Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił przyjrzeć się sprawie cen podręczników szkolnych, które rosną w zastraszającym tempie. Postępowanie dotyczy podręczników dla najmłodszych dzieci – uczniów klas I-III.


UOKiK chce sprawdzić czy przedsiębiorcy, który zajmują sieę sprzedażą podręczników i materiałów edukacyjnych, nie naruszyli przepisów antymonopolowych. Urząd już od 14 lipca tego roku badał rynek podręczników dla klas I-III, w których efekcie dostrzegł niepokojące sygnały. Obecnie weryfikowane są te podejrzenia.
– Wstępna analiza tych informacji nie rozwiała niestety naszych wątpliwości. Na przykład z oficjalnych oświadczeń wynikało, że wprawdzie nastąpił wzrost cen, ale skala podwyżek – w związku ze wzrostem kosztów papieru – jest niewielka. Tymczasem z nadesłanych informacji wynika, że zarówno skala podwyżek, jak i powody ich wprowadzenia mogą być inne i właśnie tego będzie dotyczyć kolejna tura pytań do przedsiębiorców – powiedziała w rozmowie z Bankier.pl Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.

Ceny podręczników rosną z roku na rok. Możliwe, że wydawnictwa będą chciały odrobić straty związane z wprowadzeniem darmowych podręczników dla klasy I, podwyższając ceny książek dla starszych uczniów.
– Ceny podręczników według oficjalnych komunikatów wzrosły średnio o 2.5 %, natomiast według naszych kalkulacji cena niektórych podręczników zwiększyła się o 10%. Wynika to między innym z próby zrekompensowania sobie przez wydawnictwa wprowadzenia przez rząd darmowego podręcznika. W tym roku darmowy podręcznik obejmie klasę pierwszą szkoły podstawowej, ale następne lata to również klasa druga i trzecia – komentuje Aleksander Wierciński, menedżer generalny księgarni internetowej Gandalf.
Na ostateczne wnioski UOKiK trzeba będzie jeszcze poczekać. Na tę chwilę Urząd nie formułuje jeszcze żadnych zarzutów, a jedynie bada sprawę. – (…) nie jest prawdą, że już podejrzewamy zmowę – jak napisały niektóre media. Równie dobrze może być to przykład wykorzystywania siły rynkowej albo nic dla nas – zwykłe zachowanie rynkowe – ale na takie stwierdzenia jest jeszcze za wcześnie – dodaje Cieloch.
Mateusz Gawin