Rosnąca liczba zgłoszeń do Krajowego Rejestru Długów, tysiące zamkniętych lub zawieszonych działalności, gorzki rachunek zysków i strat. Od wykrycia pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce minął dokładnie rok.


141 911 – tyle wniosków o zakończenie działalności gospodarczej złożono w systemie CEIDG w 2020 roku. Zawieszono ponad 280 tys. Wśród branż, które najbardziej odczuły skutki koronawirusa, wymienia się na jednym wdechu – gastronomia, fitness, turystyka. Po chwili namysłu przychodzą na myśl firmy zajmujące się obsługą imprez, a później – wiele innych, bo być może poza branżą e-commerce, miniony rok był trudny dla wielu polskich przedsiębiorstw.
Ostrożność, upadłości i zamknięcia
Jak wynika z danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, w 2020 roku złożono w systemie niemal 142 tys. wniosków o zamknięcie firm. Mimo bardzo trudnej sytuacji nie jest to wynik wyższy od 2019 roku, kiedy to złożono 173 tys. takich podań.


Z kolei ostrożność prezentują dane dotyczące wniosków o założenie działalności gospodarczej. Najniższy wynik odnotowano w kwietniu – 10 204, a w 2019 roku – 29 644. Z kolei marzec był rekordowym miesiącem, jeśli chodzi o zawieszenie firm – tylko trzecim miesiącu 2020 roku złożono 48 624 takich wniosków, a w 2019 roku w marcu – 18 089.


GUS podaje natomiast, że 528 podmiotów gospodarczych ogłosiło upadłość w 2020 roku. Szczyt przypadł na II kwartał, kiedy to zgłoszono 157 firm. Które branże ucierpiały najbardziej? W ostatnim kwartale 2020 roku był to przede wszystkim przemysł, usługi, transport i gospodarka magazynowa oraz budownictwo.
Z kolei według danych Krajowego Rejestru Długu firmy, które zbankrutowały w II półroczu 2020 roku, naraziły na straty 284 wierzycieli, a ich zaległości przekroczyły 23 mln złotych. Jak wskazał Adam Łącki, prezes KRD, w rozmowie z PAP, biorąc pod uwagę branże, widać, że najwięcej zobowiązań mają firmy budowlane - 338, zaś najwyższe zadłużenie należy do firm z branży rolniczej (7,1 mln zł). Sektor przetwórstwa przemysłowego odnotował 4,3 mln długu. Firmy, które zbankurtowały z sektora budownictwa, pozostawiły po sobie 3,7 mln zł, a z handlu ponad 3,1 mln zł.
Gastronomia i likwidacja 15 tys. lokali
Jak wynika z danych Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, po zdjęciu ograniczeń wiosną nie otworzy się co piąta restauracja, czyli likwidację może czekać około 15 tys. lokali. „Rzeczpospolita” podała, że zmiana modelu pracy oznaczała też wielkie zwolnienia, zatrudnienie w tym sektorze może stracić łącznie nawet 250 tys. osób. Opcja „na wynos” również nie ratuje gastronomii, ponieważ poza sieciówkami, pizzeriami i barami szybkiej obsługi, dowóz to zaledwie 5-10 proc. standardowego obrotu. Takie wnioski płynęły również z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z przedsiębiorcami w związku z akcją „OtwieraMY”.
– My do tej pory nie działaliśmy na zasadach dowozu, nie jesteśmy też z tego znani, nie jesteśmy na portalach, które oferują jedzenie na wynos. Teraz dostać się na taki portal jest bardzo ciężko, bo są setki zgłoszeń i my od października czekamy na weryfikację. Pyszne.pl zapowiedziało na rozmowie, że może to obecnie potrwać od 2 do 3 miesięcy. To też są dla nas dodatkowe koszty – samochód, kierowca, więc kolejna osoba do zatrudnienia – mówiła w rozmowie z Bankier.pl Magdalena, managerka z bytomskiej kawiarni.
W połowie września Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej podała, że epidemia pochłonęłą już 130 tys. miejsc pracy i przyczyniła się bezpośrednio do upadłości około 7-8 tys. lokali gastronomicznych. – Obecnie funkcjonuje tylko 15-20 proc. wszystkich lokali gastronomicznych, tradycyjne restauracje są zamknięte. Zapewnienia niektórych mediów, że branża funkcjonuje i sobie radzi, że ratują ją wywozy i wynosy, to niczym nieuzasadnione, niepoparte faktami teorie – mówi Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej w wywiadzie dla kanału To Ty Decydujesz.
Inne dane, tym razem przytaczane przez Bisnode, mówią, że na początku roku 2020 działało około 70 tys. placówek gastronomicznych stałych i sezonowych, a od stycznia do września działalność zawiesiło 4,3 tys. podmiotów tej branży. Trwale zbankrutowało i zostało wykreślonych 341 firm, w zawieszeniu nadal pozostaje 4861, a na rynek powróciło w 2020 roku 1516.
Fitness – zamknięty bez dobrego powodu?
Jak czytamy w raporcie Związku Przedsiębiorców Polskich, branża jest szczególnie narażona na zamknięcia w związku z pandemią koronawirusa. „Do pierwszych upadłości już doszło. W listopadzie 2020 roku wniosek o upadłość złożyła sieć Fitness World (19 klubów), wcześniej Fitness 24/7”, czytamy w raporcie „Zdrowie za milion dolarów – branża fitness w Polsce i jej znaczenie dla ciała, ducha i PKB”. Konsekwencjami lockdownu w tej branży to nie tylko zamknięcie firm, ale również zwolnienia pracowników, zamrożenia podwyżek, a także rozrost szarej strefy.
W grudniu 2020 r. Krajowa Izba Gospodarcza podała, że straty branży fitness miały wynieść do końca 2020 r. ok. 3 mld zł. W styczniu pojawiły się już informacje, że straty przekroczyły 4 mld zł.
Dane Bisnode A Dun & Bradstreet Company dla „Rzeczpospolitej”, pokazały, że w 2020 roku sądy gospodarcze ogłosiły upadłość siedmiu klubów fitness. „To oznacza trzykrotnie większą liczbę bankructw niż rok wcześniej. Jednocześnie zawieszono działalność 170 obiektów – prawie o połowę więcej niż w 2019 r.” - podaje „Rzeczpospolita”.
Co 20. firma eventowa i niekończące się straty turystyki
Jak wynika z danych Bisnode Polska, od początku pandemii 1816 firm eventowych zamknęło lub zawiesiło swoją działalność, według danych GUS-u sektor ten obejmuje 38,3 tys. firm.
Jak podaje firma badawcza, według wpisów KRS (dane według podstawowego i głównego PKD) wynika, że w czasie pandemii 3,93 proc. firm zawiesiło swoją działalność. Natomiast od początku stycznia do końca września br. wzrost zawieszonych działalności w porównaniu do roku 2019 wyniósł blisko o 20 proc., podczas gdy największą liczbę odnotowano w I kwartale br. W kwartałach II i III liczba ta spadała. „0,8 proc. firm z omawianej branży całkowicie zamknęło działalność. W tym 64 firmy z PKD głównym i 243 z PKD dodatkowym. Co ciekawe, łącznie 859 (717 PKD dodatkowe i 142 gdzie PKD główne) firm w badanym czasie wznowiło swoją działalność”, czytamy w komunikacie Bisnode Polska.
Branżą, która dotkliwie odczuła skutki pandemii, to również turystyka. Jak pisaliśmy na łamach Bankier.pl, spadek liczby turystów w polskiej bazie noclegowej w ubiegłym roku momentami przekraczał 95 proc.
W październiku 2020 roku KRD zgromadziła już 529 firmy z branży turystycznej, o czym informowała „Rzeczpospolita”. „Według BIG InfoMonitor zaległe zobowiązania całej branży turystycznej wobec banków i dostawców przyrastają szybciej niż w przypadku innych firm. W końcu sierpnia zbliżyły się do 120 mln zł. Coraz więcej firm decyduje się na zawieszenie działalności. Od stycznia do połowy października takich przypadków było 1,5 tys., o przeszło połowę więcej niż przed rokiem”, podaje dziennik.
– Około 3 tys. firm przewozowych zostało szczególnie dotkniętych kryzysem z powodu pandemii koronawirusa i zastoju w turystyce, w tym co najmniej tysiąc przedsiębiorstw jest w bardzo złej kondycji finansowej – mówi Rafał Jańczuk z Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych w rozmowie z agencją informacyjną Newseria.
Walka z koronawirusem trwa, lockdown również. Wielu przedsiębiorców stoi nad przepaścią bankructwa lub odkłada myśl o założeniu własnego biznesu, a skutki kryzysu pozostaną z nimi na długo.