Przez wieki alchemicy z całego świata starali się wynaleźć kamień filozoficzny, który umożliwiłby zamianę ołowiu w złoto. Kiedy wiara w magię została zastąpiona przez technikę, wynalazcy za cel obrali skonstruowanie perpetuum mobile. Oba te przedsięwzięcia nie powiodły się, jednak ich ślad jest obecny we współczesnym systemie finansowym.
W pierwszym kwartale tego roku Apple i Exxon zarobiły po ok. 9,5 mld dolarów. Wyniki największych amerykańskich spółek, których pracownicy w pocie czoła projektują nowe telefony i komputery lub wydobywają i transportują ropę naftową, bledną jednak w porównaniu z najbardziej dochodowym przedsięwzięciem w Stanach Zjednoczonych.
Najlepszy biznes Ameryki
Od stycznia do kwietnia System Rezerwy Federalnej zanotował 17 mld dolarów przychodu. Z tej kwoty amerykańskie władze monetarne na własne wydatki pozostawiły sobie 1,7 mld dolarów - na płace i fundusze emerytalne pracowników, utrzymanie nieruchomości, wydatki służbowe itd. Resztę, czyli 15,3 mld dolarów zysku netto, Fed przekazał Departamentowi Skarbu, zasilając budżet rządu Stanów Zjednoczonych.
Środki przekazane przez Fed do Departamentu Skarbu
Źródło: federalreserve.gov
Pierwsze tegoroczne wyniki były o wiele gorsze od odnotowanych w ostatnim kwartale 2012 r. (30,7 mld), oraz od wyników sprzed roku (23,8 mld). Jednocześnie wydatki płace pracowników Fed wzrosły w ujęciu rocznym o 11,7%, podczas gdy w ubiegłym roku rosły średnio o 13%. Sprawozdania finansowe Rezerwy Federalnej wciąż jednak zawierają o wiele większe liczby niż przed kryzysem.
Perpetuum mobile Fedu
Odpowiedź na pytanie, skąd biorą się zyski Fed, jest bardzo prosta: z kreowania pieniądza. Mechanizm ich powstawania jest nieco bardziej skomplikowany od "uruchomienia prasy drukarskiej", w cudowny sposób przemieniającej kawałki papieru w pieniądze, i w swojej konstrukcji przypomina finansowe perpetuum mobile.
W ramach operacji otwartego rynku Rezerwa Federalna kupuje na rynku aktywa, za które płaci świeżo wykreowanymi dolarami. Teoretycznie Fed mógłby kupować cokolwiek - nieruchomości, akcje, dzieła sztuki, stare samochody i butelki whisky - jednak żeby wspomóc "Wuja Sama", pod szyldem walki z kryzysem nabywa amerykańskie obligacje oraz papiery wartościowe oparte na hipotekach (MBS). W ramach trwającego programu luzowania ilościowego (QE) Fed przeznacza obecnie na ten cel 85 mld dolarów miesięcznie. We wcześniejszych programach na rynek finansowy wpompowano kilka bilionów dolarów.
Aktywa w posiadaniu Fed
Źródło: FRED St. Louis
Jak każdy posiadacz instrumentów, Rezerwa Federalna ma prawo do czerpania z nich zysków. Jako że od początku kryzysu Fed gromadzi coraz więcej aktywów (obecnie ich wartość przekracza 3,4 biliona dolarów), rosną także sumy, które inkasuje z tytułu ich posiadania. Kluczowym elementem całego mechanizmu jest to, że pieniądze na konto Rezerwy Federalnej przesyła emitent obligacji, czyli Departament Skarbu. Jednocześnie, według obowiązującego prawa, Fed ma obowiązek (po odliczeniu kosztów własnych) przekazać cały zysk z powrotem do US Treasury.
A gdyby tak prościej?
Istniejący system w dużej mierze bazuje na fikcji księgowej. Teoretycznie amerykański rząd mógłby przecież sprzedawać cały swój dług bankowi centralnemu, eliminując w ten sposób zyski inwestorów.
Idąc jeszcze dalej, przy biurku prezydenta USA, obok słynnego czerwonego telefonu i walizki z kodami atomowymi, mógłby stać komputer, za pomocą którego głowa państwa kreowałaby kolejne miliardy na wydatki socjalne, zbrojenia czy infrastrukturę. Ze zdrowym finansowym rozsądkiem miałoby to równie mało wspólnego, ale cały system byłby o wiele bardziej zrozumiały dla przeciętnego człowieka, którego oszczędności lub perspektywy znalezienia pracy topnieją z miesiąca na miesiąc.
Michał Żuławiński
Bankier.pl
























































