W największych bankach karta debetowa to absolutny standard – używa jej praktycznie każdy klient. PKO BP, Pekao, Santander, mBank i ING to czołówka, która rozdaje karty w przenośni i dosłownie. W mniejszych instytucjach i bankach spółdzielczych wielu wciąż wybiera gotówkę. Coraz więcej osób korzysta z mobilnych płatności, ale one też opierają się na karcie.


Karta debetowa to dziś podstawowe narzędzie płatnicze Polaków. Wydawana jest do zwykłego konta osobistego, czyli ROR-u, i działa w bardzo prosty sposób: płacąc nią w sklepie czy internecie, wydajemy środki, które już mamy na rachunku. Nie ma tu kredytu, zadłużenia ani ukrytych limitów – to po prostu „przedłużenie” naszego konta w formie plastiku. Dzięki niej można też wypłacać gotówkę z bankomatu, sprawdzić saldo czy wpłacić pieniądze we wpłatomacie. Choć dla wielu z nas to codzienność, warto przypomnieć, że na dobre karty debetowe upowszechniły się w Polsce dopiero w latach 90. – wcześniej dominowała gotówka i książeczki czekowe.
Mamy w portfelach prawie 37 mln kart debetowych
Na koniec II kwartału 2025 roku w portfelach Polaków znajdowało się około 36,6 mln aktywnych kart debetowych. To liczba, która pokazuje, że niemal każdy dorosły obywatel ma taką kartę – a niektórzy nawet kilka. W porównaniu z początkiem roku to nieznaczny wzrost, a w skali roku przybyło nieco ponad 1 proc. kart. W tym samym czasie liczba kont osobistych sięgnęła 41,9 mln. Wzrost liczby ROR-ów wyniósł tylko 2,4 proc. rok do roku. Wygląda więc na to, że rynek kont bankowych w Polsce zbliża się do punktu nasycenia. Niemal każdy dorosły Polak już je ma, a banki walczą raczej o to, aby „przejąć” klientów od konkurencji niż o zupełnie nowych użytkowników.
Rynek kart debetowych pozostaje mocno skoncentrowany. Największym graczem jest PKO BP, którego karty stanowią mniej więcej jedną czwartą wszystkich plastyków w obiegu. Na podium są jeszcze Bank Pekao i Santander, a zaraz za nimi mBank i ING. Razem te pięć banków odpowiada za ponad dwie trzecie całego rynku. To pokazuje, że w praktyce większość z nas korzysta z kart wydanych przez największe instytucje. W mniejszych bankach karty też są obecne, ale ich udział w skali kraju jest niewielki.
Ciekawie wygląda relacja między liczbą kont a liczbą kart. W największych bankach – takich jak PKO BP, Santander czy Credit Agricole – na jedno konto przypada niemal jedna karta. To znaczy, że praktycznie każdy posiadacz rachunku ma przypisany plastik. Trzeba jednak pamiętać, że to nieco „wirtualne” wyliczenia, bo przecież czasami do jednego konta wydane są dwie karty, np. dla małżonków. W mBanku czy ING ta proporcja jest tylko odrobinę niższa, co pokazuje, że i tam karta debetowa jest nieodłącznym elementem konta. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w mniejszych instytucjach. W BOŚ średnio tylko co trzecie konto ma kartę, a w Banku Pocztowym czy Citi zaledwie co drugie. W bankach spółdzielczych też widać wyraźnie niższe „ukartowienie”. Być może wynika to z faktu, że część klientów w mniejszych miejscowościach nadal preferuje gotówkę i nie potrzebuje plastiku do codziennych płatności.
Mobilne płatności i tak potrzebują kart
W debacie o przyszłości kart często pojawia się wątek płatności mobilnych – telefonem, zegarkiem czy opaską. Warto jednak pamiętać, że te gadżety nie są alternatywą dla kart, lecz ich przedłużeniem. Aby móc zapłacić smartwatchem czy smartfonem, trzeba wcześniej powiązać urządzenie z kartą debetową lub kredytową. To karta jest źródłem pieniędzy, a gadżet pełni jedynie rolę nośnika. Wyjątkiem są płatności Blikiem w wersji zbliżeniowej, które nie wymagają plastiku. Oznacza to, że karty debetowe pozostaną fundamentem systemu płatności jeszcze przez długi czas, nawet jeśli coraz częściej zamiast plastiku używamy telefonu.
Po II kwartale 2025 roku rynek kart debetowych w Polsce rozwija się stabilnie, ale bez spektakularnych skoków. Najwięksi gracze utrzymują silną pozycję, a mniejsze banki pokazują, że profil klienta może znacząco wpływać na popularność kart. Liczba kont rośnie już tylko powoli, co potwierdza, że mamy do czynienia z rynkiem dojrzałym. Dla banków największym wyzwaniem staje się więc nie samo pozyskanie nowych klientów, ale to, aby ich utrzymać i sprawić, by aktywnie korzystali z kart – czy to w tradycyjnej formie, czy poprzez płatności mobilne, które i tak opierają się na karcie.






















































