
Przyszło nam żyć w arcyciekawych czasach – zwłaszcza na rynku finansowym. Jeśli jednak historia miałaby się powtórzyć, to mogą nas czekać trzy dekady wzrostu stóp procentowych. Czasy ultrataniego pieniądza zdają się dobiegać końca.
Gdy w grudniu 2008 roku Rezerwa Federalna obniżyła stopy procentowe niemal do zera, mało kto się spodziewał, że to nadzwyczajne i „awaryjne” rozwiązanie po kilku latach stanie się „nowym paradygmatem”. W reakcji na największy od krachu z 1929 roku kryzys finansowy Fed zaordynował nie tylko zerowe stopy procentowe, ale też kolejne fale QE, zwane potocznie „dodrukiem pieniądza”.
Niedługo minie dekada od wybuchu kryzysu, którego zapalnikiem były amerykańskie kredyty hipoteczne o podwyższonym ryzyku (subprime). Dopiero w grudniu 2015 roku Rezerwa Federalna zdecydowała się na pierwszą od 2006 roku podwyżki stóp procentowych. W grudniu 2016 i marcu 2017 Fed dokonał dwóch kolejnych podwyżek. Uczestnicy rynku i ekonomiści oczekują, że do końca roku czeka nas przynajmniej jedna bądź „nawet” dwie kolejne podwyżki.
Niemal dekada reżymu ZIRP (ang. zero interest rate policy – polityka zerowych stóp procentowych) lub wręcz NIRP (ang. negative interest rate policy - polityka ujemnych stóp procentowych) oraz fal QE serwowanych przez największe banki centralne doprowadziła do sytuacji, w której spora część (jeśli nie zdecydowana większość) ekonomistów, analityków i uczestników rynku przyjęła anomalię za „nową normalność”. Stąd biorą się niemal rekordowo niskie rentowności obligacji na całej długości krzywej dochodowości i bijące w stratosferę wyceny akcji na głównych rynkach rozwiniętych.
Wzorzec dekadowy
Jednakże historia – w tym przede wszystkim historia stóp procentowych – uczy, że nic nie trwa wiecznie. Co więcej, nawet trwające latami odchylenia od normy zwykły się korygować, czasem wręcz popadając w przeciwległą skrajność. Przyjrzyjmy się, jak wygląda sytuacja w ujęciu długoterminowym na przykładzie najważniejszego rynku finansowego świata – czyli Stanów Zjednoczonych.

Od ponad stu lat krótkoterminowe stopy procentowe w Ameryce ustala Rezerwa Federalna – prywatny kartel bankowy działający pod kuratelą rządu i mający prawny monopol na kreację pieniądza i ustalanie jego ceny (czyli stopy procentowej). Od roku 1981 stopy procentowe w Fedzie systematycznie malały – kolejne cykle charakteryzowały się coraz niższymi dołkami i coraz niższymi szczytami. Kulminacją trwającego ponad 30 lat trendu spadkowego były lata 2013-16, gdy rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich spadła poniżej 1,5 proc.
Natomiast Fed utrzymywał stopę dyskontową na poziomie 0,50 proc. i później 0,75 proc. od grudnia ‘08 do grudnia ’15. A więc niemal równo przez siedem lat. Teraz stopa ta wynosi 1,50 proc. i do końca roku może wzrosnąć do 2,00 proc. (Uwaga techniczna: mówimy tu o stopie dyskontowej, a nie o efektywnej stopie funduszy federalnych, którą bank centralny USA kontroluje pośrednio).
Analogia sprzed 70 lat
Wbrew pozorom nie była to jednak sytuacja bez precedensu (abstrahując od QE). W marcu 1942 roku – w trzy miesiące po japońskim ataku na Pearl Harbor – Fed ściął stopę dyskontową do historycznie niskiego poziomu 1,00 proc. I utrzymywał ją aż do stycznia 1948 roku. Czyli przez niemal sześć lat! Warto spojrzeć, co działo się później. Do połowy lat 50. (czyli przez kolejne siedem lat) stopy procentowe w USA pozostawały bardzo niskie, sięgając maksymalnie 2 proc.
Okres | Średnia stopa dyskontowa Fed (w %) | Trend |
---|---|---|
1914-19 | 4,88 | spadkowy |
1920-29 | 4,16 | spadkowy |
1930-39 | 2,13 | spadkowy |
1940-49 | 1,23 | boczny |
1950-59 | 2,50 | wzrostowy |
1960-69 | 4,42 | wzrostowy |
1970-79 | 7,83 | wzrostowy |
1980-89 | 7,42 | spadkowy |
1990-99 | 4,40 | spadkowy |
2000-09 | 2,59 | spadkowy |
2010-17 | 0,85 | boczny |
Źródło: Bankier.pl na podstawie danych Fedu |
Ale gdy już zaczęły rosnąć, to rosły przez całe pokolenie. Liczący kilka cykli trend wzrostu nominalnych stóp procentowych w USA trwał 34 lata i wyprowadził stopę dyskontową do 14 proc.! Obecna sytuacja dość dobrze wpisuje się w obserwowane przez ponad dwa stulecia trendy na amerykańskim rynku pieniężnym. Po II wojnie światowej podwyżki stóp trwały ponad trzy dekady. Kolejnych 30 lat z okładem stopy malały, by przez ostatnie siedem lat tkwić w pobliżu zera, podobnie jak w latach 40.
Przeczytaj także
Jeśli historyczna sekwencja zostanie utrzymana, to póki co zadłużeni jeszcze przez jakiś czas mogą spać spokojnie. Przez kolejne pięć lat stopy w Ameryce – i w ślad za tym w większości krajów świata – pozostaną niskie jak na historyczne standardy. Dopiero w następnej dekadzie koszty kredytu powinny drastycznie wzrosnąć. I rosnąć tak mniej więcej do roku 2050... Choć akurat niekoniecznie muszą osiągnąć dwucyfrowe poziomy z przełomu lat 70-. i 80. XX wieku. Lecz zapewne będą one znacznie wyższe od obecnych.
