Wreszcie się doczekaliśmy! Potrzeba było aż dziewięciu tygodni, aby średnia detaliczna cena benzyny w Polsce spadła poniżej 6 złotych za litr. To o tyle irytujące, że ceny hurtowe pozwalały na taki ruch już dobry miesiąc temu.


W mijającym tygodniu litr benzyny Pb95 kosztował przeciętnie 5,99 zł/l i był o trzy grosze tańszy niż tydzień wcześniej – wynika z danych BM Reflex. To pierwsza od października średnia cena detaliczna tego paliwa z piątką z przodu. Jednocześnie był to już dziewiąty z rzędu tydzień spadku przeciętnej krajowej ceny benzyny Pb95.
Trzeba przy tym nadmienić, że spadki te były bardzo powolne i zwykle mieściły się w kwotach rzędu 2-3 groszy na tydzień. Tymczasem benzyna w hurcie już od miesiąca kosztuje mniej niż 5,80 zł/l – i to po doliczeniu 23% VAT. Zatem potrzeba było nadzwyczajnie dużo czasu, aby ceny na stacjach zaczęły chociaż w jakimś stopniu odzwierciedlać to, co już od dawna działo się na rynku hurtowym.


Olej napędowy przez miniony tydzień potaniał o 4 grosze na litrze, osiągając przeciętną cenę detaliczną rzędu 6,12 zł/l. Z kolei autogaz tankowano średnio po 3,14 zł/l, a więc o 3 gr/l taniej niż przed tygodniem. A także o 27 groszy na litrze drożej niż przed rokiem, co jest pochodną wprowadzonego w grudniu unijnego embarga na dostawy LPG z Rosji. Natomiast średnia cena detaliczna Pb95 ukształtowała się na poziomie o 45 gr/l niższym niż rok temu, zaś ON o 55 gr/l niższym.
Rafinerie już dawno zeszły z cen. Właściciele stacji nie za bardzo
Z punktu widzenia konsumentów paliw problemem w ostatnich tygodniach była przede wszystkim polityka cenowa właścicieli i operatorów stacji. Albowiem stawki w rafineriach już kilka tygodni temu spadły do poziomów, które bez problemu umożliwiały sprzedaż Pb95 i ON poniżej 6 zł/l także w detalu. Tak się jednak nie działo i przez poprzednie kilka tygodni mogliśmy się jedynie irytować na podwyższone marże detalistów.
Niestety, w ostatnich dniach paliwowy wiatr zmienił kierunek. Ceny gotowych wyrobów naftowych na światowych giełdach od tygodnia idą w górę, czemu dodatkowo towarzyszy umocnienie dolara. Efektem są pierwsze od stycznia podwyżki w cennikach krajowych rafinerii.
21 marca Orlen oferował benzynę Eurosuper95 po 4546 zł/m3, co po doliczeniu 23% VAT przekładało się na 5,59 zł/l. To o 8 groszy na litrze więcej niż przed tygodniem, lecz nadal o 40 gr/l mniej od przeciętnej ceny detalicznej. A zatem marże detalistów pozostają ponadprzeciętnie wysokie, co w końcówce marca może nadal wywierać presję na spadek cen przy dystrybutorach. Przy czym zapewne nie będzie on zbyt głęboki (jeśli w ogóle będzie).
Coraz mniej miejsca na redukcję cen detalicznych jest w przypadku oleju napędowego, który w piątkowej ofercie płockiej rafinerii kosztował 4706 zł/m3. To przekłada się na 5,79 zł/l brutto, co implikuje 33 gr/l marży detalicznej. To wprawdzie wciąż o 60% powyżej historycznej średniej, ale jeszcze tydzień temu nadwyżka ta wynosiła 100%. Maleją za to szanse na zejście detalicznych cen ON trwale poniżej 6 zł/l.
Nie zapominajmy przy tym, że paliwa mogłyby być dużo tańsze, gdyby nie podatki narzucane przez władze. Z każdego zakupionego litra benzyny bądź oleju napędowego ponad 40% trafia w ręce państwa. Gdyby np. stawka VAT nadal wynosiła 8%, to benzyna mogłaby kosztować ok. 5,15 zł/l, a olej napędowy w 5,30 zł/l. Władza mogłaby też znieść „opłatę emisyjną” wprowadzoną przez swych poprzedników, co pozwoliłby obniżyć ceny brutto o ok. 10 gr/l. Czyli teoretycznie moglibyśmy tankować nawet po mniej niż 5 zł/l i to wciąż doliczając rekordowo wysokie stawki akcyzy, opłaty paliwowej i 8-procentowy VAT.