Przeanalizowaliśmy propozycje zawarte w projekcie Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego z perspektywy inwestora indywidualnego. Są pozytywy, nie brakuje jednak również i rozczarowań.


Opublikowany we wtorek przez Ministerstwo Finansów projekt Strategii Rozwoju Rynku Finansowego to liczący 83 strony dokument, który porusza wiele kwestii. Każda z nich ma jednak przybliżać nas do realizacji głównego celu, jaki w Strategii postawiło sobie ministerstwo: poprawa dostępu do finansowania dla polskich przedsiębiorstw, poprzez obniżenie przeciętnego kosztu pozyskania kapitału w gospodarce krajowej. Ministerstwo stawia tutaj na dywersyfikację, traktując obligacje i akcje jako alternatywę dla rynku bankowego.
1. Niższy podatek Belki od dywidend, ale...
W strategii nie mogło zabraknąć miejsca dla inwestorów indywidualnych. Jeden z pięciu celów szczegółowych strategii wydaje się nawet dedykowany "Kowalskim", mówi bowiem o zwiększeniu udziału oszczędności w gospodarce. I to na tym polu Ministerstwo Finansów daje bodaj najbardziej chwytliwe hasło z punktu widzenia inwestorów: obniżenie opodatkowania dywidendy. Brzmi pięknie, są jednak istotne "ale". "Podatek od dywidendy powinien zostać obniżony z poziomu 19% do 9% dla zysków od inwestycji kapitałowych utrzymywanych przez okres dłuższy niż 36 miesięcy dla wszystkich inwestorów" - czytamy w strategii. Limit wprowadzono po to, by promować właśnie długoterminowe oszczędzanie.


Można rzec, dobre i to, dla mnie propozycja jest jednak rozczarowująca. Państwo propozycję kieruje wyraźnie do akcjonariuszy długoterminowych, ci jednak nie zawsze w portfelu mają spółki dywidendowe. Co ze spółkami wzrostowymi? CD Projekt - pomijając symboliczną wypłatę w 2017 roku - dywidendową spółką nie jest, a przecież ma grono zadowolonych inwestorów długoterminowych. Tym bardziej, że jeżeli w tej samej strategii mówimy też o wspieraniu spółek innowacyjnych, to te przecież siłą rzeczy - przynajmniej na początku drogi, gdy najbardziej giełdy potrzebują - dywidendowe nie są. Tutaj też można byłoby wprowadzić np. trzyletni limit i od akcji sprzedawanych po okresie dłuższym niż 36 miesięcy naliczać niższą stawkę. Skoro już chcemy mieszać, to czemu wybiórczo?


Zdecydowanie łatwiej byłoby jednak podatku od zysków kapitałowych się po prostu pozbyć. Szeroko o wadach, zaletach i alternatywach dla tej daniny pisałem w artykule "Podatek Belki - więcej szkody niż pożytku". W 2017 roku do budżetu z tytułu podatku od zysków kapitałowych wpłynęły do państwowej kasy 3 mld zł. Nie jest to kwota, bez której budżet nie mógłby sobie poradzić. Tym bardziej, że inwestorzy regularnie wskazują, że to właśnie podatek Belki jest największą słabością polskiego rynku kapitałowego.
2. Niższe podatki dzięki kompensacji
Jeżeli jednak Ministerstwo Finansów przy - przypomnijmy wprowadzonym 17 lat temu jako tymczasowe rozwiązanie - podatku Belki się upiera, cieszyć powinna druga z propozycji. Obecnie bowiem podatek ten jest bardzo niesprawiedliwy. Możemy stracić fortunę na funduszach inwestycyjnych i zarobić drobne na akcjach, a podatek od zysków z tych ostatnich i tak zapłacimy (mimo poniesienia w sumie ogromnej straty na inwestycjach). Strategia chce wyjść na przeciw temu problemowi.
"Powinna istnieć możliwość kompensacji strat kapitałowych poniesionych w związku z inwestycjami w jedne instrumenty finansowe zyskami z innych instrumentów finansowych (w szczególności z jednostek uczestnictwa w otwartych funduszach inwestycyjnych). W tym celu można rozważyć wprowadzenie limitu rozliczania strat, na przykład na okres 5 lat" - czytamy w dokumencie. To rozwiązanie, o którego wprowadzenie prosiło się od dawna i całe szczęście, że problem w końcu został dostrzeżony. I można nawet przeboleć fakt, że CFD czy kryptowaluty - w opinii ministerstwa - jako instrumenty spekulacyjne nie powinny być objęte prawem do kompensacji. Wraca jednak znów zasadność istnienia samego podatku Belki. Ta propozycja to bowiem bohaterskie rozwiązywanie problemu, który samemu się stworzyło. Bez podatku Belki tego problemu by nie było.
3. Lepszy nadzór
Nie samymi podatkami jednak człowiek żyje. Drugą najczęściej wskazywaną przez inwestorów odpowiedzią na pytanie o słabość rynku były rynkowe przestępstwa. Autorzy projektu strategii zauważają, że do skutecznego nadzoru może być potrzebna większa kadra. W dokumencie znalazło się nawet zdanie mówiące o zwiększeniu budżetu dla KNF. Brak jednak informacji o skali.
Konkretem jest jednak pomysł stworzenia specjalnych sądów specjalizujących się w sprawach rynku kapitałowego. "Ze względu na złożoność prawa rynku finansowego i praktyk obowiązujących na tym rynku, a także biorąc pod uwagę doświadczenia i rozwiązania przyjęte w najbardziej rozwiniętych państwach europejskich, w celu poprawy egzekwowania przepisów chroniących inwestorów potrzebne jest utworzenie prokuratury i składów sędziowskich specjalizujących się w sprawach z zakresu rynku finansowego. Ministerstwo Sprawiedliwości powinno rozważyć stworzenie dedykowanego urzędu prokuratorskiego i odrębnego sądu (podobnego w swym charakterze do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów), którym będą powierzane sprawy cywilne, karne i administracyjne (w ramach odrębnych izb) dotyczące rynku finansowego" - czytamy w strategii.
4. Presja na spółki nieprzestrzegających ładu
W projekcie strategii zwrócona została także uwaga na problemy z ładem korporacyjnym. Te mają być piętnowane np. poprzez publicznie ogłaszane ratingi dotyczące ładu korporacyjnego (nie tylko lista dotycząca pozycji zgodności/niezgodności z zasadami, ale także ogólna ocena). Autorzy strategii nie bali się także zauważyć, że spore problemy z ładem korporacyjnym mają same spółki Skarbu Państwa i że powinno się to zmienić. Wartość takiego apelu jest niewielka, choć cieszy fakt, że w dokumencie Ministerstwa Finansów taki problem został zauważony.
O absurd zakrawa jednak apel, który pojawia się dalej. "Rząd powinien wspierać istotne dla rynku strategie biznesowe i strategie ładu korporacyjnego dla każdej spółki, w której posiada znaczący pakiet akcji. Od zarządu każdej SSP (spółki Skarbu Państwa - przyp. red.) należy wymagać przyjęcia strategii utrzymywania wskaźnika C/Z co najmniej na poziomie porównywalnych spółek w Unii Europejskiej" - czytamy w strategii. To właśnie C/Z ma według dokumentu być miarą dobrego ładu korporacyjnego. I o ile w teorii takie podejście może trzymać się kupy (lepsze spółki powinny być wyżej wyceniane), o tyle wiemy, jak wygląda praktyka. A już prezesi walczący o utrzymanie C/Z na konkretnym poziomie to już kompletna abstrakcja. Szczególnie, że mocne ruchy spółek to wina nie tylko prezesów, ale także np. złotoustych ministrów.
5. Podwojenie płynności
W strategii dostrzeżono także i trzeci z najczęściej wskazywanych problemów przez inwestorów: niską płynność. Jej zwiększenie to nawet jeden z pięciu celów szczegółowych. Dokładniej w strategii zapisano wzrost o 100% współczynnika płynności obrotu w najważniejszych z punktu widzenia rozwoju rynku kapitałowego kategoriach aktywów (m.in. akcjach, transakcjach repo). Przy okazji zakłada się obniżenie kosztów transakcji (bezpośrednich i ukrytych, taryf oraz spreadów). Znów jednak trochę brakuje konkretnej ścieżki dojścia do celu. Zresztą płynność zależy od tak wielu elementów, że trudno ją prognozować, zapisany w strategii wzrost może się więc wydawać nieco abstrakcyjny.


Problem ogólności wraca zresztą nie po raz pierwszy. Strategia bywa momentami szczegółowa, w wielu miejscach brak jednak uzasadnień dla pewnych przyjętych celów i przewidywanego sposobu ich osiągnięcia. Trzeba jednak przyznać, że rynek kapitałowy to skomplikowany organizm i cała strategia skacze po bardzo wielu zagadnieniach z nim związanych. Na koniec warto podkreślić, że opisane powyżej zmiany to tylko propozycje, droga do ich wprowadzenia - o ile w ogóle wejdą w życie - daleka. Same cele zapisane w Strategii Rozwoju Rynku Finansowego wydają się jak najbardziej słuszne, pytanie jednak, na ile "silny nadzór", "poprawa atrakcyjności IPO", "zwiększenie finansowej świadomości Polaków" czy inne tego typu hasła uda się wprowadzić w życie. Papier przyjmie bowiem wszystko.