REKLAMA

Czy 500+ motywuje do pracy, czyli w pułapce rządowej propagandy

2019-01-02 13:40
publikacja
2019-01-02 13:40

"500+ motywuje nas do pracy" - ogłosił na pierwszej stronie "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na analizę GUS-u. Opracowanie w celach propagandowych zdążyła już wykorzystać minister Rafalska. Tymczasem badanie absolutnie nie daje podstaw do tak jednoznacznych, a przy tym sprzecznych z wynikami innych analiz czy logiką, wniosków.

fot. Tomasz Adamowicz / / FORUM

W okresie przedświątecznym GUS opublikował raport "Praca a obowiązki rodzinne w II kwartale 2018 r.". Przeszedł on przez media stosunkowo niezauważony. Uwagę opinii publicznej zwróciła dopiero minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, która w piątek 21 grudnia w rozmowie z PAP odniosła się do końcowego elementu opracowania - "wpływu otrzymywania świadczenia 500+ na sytuację na rynku pracy", stwierdzając, że: "Widać gołym okiem, że zupełnie się nie potwierdziły dane, że z powodu 500+ ludzie decydowali się gremialnie czy masowo, jak to mówiła część ekspertów, zrezygnować z pracy". Czy to ze względu na czas, czy inne, bardziej emocjonujące zagadnienia, temat nie znalazł się jednak na czołówkach mediów. Dopiero po Nowym Roku pojawił się na "jedynce" "Dziennika Gazety Prawnej". A szkoda, bo badanie nie jest przesadnie wiarygodne, a przy tym jego wyniki wcale nie powinny prowadzić do tak sensacyjnych wniosków.

Taką interpretację propaguje sama minister Rafalska, członkini komitetu politycznego PiS i minister w rządach Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego odpowiedzialna za program 500+, a co gorsza takie wnioski nasuwają się po spojrzeniu na okładkę czołowego medium gospodarczego w Polsce. Wbrew wcześniejszym analizom uznanych polskich naukowców z IBS pod kierunkiem dr hab. Igi Magdy, a nawet rzetelnemu spojrzeniu na faktyczne rezultaty badania, z okładki "DGP" bije teza "500+ motywuje nas do pracy". Teza nie dość, że raczej nie ma pokrycia w rzeczywistości, to niespecjalnie wynika z badania GUS-u.

GUS zapytał bowiem Polaków, "czy w związku z otrzymywaniem świadczenia rodzinnego 500+ podjęli oni jakiekolwiek działania zmierzające do zmiany ich sytuacji na rynku pracy". Rezultat najlepiej podsumowuje sam urząd: "Okazało się, że w zdecydowanej większości przypadków świadczenie 500+ nie miało bezpośredniego wpływu na działania podejmowane przez respondentów na rynku pracy." Takiej odpowiedzi udzieliło 95,1 proc. respondentów, czyli 19 na 20 badanych beneficjentów programu.

Inną deklarację złożyło niecałe 5 proc. respondentów. W przypadku kobiet, które, jak wynika z innych analiz, odchodziły z rynku pracy w efekcie wprowadzenia programu, było to nieco więcej - 7,4 proc. Ten odsetek uwzględnia jednak zarówno osoby, które po otrzymaniu 500+ podjęły pracę czy rozpoczęły jej poszukiwania, jak i zrezygnowały z pracy czy zakończyły jej poszukiwania. "Podjęcie działań (...) zadeklarowało w sumie 291 tys. osób" - pisze GUS. "Pod wpływem otrzymywania świadczenia 500+" pracę podjęło 76 tys. osób, a zaczęło jej szukać 75 tys. osób. "Przeciwstawne działania tzn. zaprzestanie poszukiwania pracy i rezygnację z pracy zadeklarowało odpowiednio 34 tys. i 33 tys. osób" - podają statystycy. Z tego wynikałoby, że 2,5 proc. beneficjentów 500+ zaktywizowało się zawodowo, a 1,2 proc. - zdezaktywizowało. Co z pozostałymi 1,2 proc.? Nie wiadomo. Zapytaliśmy o tę kwestię GUS.

Wbrew temu, co piszą "DGP" ("GUS zapytał 300 tys. osób") i GUS ("zadeklarowało 291 tys. osób" oraz "deklarowało 7 mln 457 tys. osób"), powyższych deklaracji wcale nie złożyły setki tysięcy ludzi. Tego typu badania przeprowadza się na reprezentatywnej dla całego społeczeństwa grupie. W tym wypadku badanie "Praca a obowiązki rodzinne w II kw. 2018 r." było dodatkowym elementem badania BAEL. "W II kwartale 2018 r. w Badaniu Aktywności Ekonomicznej Ludności zbadano 28,1 tys. gospodarstw domowych (...) W każdym wylosowanym gospodarstwie badano osoby w wieku 15 lat i więcej, co dało próbę liczącą 55,6 tys. osób" - podaje GUS. Zupełnie inny jest odbiór zdania, że dzięki 500+ pracę podjęło ponad 70 tys. ludzi, niż że taką deklarację złożyło niecałe 200 osób.

To jednak nie jest największy problem. Oczywistą wadą badania jest oparcie go na deklaracjach respondentów, których odpowiedzi wcale nie muszą mieć pokrycia w faktach. Szczególnie że kwestia 500+ stała się orężem w walce politycznej, a "odpowiednia" odpowiedź - świadectwem poparcia polityki partii i władz. I nic przy tym nie kosztuje. A przyznanie się przed ankieterem do rezygnacji z pracy z powodu otrzymania świadczenia może być w oczach ankietowanych przyznaniem się do lenistwa czy żerowania na pracy innych i w konsekwencji nakręcać negatywne emocje wobec programu, z którego czerpią korzyści.

Ponadto, dodatkowe świadczenie może być także jednym z, a niekoniecznie decydującym, bodźców do podjęcia pracy czy jej poszukiwań - a na takie niuanse w badaniu nie ma miejsca. Odpowiedź o motywującym wpływie 500+ może być zatem prawdziwa, ale tylko w części - przy zaistnieniu innych czynników, z których znaczenia sam badany może sobie nie do końca zdawać sprawę. Zwraca na to uwagę nawet Marcin Szczepaniak z departamentu rynku pracy w urzędzie, który podkreśla, że odpowiedzi to "subiektywna ocena" zainteresowanych. Badanie dowodzi zatem przede wszystkim, co części Polaków się wydaje, a nie jak w rzeczywistości jest.

A tego, choć wielu ekonomistów nie będzie chciało tego przyznać, po prostu nie wiadomo. Badacze nie mają wyboru: aby wyeliminować wpływ innych czynników, jak choćby poprawy sytuacji pracownika - spadku bezrobocia i wzrostu płac, czy okresowych wahań na rynku pracy, muszą opierać się na deklaracjach z ich wszystkimi wadami.

W części przypadków deklaracje mogą być zresztą zgodne ze stanem faktycznym, szczególnie przy odpowiedniej interpretacji pytania. Dodatkowy zastrzyk środków może skłonić niektórych pracujących do poszukiwania lepszej pracy, zapewniając poduszkę bezpieczeństwa w razie niepowodzenia. Inni respondenci patrzący na problem jeszcze szerzej mogą sobie zdawać sprawę z faktu, że ich miejsce pracy powstało w wyniku poprawy koniunktury, napędzanej sektorowo także przez 500+. Jeszcze inną odpowiedź ma minister Rafalska, która twierdzi, że dzięki świadczeniu "ludzie mają pieniądze, żeby zapłacić za opiekunkę, za żłobek, żeby dołożyć do tego, aby dojechać do pracy, mogą sobie kupić nowy samochód". Niewykluczone, że tak właśnie jest w przypadku niewielkiej przecież (co 40? jeszcze rzadziej?) części beneficjentów 500+. Dlatego dużo większe wątpliwości niż odpowiedzi dotyczące wsparcia aktywności wzbudza minimalny (1,2 proc.) odsetek ankietowanych przyznających się do rezygnacji z pracy czy jej poszukiwania po otrzymaniu świadczenia.

500+ może i motywuje nielicznych do pracy, ale innych z pewnością do niej zniechęca. Logika, oparta na znajomości fundamentalnych procesów ekonomicznych, wskazuje, że to tych drugich powinno być wyraźnie więcej. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Tego nie możemy być pewni.

Maciej Kalwasiński

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (34)

dodaj komentarz
januszbizensu
Zacznijmy może od tego ,że socjologia to nie jest nauka...
dyktator_kaczka
Zdecydowana większość ludzi myślących w tym kraju, nie oszuka Rafalska czy inni propagandziści rodem z gebelsowskiej III Rzeszy, rozumie, że antyprogram 500 minus odciąga ludzi od pracy a nie aktywizuje ich zawodowo.
po_co
Jestem za tym aby zlikwidować 500+ ale to powinno wiązać się z obniżeniem opodatkowania o minimum 30%. Obecnie każda złotówka w kieszenie przedsiębiorcy (a co za tym idzie i pracownika) kosztuje od 60 do 75 gorszy.
Mówiąc jaśniej, aby Kowalski mógł znaleźć w portfelu 1600 zł (aktualna pensja minimalna) pracodawca musi zarobić
Jestem za tym aby zlikwidować 500+ ale to powinno wiązać się z obniżeniem opodatkowania o minimum 30%. Obecnie każda złotówka w kieszenie przedsiębiorcy (a co za tym idzie i pracownika) kosztuje od 60 do 75 gorszy.
Mówiąc jaśniej, aby Kowalski mógł znaleźć w portfelu 1600 zł (aktualna pensja minimalna) pracodawca musi zarobić 4066 zł i to aby wyjść totalnie na 0.
Co więcej w ciągu miesiąca ten sam Kowalski wydając pełną pensję zapłaci nie mniej niż 270 zł podatków.
Reasumując aby minimalna wypłata miała siłę nabywczą na poziomie 1300 zł, trzeba wygenerować dóbr (usług lub towarów) na minimum 4 tys. zł.

W Polsce jest ok 16 milionów osób pracujących, średnia krajowa w 2017 roku (według PARP, GUS naciąga statystykę) wynosiła 3862 zł brutto. To oznacza, że aby w portfelach Kowalskich znalazło się 44,128 mld złotych, poziom opodatkowania zmusił przedsiębiorców do wydania na same pensje 111,7 mld złotych.
Państwo zainkasowało 67,5 mld złotych co przy 20 mld wydanych na 500+ jest raczej poważnym atakiem na nasze portfele.

PS. Kolejne 7,5 mld złotych państwo pobrało gdy Kowalscy zrobili zakupy za swoje pensje.
czarny_kuskus
Czemu się dziwicie? Przecież sami masowo produkujecie wprowadzające w błąd nagłówki nie mające związku z treścią.
mkudlak
Ja ciagnę dwa etaty bo było by mi wsty przed żoną ,że nie jestem zaradny
macianet
no brawo! ja to nazywam "zaradnością żony" do korzystania .Mój sąsiad jak jego żona strzeli "focha" a dzieje się tak co drugi dzień. Przelewa jej na konto jakąś kwotę (*taki prezent).A Ona potem mu mówi ze zgubiła i nie skorzystała. Więc może otworzycie portal "zaradnych mężów"?
mkudlak
Jki jest problem co miesiąc dodoatkowo nawet 1580 pln . trzeba było nie chodzić na wagary na mamtematyce. Na budowach i nie tylko płacą pod stołem... bo pracodawca zrobi umowę o dzieło i jest kryty
mkudlak
Ja proponiję byś poszedł do pracy ,ja i wielu innych nie oczekuje byś pracował na moje dziecie i jak nie bede pracował naTwoje.PRL się skończył i nygustwo widać jeszcze nie. jak w małej miejscowości 10 tyś ludzi ktoś nie che iść do pracy na budowie za 18 netto to trzeba być nygusem ...10 godz dziennie 180 zł ,za 10 dni jest to Ja proponiję byś poszedł do pracy ,ja i wielu innych nie oczekuje byś pracował na moje dziecie i jak nie bede pracował naTwoje.PRL się skończył i nygustwo widać jeszcze nie. jak w małej miejscowości 10 tyś ludzi ktoś nie che iść do pracy na budowie za 18 netto to trzeba być nygusem ...10 godz dziennie 180 zł ,za 10 dni jest to 1800 ,a za 20 3,600 !!! mało jak na kogoś kto skonczył podstawówkę? Mał ! bo 2 razy 500 plud dotacja z gminy.wezcie już mnie nie draznijcie. są matki które same wychowują dzieci z róznych powodów i takie sytuacje rozumiem ,ale leni nie chce rozumieć ,pracuję w banku i widzę co sie dzieje.Obsługuje firmy. nie ma ludzi do pracy gdyby płacili 30 zł bo p o co .lepiej za moje tv ogładać w fotelu
adam.1983
chłopczyku jak do mnie pijesz to hamuj trampki, bo zarówna ja jak i zona dymamy co dzień mimo że mamy dzieci bo 500zł na pewno nas nie zachęca do rzucania roboty, a co do samej dotacji dla rodziców dzieci to uważam ze powinno być i nie ważne jak się nazywa i jak jest rozliczane czy jako kasa czy jako zwrot podatku bo to społecznie chłopczyku jak do mnie pijesz to hamuj trampki, bo zarówna ja jak i zona dymamy co dzień mimo że mamy dzieci bo 500zł na pewno nas nie zachęca do rzucania roboty, a co do samej dotacji dla rodziców dzieci to uważam ze powinno być i nie ważne jak się nazywa i jak jest rozliczane czy jako kasa czy jako zwrot podatku bo to społecznie uczciwe, przyszłe emerytury nie wezmą się z księżyca tylko z pracy naszych dzieci i nie wiem czemu jakiś karierowicz który nie chce mieć dzieci bo są niewygodne żyje sobie przez 30lat jak król bo odpadają mu koszty wychowania a potem ma dostać emeryturę wypacowywaną przez te właśnie dzieci co pomniejsza emeryturę ich rodzicom mimo że to oni przez 18 lat je utrzymywali.
adam.1983
Ja proponuje zrobić badanie ile % osób mających dzieci i pobierających 500+ wypowiada się o tym programie negatywnie bo mam wrażenie że na forum wypowiadają się tylko osoby nie mające dzieci.

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki