W czasie dorocznego orędzia o stanie państwa, Bush podkreślił, że Ameryka uzależniona jest od ropy pochodzącej z bardzo niestabilnych części świata. Sytuacja na Bliskim Wschodzie powoduje, że konieczne staje się wprowadzenie radykalnych zmian. Bush obiecał zredukowanie uzależnienia USA od ropy z Bliskiego Wschodu o 75 procent do roku 2025.
Prezydent podkreślił znaczenie rozwoju technologicznego w zastępowaniu ropy naftowej przez inne źródła energii. Mówił o zwiększeniu wydatków na badania nad „rewolucyjnymi” źródłami energii alternatywnej, tj.: słoneczna i wiatrowa oraz energia z węgla kamiennego i nuklearna. Rozwój technologiczny powinien również przyczynić się do tego, aby etanol, czyli „biopaliwo nowej generacji” stał się paliwem praktycznym i cenowo konkurencyjnym. Etanol był w Stanach produkowany dotąd głównie z kukurydzy. Ostatnio produkuje się go również z odpadów drewnianych. Prezydent mówił również o budowie samochodów na wodór. Zwracał uwagę na konieczność poprawy stanu środowiska naturalnego.
Wystąpienie Busha przyjęto z zaskoczeniem, zwłaszcza że był on dotąd kojarzony z postulatami zwiększenia wydobycia ropy. Konserwatywny redaktor Fox News Mort Kondracke stwierdził nawet, że było to bardzo „zielone” przemówienie. Krytycy zwrócili jednak uwagę na fakt, że uzależnienie Stanów Zjednoczonych od ropy z Bliskiego Wschodu wcale nie jest aż takie duże. USA importuje stamtąd 20% ropy. Największymi dostawcami są Kanada i Meksyk.
T.N.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Marcin Gadziński, „Bush: Skończyć z uzależnieniem od ropy”