Piątkowe spadki na Wall Street wywołały lekki popłoch na azjatyckich giełdach. Inwestorów opanowały obawy, czy aby Rezerwa Federalna nie podniesie stóp procentowych jeszcze we wrześniu. Na rynku kiełkuje też coraz więcej obaw względem polityki banków centralnych.


Japoński Nikkei225 spadł w poniedziałek o 1,73%, osiągając najniższy kurs zamknięcia w tym miesiącu. Na niespełna godzinę przed zakończeniem sesji w Hongkongu, indeks Hang Seng zniżkował o 2,8% po tym, jak w piątek ustanowił ponad roczne maksimum. Blisko 2% stracił indeks Shanghai Compoite, a o ponad 2% spadły główne indeks giełd w Seulu i Tajpej.
Głównym źródłem niepewności są największe banki centralne. W Ameryce obawiają się, że Fed wbrew oczekiwaniom rynku zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych „już” we wrześniu. Przypomnijmy, że byłaby to dopiero druga podwyżka w ciągu dekady i że jeszcze w grudniu 2015 r. przedstawiciele FOMC sygnalizowali możliwość dokonania czterech podwyżek stóp w 2016 roku.
Z kolei w Azji zamieszanie wywołały spekulacje, jakoby Bank Japonii miał zwiększyć nachylenie krzywej terminowej, co można rozumieć, albo jako jeszcze głębsze cięcie stopy referencyjnej poniżej zera (obecnie wynosi -0,1%), albo jako ograniczenie programu skupu obligacji (QE). Obie alternatywy byłyby niekorzystne dla cen japońskich aktywów.
Wolna od bankowych problemów nie jest też Europa, gdzie EBC zdaje się dochodzić do ściany w swej ultraekspansywnej polityce monetarnej. W zeszły czwartek EBC utrzymał bez zmian zarówno stopy procentowe, jak i QE, ale analitycy szacują, że do końca roku wyczerpie się podaż niemieckich obligacji skarbowych, które EBC mógłby kupić. To groziłoby zatrzymaniem całego programu QE w strefie euro.
Krzysztof Kolany