- Transakcja przez wezwanie giełdowe jest najbardziej transparentną transakcją, jaką można sobie wyobrazić. W uproszczeniu mówiąc: przychodzi ktoś i mówi, że płaci określoną kwotę za akcje. Oferta jest ważna przez 3 tygodnie. Każdy może na to wezwanie odpowiedzieć lub nie. Nie ma mowy o dobiciu targu w pokoju gdzieś pod stołem, bo transakcja dokonywana jest w świetle reflektorów na giełdzie – komentuje Grzegorz Nawacki, zastępca redaktora naczelnego "Pulsu Biznesu".


- W przypadku Ciechu, na wezwanie odpowiedział nie tylko Skarb Państwa, ale też inni inwestorzy, bo inwestor kupił ponad 51% akcji, więc nie tylko Skarb Państwa uznał, że ta cena jest po prostu dobra – komentuje Nawacki.
Przeczytaj także
Najciemniej jest pod latarnią?
- Można powtarzać takie teorie, ale one są absurdalne i szkodliwe dla rynku. Jeszcze raz – wszystko, co odbywa na giełdzie, jest dużo bardziej transparentne. Wycena spółki jest dokonana przez rynek. Ciech ma bardzo długą historię na giełdzie. Spółka od 2005 roku była przeznaczona do prywatyzacji. Kolejne rządy tego nie zmieniały. W końcu znalazł się inwestor, który był gotów za nią zapłacić. Każdy inny mógł w trakcie wezwania przyjść i powiedzieć, że daje więcej. Powtarzanie, że Ciech został sprzedany za tanio też jest wątpliwe, nikt nie chciał zapłacić więcej – dodaje Grzegorz Nawacki.
6 kwietnia do siedziby Ciechu oraz Kulczyk Holding weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledztwo ma związek z zarzutem, że spółkę sprzedano po zaniżonej cenie. W grudniu o nieprawidłowościach przy prywatyzacji Ciechu poinformowała Najwyższa Izba Kontroli. Kontrolerzy NIK stwierdzili m.in., że akcje spółki sprzedano po cenie nieoddającej ich faktycznej wartości.