Premier Morawiecki podał obywatelom kiełbasę na Wigilię. Ceny prądu mają być utrzymane na poziomie z połowy 2018 roku, w tym celu rząd obniży m.in. akcyzę, zredukuje opłatę przejściową oraz oszczędzi m.in. na marketingu spółek energetycznych.


- Wprowadzamy mechanizmy, które pozwolą utrzymać ceny na dotychczasowym poziomie, czyli nie będzie podwyżek cen energii. Nie będzie to dotyczyło tylko gospodarstw domowych, ale i samorządów i firm. Także tych, które zdążyły jesienią podpisać ze spółkami energetycznymi wyższe umowy - powiedział na piątkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki.
- Głównymi mechanizmami przeciwdziałającymi podwyżkom będą obniżka akcyzy z obecnych 20 zl na 5 zl, co daje kwotę ok. 2 mld zł. Od tego również trzeba liczyć VAT, co daje dodatkowe 0,5 mld zł. Drugie źródło to opłata przejściowa zredukowana o 95 proc. dla wszystkich, którzy taką ponosili, niezależnie od sektora. Z tego źródła otrzymamy około 1-1,5 mld zł. Szczegółowe dane zostaną przedstawione niebawem, te dwa źródła w sumie dadzą jednak ok. 4 mld zł - wyliczał Morawiecki.
- Szukamy również oszczędności w spółkach energetycznych np. na marketingu. To zaowocuje kolejnymi kilkuset milionami złotych. Tego typu oszczędności są możliwe i będą stanowiły zasób do tego, by spółki te mogły inwestować - poinformował premier. Przypomnijmy, że dokładnie przed miesiącem pojawił się raport NIK, w którym Najwyższa Izba Kontroli podsumowała sponsoringowe wydatki spółek Skarbu Państwa - w tym energetycznych gigantów - i wskazała na błędy w nadzorze oraz ocenie efektywności tego typu działań.
Pieniądze z uprawnień do CO2 na zielony fundusz
Rząd chce sięgnąć także do niewykorzystanych w przeszłości zezwoleń na emisję CO2, na których uruchomienie zezwoliła Komisja Europejska. - To pewien dodatkowy zasób, przy obecnych cenach przekraczający nawet 4 mld zł, który chcemy wykorzystać dla potrzeb modernizacyjnych i rozwojowych, które przyczynią się do tańszej energii w Polsce - stwierdził premier. - Na tej bazie chcemy stworzyć krajowy system zielonych inwestycji. To będzie oferta dla wszystkich tych, którzy będą uważali, że mimo podjętych przez nas działań i tak płacą za dużo za prąd. Pieniądze te wspierać będą m.in. rozwiązania prosumenckie - dodał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Tchórzewski dodał także, że straty związane z pozostawieniem cen na dotychczasowym poziomie to dla spółek koszt ok 7,5 mld zł. - Przedstawione przez nas rozwiązania dają ok. 8 mld zł, co zapewnia, że nikt nie straci na naszym pomyśle, a przy okazji zostanie uruchomiony program inwestycyjny, który będzie dobry dla całej gospodarki - przekonywał minister.
Przeczytaj także
Wszystko to póki co dopiero słowa, Morawiecki zapowiedział jednak, że rozwiązania ustawowe zostaną zaprezentowane jeszcze w tym roku. Marszałek sejmu zapowiedział, że dodatkowe posiedzenie niższej izby parlamentu odbędzie się 28 grudnia. Na stronach sejmu zaś pojawił się już projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym.
Tchórzewski sam nie dał rady
Przypomnijmy, problem cen energii urósł do jednego z głównych politycznych tematów w trzecim kwartale 2018 roku. Drożejący węgiel oraz rosnąca cena uprawnień do emisji CO2 połączona z opartą w 80 proc. na węglu polską energetyką sprawiły, że spółki zawnioskowały do URE o podwyżki taryf dla gospodarstw domowych nawet o 30 proc. Wcześniej wyższe, czasem nawet o 100 proc., propozycje otrzymały samorządy.
URE początkowo wspierało spółki energetyczne w idei podwyżek - szczególnie mając na uwadze ogrom inwestycji stojący przed spółkami - jednak później do wszystkiego zaczęli mieszać się politycy. Perspektywa podwyżki cen o 30 proc. mocno uderzyłaby w słupki sondażowe, minister Tchórzewski zapowiedział więc rekompensaty. Te finansowane miały być z pieniędzy pochodzących z uprawnień do emisji CO2 oraz oszczędności spółek. Ta zdolność spółek do szybkiego znalezienia oszczędności zapaliła lampkę ostrzegawczą w URE. Prezes urzędu wezwał do rewizji wniosków, a 18 grudnia ostatecznie nie zaakceptował nowych propozycji taryfowych. Oznaczało to, że w styczeń gospodarstwa domowe wejdą ze starymi cenami prądu.
Morawiecki gasi przedwigilijny pożar
Pomysł ministra Tchórzewskiego na rekompensaty był na tyle zagmatwany i absurdalny - o czym szerzej pisaliśmy w ubiegły wtorek - że ostatecznie przygasł, na pierwszy front wysunął się zaś pomysł z akcyzą. Z jednej strony rząd uprościł w ten sposób zaproponowany przez Tchórzewskiego łańcuszek, jednocześnie osiągając cel - brak podwyżek w 2019 roku. Z drugiej przypomniał Polakom, że przez lata nie dość, że płacili ogromną akcyzę za prąd, to jeszcze dodatkowo od tej akcyzy musieli płacić VAT, co jest kompletnym absurdem.
Dodatkowo dotychczasowe rozwiązania wciąż nie dotykały sedna problemu. Rekompensaty i obniżki podatków to leczenie objawów, źródłem problemu jest zaś wysoka emisyjność polskiej energetyki. Dzisiejsze propozycje Morawieckiego wprawdzie mówią o zielonej energii, rząd wciąż jednak nie chce zrezygnować np. z budowy węglowej Ostrołęki C, która w obecnych warunkach wydaje się co najmniej ryzykowną inwestycją. Krótkoterminowy cel wydaje się jednak, że został osiągnięty. Przy wigilijnym stole Polacy zamiast narzekać na perspektywę wzrostu cen prądu, będą mogli pochwalić Morawieckiego, że wziął problem na siebie. Nie ważne, że wszystko sfinansuje z budżetu, czyli de facto z naszych pieniędzy. Nie ważne, że wciąż niewiele robi, by za rok, dwa, trzy problem cen prądu był mniejszy. Liczy się, że podana kiełbasa zagłuszy nieco narzekania narodu tak chętnie debatującego o polityce podczas świątecznych spotkań z rodziną.
Adam Torchała