Google Payments, Transferwise, Skrill – to tylko wybrane przykłady firm, które znane są polskim internautom, a korzystają z licencji wydanej w Wielkiej Brytanii. Wyjście Brytyjczyków z Unii Europejskiej może oznaczać komplikacje dla niebankowych graczy, którzy nad Tamizą znaleźli bezpieczną przystań i przychylność jednego z najbardziej elastycznych urzędów nadzoru finansowego w naszej części świata.
Londyn powszechnie uważa się za stolicę europejskiej branży fintech. Stolica Wielkiej Brytanii zasłużyła na to miano nie tylko dzięki dobrze działającemu ekosystemowi wspierającemu powstawanie finansowych startupów. Duża liczba funduszy VC polujących na nowe przedsięwzięcia przyciąga innowatorów, ale ważną rolę odgrywa także otoczenie regulacyjne.


Financial Conduct Authority, tamtejszy nadzorca rynku usług finansowych, odziedziczył po swoim poprzedniku (FSA) opinię elastycznej, otwartej na dialog instytucji. Nic dziwnego zatem, że wiele firm woli starać się o licencję nad Tamizą, a nie we Francji, Niemczech czy Polsce. Dotyczy to zwłaszcza startupów, które badają zupełnie nowe terytoria – np. związane z wirtualnymi walutami.
Otrzymanie licencji np. instytucji pieniądza elektronicznego w jednym z krajów Unii Europejskiej pozwala prowadzić działalność na terenie całej wspólnoty. Mechanizm jednolitego europejskiego paszportu wymaga tylko powiadomienia (notyfikacji) miejscowych urzędów odpowiedzialnych za nadzór nad rynkiem finansowym. Dzięki temu biznes wpisany do rejestru FCA może dotrzeć do milionów Europejczyków.
Przeczytaj także
Londyn - stolica europejskiego e-pieniądza
Brytyjski nadzór szczególnie chętnie wybierają firmy związane z płatnościami elektronicznymi. Wiele z nich obecnych jest na polskim rynku, chociaż ich klienci nie zdają sobie sprawy, że mają do czynienia z podmiotem działającym w oparciu o brytyjskie regulacje.
Gdy płacimy za aplikacje, filmy lub muzykę w Google Play, transakcje przetwarza Google Payment Ltd., instytucja pieniądza elektronicznego nadzorowana przez FCA. Kupując kartę podarunkową TKMaxx czy Zara, otrzymujemy produkt przedpłacony Blackhawk Network Ltd. Popularna wśród internetowych graczy platforma Skrill również ma "brytyjskie papiery”, podobnie jak Wirecard Card Solutions Ltd. – biznes odpowiedzialny za przedpłacone karty wydawane do rachunków Skrill.
Święcąca triumfy usługa międzynarodowych przekazów pieniężnych oferowana przez Transferwise bazuje na licencji wydanej nad Tamizą (chociaż sam biznes ma estoński rodowód). Kupony do płatności online paysafecard, sprzedawane w wielu polskich sklepach, to pieniądz elektroniczny funkcjonujący dzięki zezwoleniu FCA. Podobne korzenie mają karty przedpłacone oferowane na polskim rynku po tym, jak w zeszłym roku z wydawnictwa takich plastików wycofały się polskie banki.
Przeprowadzka za licencją
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii sprawi, że Londyn straci prawdopodobnie pozycję bezpiecznego przyczółka, z którego można rozpoczynać ekspansję na kontynencie. Jego miejsce ma szansę zająć Luksemburg. Tam ulokował swoją działalność m.in. PayPal (posiadający licencję bankową w UE) oraz Amazon Payments Europe S.C.A. (instytucja pieniądza elektronicznego). Skorzystać może także Dublin, coraz częściej wymieniany jako atrakcyjne miejsce dla sektora wysokich technologii.
Dla klientów dużych i stabilnych niebankowych firm „fintechowy Brexit” nie byłby zapewne wyraźnie zauważalny i sprowadziłby się do konieczności zaakceptowania zmian w regulaminie usługi. Mniejsi gracze mogliby zostać odcięci od kontynentalnych klientów i musieliby zmienić podejście do międzynarodowej ekspansji.
Niebankowi gracze korzystający z brytyjskiej gościny mają wiele do stracenia. Londyńskie środowisko fintech obawia się np. zamknięcia dopływu zagranicznych talentów i przykręcenia kurka z kapitałem. Pojawiają się jednak także głosy, że jeśli brytyjski rynek przestaną krępować europejskie regulacje, FCA miałaby szansę jeszcze odważniej eksperymentować z otwartym podejściem do innowacji finansowych.