Demokratyczne państwo powinno posiadać własne, bezpieczne i transparentne narzędzia do inwigilacji, aby móc skutecznie chronić bezpieczeństwo państwa i obywateli. Jednak warunkiem niezbędnym jest poszanowanie praw obywatelskich i unikanie nadużyć - powiedział w opublikowanej w czwartkowym wydaniu "Pulsu Biznesu" rozmowie Krzysztof Dyki, biegły sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji Pegasusem.


Narzędzia tej klasy [Pegasus - red.] powinny podlegać ścisłej kontroli i nadzorowi, mieć precyzyjnie określone ramy prawne użycia oraz gwarantować przejrzystość, weryfikowalność, rozliczalność i ochronę prywatności. "W ten sposób buduje się zaufanie obywateli do instytucji państwowych, zapewniając jednocześnie efektywność pracy operacyjnej i bezpieczeństwo danych obywateli oraz państwa" - stwierdził w rozmowie z "Pulsu Biznesu" Krzysztof Dyki.
Do kontroli narzędzi inwigilacyjnych mogło służyć, według rozmówcy "PB", automatyczne repozytorium logów systemu inwigilacji elektronicznej umieszczone w niezależnej instytucji, np. NIK." Jeśli pojawiłyby się wątpliwości, istniałaby procedura umożliwiająca sprawdzenie, kogo inwigilowano i czy robiono to zgodnie z prawem. Poza tym operatorzy systemu czy decydenci mieliby mniejszą pokusę do nadużyć, wiedząc, że ich działania można łatwo zweryfikować" - wyjaśnił.
Zapytany przez "PB", czy obecnie państwo polskie ma narzędzie do kontroli komunikatorów osób podejrzanych o najcięższe przestępstwa powiedział, że "jeśli ich nie ma, to jego skuteczność w walce z przestępcami i wrogimi rządami jest istotnie ograniczona".
Odnosząc się do prac komisji ds. Pegasusa Dyki powiedział, że wnioski i rekomendacje będą kluczowe do ustalenia zasad stosowania narzędzi inwigilacji elektronicznej w Polsce. "To może mieć wpływ również na UE i inne kraje, które obserwują prace komisji – międzynarodowe media sygnalizują zainteresowanie efektami tych prac. Polska jest jedynym krajem, w którym obecnie te zagadnienia bada komisja parlamentarna" - zaznaczył.
Więcej w "Pulsie Biznesu".
(PAP)
akar/ mhr/