CD Projekt pod względem kapitalizacji wyprzedził kolejnego państwowego giganta. Producent „Wiedźmina” i „Cyberpunka” w oczach inwestorów jest wart więcej niż KGHM, czyli jeden z największych na świecie producentów miedzi i srebra.


18 mld zł – na tyle na warszawskiej giełdzie wyceniany jest obecnie CD Projekt. To o 400 mln zł więcej niż KGHM, a więc jedna z najważniejszych spółek Skarbu Państwa. Obecna kapitalizacja daje CD Projektowi ósme miejsce pod względem wielkości wśród spółek na warszawskiej giełdzie. A przypomnijmy, że jeszcze na początku 2016 roku spółka wyceniana była na ledwie 2 mld zł i daleko jej było wówczas do państwowych gigantów takich jak KGHM.


Teraz CD Projekt jest jednak na fali wznoszącej. Spółkę na cały świat rozsławił „Wiedźmin 3”, który zgarnął ponad 250 nagród w kategorii najlepsza gra roku. To branżowy rekord, który przełożył się także na sukces finansowy. CD Projekt, ze spółki zarabiającej nieregularnie, po kilka, kilkanaście milionów złotych rocznie, stał się spółką potrafiącą regularnie notować kilkaset milionów rocznego zysku. Teraz gorączka przeniosła się z „Wiedźmina” na „Cyberpunka”. Wprawdzie nie znamy jeszcze daty premiery najnowszej gry studia, ale jej zwiastun pokazany na targach E3 został przyjęty bardzo ciepło. Kilkanaście (a nieoficjalnie nawet kilkadziesiąt) milionów jego wyświetleń w mediach społecznościowych pokazuje zaś potencjał produkcji. Akcje CD Projektu są wprawdzie mocno wygrzane, inwestorzy zdają się jednak wierzyć, że sukces „Cyberpunka” będzie na tyle duży, że uzasadni bieżącą wycenę.
W zupełnie innym punkcie znajduje się zaś KGHM. Wprawdzie w 2017 roku udało mu się uniknąć solidnej straty (tę notował w latach 2015-16 za sprawą sporych odpisów), wciąż daleko jej jednak do lat świetności. Przez ostatnie trzy lata kombinatowi ani razu nie udało się osiągnąć większego rocznego zysku niż w ciągu wcześniejszych 10 lat.
Problemem jest miedź, która wyraźnie potaniała od maksimów w 2011 roku, a także amerykańskie projekty, które okazały się bardziej kłopotliwe, niż zakładano. To na nich dokonano wspomnianych sporych odpisów, najgorsza sytuacja jest zaś w kanadyjskim Ajaksie, który nie otrzymał pozwolenia władz lokalnych. Na domiar złego w Polsce spółce przytrafiła się awaria pieca zawiesinowego, która w istotny sposób obniżyła jej produkcje. Wszystko to sprawiło, że w 2018 roku KGHM, jeden z dywidendowych symboli GPW, po raz pierwszy od 14 lat nie podzieli się z akcjonariuszami zyskiem. Spółka wciąż jest jednak ważnym globalnym graczem. W 2016 roku lubiński kombinat był największym na świecie producentem srebra i 7. największym producentem miedzi.
Przeczytaj także
Wszystko to znalazło także odbicie w notowaniach spółki, które od początku roku spadły o 19 proc. Od maksimów z 2011 roku KGHM stoczył się zaś o przeszło 60 proc. Warto wrócić do tamtego pamiętnego roku, wówczas bowiem także CD Projekt rozpoczynał swoją przygodę z GPW. Oficjalna zmiana nazwy ze znikającego Optimusa na pojawiający się na GPW CD Projekt nastąpiła w lipcu tegoż roku. Spółka była wówczas wyceniana na ok. 700 mln zł. Tymczasem wycena KGHM-u sięgała wówczas 24 mld zł. To 34-krotnie więcej, a przecież obecnie, po siedmiu latach, spółki warte są tyle samo. Sam zresztą roczny zysk KGHM-u w tamtych latach regularnie przekraczał poziom 4 mld zł, spółka dysponowała więc o wiele większymi środkami, niż wynosiła kapitalizacja całego CD Projektu.


Podobną kapitalizację, jak CD Projekt i KGHM, ma także inny kontrolowany przez Skarb Państwa gigant - PGE. Spółka jest wyceniana obecnie na 17,9 mld zł, co oznacza, że również jest mniejsza od CD Projektu. A PGE to przecież kolos zarówno wydobywczy (kopalnie węgla), jak i energetyczny (elektrownie). Spółka odpowiada za 2/3 produkowanej oraz sprzedawanej w Polsce energii elektrycznej. Ostatnio również jednak prezentuje się słabo. Z powodu nowej polityki rządu PGE, podobnie jak KGHM, przestała być spółką dywidendową. Od początku roku akcje grupy potaniały o 21 proc., w ciągu ostatnich trzech lat zaś aż o 42 proc.