Zdaniem ekspertów Rada Polityki Pieniężnej podniesie dziś stopy procentowe i nie ogłosi zakończenia trwającego od roku cyklu. Sygnalizowane od miesięcy zakończenie cyklu podwyżek oddala się wraz z napływem kolejnych danych o
uporczywie przyspieszającej inflacji.


[Aktualizacja 15:35 RPP niespodziewanie pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowych poziomach]
RPP rozpoczęła cykl zacieśnienia polityki pieniężnej 12 miesięcy temu. Od października ubiegłego roku wywindowała stopę referencyjną z najniższego poziomu w historii (0,1 proc.) do najwyższego poziomu od stycznia 2003 r. (6,75 proc.). Skala i tempo wzrostu kosztu pieniądza wskazują, że jest to najbardziej agresywny cykl podwyżek kosztu pieniądza w Polsce w XXI wieku.
Mimo to nie zdołała zatrzymać dynamicznie przyspieszającej inflacji. Gdy w październiku 2021 r., po wielokrotnych zapewnieniach prezesa Glapińskiego, że podwyżki stóp nie są potrzebne i byłyby "szkolnym błędem", Rada zaskoczyła społeczeństwo pierwszą decyzją o podniesieniu kosztu pieniądza, tempo wzrostu cen wynosiło "tylko" niespełna 6 proc. (i tak była wówczas najwyższa od 20 lat!), a analitycy oczekiwali, że w 2022 r. spadnie.
Tymczasem niebezpiecznie przyspieszało, a ekonomiści z miesiąca na miesiąc rewidowali prognozy, wyglądając szczytu inflacji na coraz wyższych poziomach. W poprzednim miesiącu inflacja CPI przekroczyła 17 proc. Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, gdy na początku przyszłego roku przyspieszy do przeszło 20 proc. Do kiedy wskaźnik utrzyma się na dwucyfrowym poziomie zależy zapewne od regulatorów ustalających ceny energii dla gospodarstw domowych i przedłużających obowiązywanie tarcz antyinflacyjnych.
Przekonani o stabilizacji inflacji i jej rychłym spadku członkowie RPP, na czele z prezesem NBP Adamem Glapińskim, od kilku miesięcy zapowiadają, że wielkimi krokami zbliża się koniec - a przynajmniej przerwa - cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej. Znajduje to odzwierciedlenie w decyzjach Rady, która zmniejsza skalę podwyżek stóp procentowych. W kwietniu wykonała ruch o 100 pb. w górę, w maju i czerwcu po 75 pb., w lipcu o 50 pb., w sierpniu miała wakacyjną przerwę, a we wrześniu podniosła koszt pieniądza już tylko o 25 pb.
Jeszcze kilka tygodni temu mogło się wydawać, że wrześniowa podwyżka będzie ostatnią, ewentualnie czeka nas jeszcze jeden niewielki krok w październiku albo listopadzie (po publikacji nowej projekcji NBP), a stopa referencyjna na dłużej zatrzyma się na poziomie 7 proc. Ostatnie doniesienia z gospodarki wprowadziły do niemal pewnego scenariusza sporą niepewność. Ze wstępnych szacunków GUS-u wynika, że inflacja CPI przyspieszyła we wrześniu aż do 17,2 proc. z 16,1 proc. w sierpniu, podczas gdy rynkowy konsensus przewidywał wzrost "tylko" do 16,5 proc. Odczyt po raz kolejny wyraźnie zaskoczył więc w górę.
O ile wzrosną stopy procentowe?
"W kontekście dalszego znaczącego wzrostu inflacji RPP będzie zapewne zmuszona do kontynuacji cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Spodziewamy się kolejnej podwyżki stóp o 25 pb. i stopy referencyjnej na poziomie 7%" - komentują analitycy ING.
Takiej decyzji oczekuje większość ekonomistów rynkowych. "Problem inflacyjny nie tylko nie słabnie, lecz wręcz staje się coraz poważniejszy" - zauważają ekonomiści Citi Handlowego. "Sam fakt wystąpienia dużej niespodzianki nie jest dla nas szokujący, ponieważ przy obecnym bardzo wysokim poziomie inflacji skala niespodzianek siłą rzeczy musi być większa niż w „spokojniejszych” czasach. Bardziej niepokojące jest to, że od początku roku inflacja systematycznie zaskakuje w jedną stronę, tj. w górę. Gdyby „negatywne” niespodzianki zdarzały się równie często jak „pozytywne”, bylibyśmy bardziej spokojni o perspektywy inflacji" - dodają.
"Obecnie niespodzianki dotyczą nie tylko (obiektywnie trudnych do przewidzenia) cen energii i żywności, lecz również inflacji bazowej. Widać, że dotychczasowe szoki energetyczne utrwaliły się i rozlewają się na inne kategorie koszyka CPI" - zauważają.
"Cykl podwyżek trwa już rok, a miesięczne wzrosty inflacji bazowej na razie nie osłabły istotnie, a nowe dane wręcz pokazały ich ponowne przyspieszenie. Najprawdopodobniej oznacza to, że ostatnie poluzowanie polityki fiskalnej (obniżka PIT od lipca) oraz wakacje kredytowe (od sierpnia) niwelują wpływ wcześniejszych podwyżek stóp" - zwracają uwagę.
Wskazują także na deprecjację polskiej waluty. "Co do kolejnych miesięcy, szybkiego spadku inflacji nie ułatwi również ostatnia fala osłabienia złotego, szczególnie że ten trend wydaje się mieć trwalszy charakter. W ostatnich tygodniach postrzeganie polskiej gospodarki przez inwestorów zmieniło się na niekorzyść, głównie ze względu na zmiany w rachunku obrotów bieżących, wyższą inflację oraz wyższy deficyt fiskalny" - piszą w poniedziałkowym komentarzu.
W ubiegłym tygodniu kursy dolara i franka wspięły się na historyczne szczyty, przekraczając 5 zł, a euro zbliżyło się do poziomu 4,90 zł. W kolejnych dniach złoty odzyskał część strat na fali poprawy nastrojów na globalnych rynkach finansowych oraz oczekiwań wyraźniejszego zacieśnienia polityki pieniężnej w Polsce po zaskakującym, piątkowym odczycie inflacji.
Czy tak wyraźne i niespodziewane przyspieszenie wzrostu cen nie jest argumentem za większą podwyżką stóp na środowym posiedzeniu? Zdaniem analityków Santander Bank Polska RPP zdecyduje się na ruch o 50 pb. w górę. "Co prawda Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział rozważenie zera albo 25 pb., ale podkreślał też uzależnienie kolejnych decyzji od napływających danych. I według nas ostatnie dane domagają się silniejszego zacieśnienia niż 25 pb." - twierdzą. "W szczególności inflacja wcale nie obniżyła się we wrześniu, jak zakładała część RPP, ale poszybowała wysoko ponad wszystkie prognozy analityków. Nasz prosty model wiążący ostatnie decyzje RPP z ruchem inflacji wskazuje teraz na +50 pb." - przekonują.
"Głowy analityków, ekonomistów i całego społeczeństwa mogą być rozgrzane po wrześniowym wyskoku inflacji (17,2% r/r i rozpędzająca się inflacja bazowa), ale trzeba pamiętać, że Rada podejmuje decyzje patrząc w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Tu, zgodnie z ostatnimi dostępnymi projekcjami NBP, inflacja będzie się obniżać (a sama trajektoria zmian cen jest wciąż bardzo podobna do tej z projekcji), co dla większości członków będzie argumentem za ostrożną podwyżką" - kontrargumentują ekonomiści mBanku.
"W naszej ocenie w gronie RPP silne jest przekonanie, że obecne procesy cenowe są w zdecydowanej większości poza kontrolą Rady (czynniki zewnętrzne), a każda kolejna podwyżka stóp powyżej poziomu 7% może mieć coraz poważniejsze negatywne skutki dla zmiennych realnych (wzrost, rynek pracy). Rada będzie starała się dać sygnał, że "walczy" (stąd podwyżka o 25 pb), tak by starać się utrzymać na wodzy oczekiwania inflacyjne. W tle zaś będzie czekać na oddziaływanie zacieśniania ze strony wielkich globalnych graczy (Fed, EBC -> zduszenie inflacji i spowolnienie wzrostu w największych gospodarkach będzie pomagać zduszeniu inflacji w Polsce)" - przekonują.
Wtóruje im Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. "Środowa podwyżka może być ostatnią lub przedostatnią w cyklu, a finisz to niekoniecznie dobry moment na ostre ruchy. Po drugie, władze monetarne w III kwartale już zaanonsowały przejście do mniejszych kroków i we wrześniu dokonały dostosowania o 25 punktów bazowych" - twierdzi.
Z drugiej strony ekonomiści Banku Pekao spodziewają się, że RPP pozostawi stopy procentowe na dotychczasowych poziomach. "Wahamy się między utrzymaniem stóp procentowych na niezmienionym poziomie a niewielką podwyżką stóp procentowych o 25 pkt. bazowych. Choć gdybyśmy mieli wybierać, to za bazowy scenariusz uznajemy jednak ten, że stopy procentowe w październiku się nie zmienią, choć przyznajemy, że wysoki odczyt inflacji może zaniepokoić RPP na tyle, że zdecyduje się jednak na podwyżkę” - tłumaczy w rozmowie z PAP Kamil Łuczkowski.
Jego zdaniem za brakiem podwyżek na środowym posiedzeniu przemawiają ostatnie wypowiedzi członków RPP, które sugerowały przynajmniej chwilowe zastopowanie cyklu podwyżek i obserwację napływających danych. Ekonomista Pekao zwraca uwagę, że dane o inflacji bazowej w III kwartale okazały się zgodne z lipcowymi prognozami NBP, zawartymi w raporcie o inflacji.
„Z tego względu naszym zdaniem RPP wybierze opcję obserwacji sytuacji i pozostawi sobie furtkę do wznowienia cyklu w listopadzie. Ostatnie dane sugerują, że ścieżka inflacyjna będzie przebiegała wyżej niż wynika to z lipcowych prognoz NBP. Dlatego sądzimy, że kiedy RPP w listopadzie dostanie kolejne, z dużym prawdopodobieństwem wyższe prognozy, to będzie dla niej dobry argument za podwyższeniem stóp właśnie w listopadzie” - twierdzi Łuczkowski.
Co powie prezes Glapiński?
Formalnie cykl podwyżek stóp procentowych zakończyli już Węgrzy, Czesi mają za sobą dwa posiedzenia z rzędu bez zmiany kosztu pieniądza. Polscy ekonomiści nie przewidują jednak, by RPP wydała definitywny komunikat w tej sprawie. "Przy tak wysokiej niepewności, nie sądzimy, aby Rada zdecydowała się na jednoznaczne ogłoszenie zakończenia cyklu podwyżek" - piszą ekonomiści BOŚ Banku.
Wtórują im analitycy Banku Millennium. "W naszej ocenie RPP po październikowym posiedzeniu może zrobić przerwę w cyklu podwyżek stóp, aby ocenić skutki dotychczasowych działań, jednak słaby złoty i ekspansywna polityka fiskalna zwiększają ryzyka dalszych działań" - argumentują.
Dzień po decyzji Rady, w czwartek o godz. 15:00 głos zabierze prezes Glapiński. "Aby uspokoić nastroje rynkowe i zmniejszyć ryzyko dalszego osłabienia złotego, komunikat po posiedzeniu i ton konferencji prezesa NBP powinny mieć zdecydowanie bardziej jastrzębi ton, niż to miało miejsce we wrześniu" - radzą ekonomiści Citi Handlowego.
"Biorąc pod uwagę jak rozpędzoną inflację (w tym bazową), wejście głównych banków centralnych w okres zdecydowanych podwyżek stóp procentowych oraz presję na osłabienie PLN, prezes Glapiński raczej powściągliwie powinien wypowiadać się w kwestii gotowości zakończenia cyklu podwyżek i/lub ewentualnych obniżek w 2023" - zgadzają się analitycy ING.
Ich koledzy z Banku Millennium nie spodziewają się jasnego nakreślenia przez prezesa Glapińskiego planów RPP na kolejne miesiące. "Sądzimy, że konferencja prasowa nie wniesie nowych informacji dla przybliżenia działań RPP, które zależne będą od napływu danych i nowych projekcji makroekonomicznych. Uważamy bowiem, iż RPP znalazła się w trudnym położeniu i unikać będzie formułowania średniookresowych prognoz co do polityki pieniężnej, a swoje przyszłe decyzje uzależniać będzie od napływających danych" - przewidują.
























































