty.
To ostatnie zdanie przeczytacie Państwo zapewne jeszcze nie raz (nawet, gdy frank nadal będzie słabł), ponieważ rankiem 15 stycznia 2015 r. szwajcarska waluta kosztowała 3,56 zł.
[Aktualizacja: Kurs franka zszedł do 3,73 zł]
O cenie franka szwajcarskiego nie można mówić nie zwracając uwagi na kurs wobec euro. Poprawiające się nastroje gospodarcze w państwach wspólnego obszaru walutowego (szczególnie w Niemczech) przy jednoczesnym wzroście apetytu na ryzyko ze strony światowych inwestorów prowadzą do odpływu kapitału ze szwajcarskiej „bezpiecznej przystani”.
Przeczytaj także
Perspektyw na zmianę polityki monetarnej przez Szwajcarski Bank Narodowy nie widać, wobec czego kurs EUR/CHF przebija dziś poziom 1,13 CHF, który również obserwowaliśmy ostatnio przed „frankogeddonem”. Obrazu sytuacji dopełnia rozwój wydarzeń na najważniejszej parze walutowej świata – euro kosztuje już blisko 1,17 dolara, również najwięcej od ponad dwóch lat.
Oczywiście, pewien wpływ na kurs złotego mają także czynniki krajowe. Polskiej walucie z pewnością pomaga załagodzenie sporu wokół Sądu Najwyższego („Prezydent Duda wzmocnił złotego” – pisaliśmy w depeszy z 24 lipca). Zdjęcie części ryzyka politycznego pozwoliło parze EUR/PLN powrócić do 4,24 zł.
Michał Żuławiński