Początek listopada nie przyniósł istotnych zmian średnich cen paliw w Polsce. Nieznacznie podrożał tylko autogaz, którego przeciętna cena osiągnęła najwyższy pułap od roku. Zagrożeniem dla polskich kierowców jest drogi dolar, który podnosi stawki w rafineriach.


Po październikowych podwyżkach początek listopada przyniósł stabilizację detalicznych cen paliw w Polsce. Litr benzyny bezołowiowej 95 kosztował średnio 6,06 zł i był o grosz tańszy niż tydzień temu – wynika z danych BM Reflex. Olej napędowy tankowano przeciętnie po 6,11 zł/l, a więc o 2 gr/l taniej. O dwa grosze na litrze podniosła się średnia krajowa cena LPG, która wyniosła 3,09 zł/l i tym samym była najwyższa od początku listopada 2023 roku.


Obecne ceny benzyn i oleju napędowego są jednak niższe od tych sprzed roku. Litr Pb95 kosztuje o 45 groszy mniej niż na początku listopada 2023 roku. W przypadku ON różnica ta również wynosi -45 gr/l. Jedynie autogaz kosztuje tyle samo co rok temu. W dalszym ciągu jednak ceny paliw nie należą do niskich, jeśli zestawimy je z danymi historycznymi. Przed lutym 2022 roku Pb95 i ON prawie nigdy nie kosztowały więcej niż 6 zł/l.
Drogi dolar podbił ceny w rafineriach
Gorszą informacją jest to, co w ostatnich dniach dzieje się w cennikach krajowych rafinerii. 8 listopada Orlen oferował benzynę Eurosuper95 po 4664 zł/m3, co po doliczeniu 23% VAT przekładało się na 5,74 zł/l. To o 5 gr/l brutto więcej niż przed tygodniem, ale wciąż o 6 gr/l mniej niż dwa tygodnie temu. Nie jest to zatem podwyżka, która powinna istotnie rzutować na ceny detaliczne w następnym tygodniu.
Gorzej sprawa ma się z olejem napędowym, który w piątkowym cenniku płockiej rafinerii figurował po 4874 zł/me, co daje niespełna 6,00 zł/l brutto. Jest to stawka aż o 16 gr/l wyższa niż przed tygodniem, co grozi korektą w górę cenników na części stacji.
Głównym „winowajcą” takiego stanu rzeczy jest ostry wzrost kursu dolara, który umocnił się zarówno względem euro jak i polskiego złotego. Na polskim rynku dolar w tym tygodniu kosztował już nawet 4,08 zł i był najdroższy od lipca. I choć w czwartek złoty odrobił część strat, to kurs USD/PLN utrzymał się powyżej 4 złotych. W rezultacie nawet przy względnie stabilnych notowaniach paliw na rynkach światowych benzyna czy ON podrożały na polskim rynku hurtowym.
Zwyczajowo dodajmy też, że moglibyśmy tankować znacznie taniej, gdyby nie bardzo wysokie podatki wliczone w cenę detaliczną. Podatki stanowią ok. 40% ceny detalicznej benzyny i oleju napędowego. Gdyby np. stawka VAT nadal wynosiła 8%, to benzyna mogłaby kosztować ok. 5,3 zł/l a olej napędowy ok. 5,5 zł/l. Władza mogłaby też znieść „opłatę emisyjną” wprowadzoną przez swych poprzedników, co pozwoliłby obniżyć ceny brutto o ok. 10 gr/l. Ale wiemy też, że tego nie zrobi.