W ósme „urodziny kryzysu” wypada ponownie napisać, że ma się on dobrze i wciąż odciska piętno na światowej gospodarce i życiu miliardów ludzi.


„6 lat po Lehmanie kryzys ma się dobrze” – pisał dwa lata temu Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl. „7 lat po Lehmanie kryzys ma się dobrze” – pisałem rok temu ja sam. W ósme „urodziny kryzysu” wypada ponownie napisać, że ma się on dobrze i wciąż odciska piętno na światowej gospodarce i życiu miliardów ludzi.
Kolejne rocznie bankructwa banku Lehman Brothers upływają pod znakiem niemal niezmienionej wyliczanki problemów. Mimo upływu miesięcy, opis rzeczywistości zawarty w rocznicowych tekstach sprzed roku czy dwóch wciąż jest aktualny. Dlatego też, zachęcając do ich ponownej lektury, ósme urodziny kryzysu świętować będziemy w towarzystwie kilku istotnych wykresów.
1. Gdzie rośnie „nowy Lehman”?
15 września 2008 r. to data przyjęta za moment wybuchu kryzysu. Przyjęta nieco umownie, bo przecież problemy z wypłacalnością funduszy BPN Paribas to sierpień 2007 r., upadek Bear Stearns to marzec 2008 r. Plajta dużego banku połączona z giełdowymi spadkami to jednak wydarzenie na tyle spektakularne, że trudno rywalizować z nim o zaszczytne miano początku kryzysu.
8 lat później wciąż drżymy o to, czy nazajutrz nie obudzi nas informacja o bankructwie bankowego giganta. Owszem, ciężar obaw przeniósł się nieco z USA na Europę, jednak w obliczu nadzwyczaj gęstej sieci powiązań w sektorze finansowym nie czyni to większej różnicy. Ostatnie stress testy każą szczególną uwagę zwrócić w kierunku Włoch, jednak rzut oka na ceny akcji poszczególnych instytucji pokazuje, że trudne chwile przeżywa niemal każdy duży bank.


2. Ratownicy na nieznanych wodach
Połowa września to okres przypadający pomiędzy sympozjum w Jackson Hole a ważnym wrześniowym posiedzeniem decyzyjnym FOMC połączonym z konferencją prasową i prezentacją nowych prognoz. Hasło „czekamy na Fed” (i inne główne banki centralne) można jednak rozciągnąć na cały okres ostatnich 8 lat. Przyszło nam żyć w czasach, w których te potężne instytucje stały się dominującymi rozgrywającymi na rynkach finansowych – nawet dane z gospodarek odczytywane są już najczęściej nie przez pryzmat tego, jakie są same w sobie, tylko do czego skłonić mogą Fed, EBC i spółkę.
8 lat po upadku Lehman Brothers banki centralne są dużo „cięższe” nie tylko, jeżeli chodzi o znaczenie dla światowych finansów, ale i rozmiar ich bilansów. Programy skupu aktywów doprowadziły do „napompowania” bilansów czołowych instytucji, zaś polityka niskich (a wręcz ujemnych) stóp procentowych wciąż nie dała oczekiwanych efektów. Terapia odchudzająca, która zredukuje bilanse oraz zmniejszy znaczenie banków centralnych dla sytuacji na rynkach, to wciąż wielka niewiadoma – jeszcze nikt nigdy w historii świata nie ograniczał tak ekspansywnej polityki monetarnej.


3. Polska błysnęła PKB…
Tak, jak wybuch wojny różnie kojarzy się różnym narodom (żeby daleko nie szukać - Polacy mają inny stosunek do I wojny światowej niż Francuzi czy Węgrzy), tak i kryzysowa ośmiolatka jest różnie wspominana pod różnymi szerokościami geograficznymi. Nasz kraj nie tylko jako jedyny w Europie nie doświadczył recesji (choć niedawno toczyły się o to spory), to jeszcze należy do grona liderów skumulowanego wzrostu PKB epoki „post-lehmanowej (Irlandia to oczywiście szczególny "księgowy przypadek")


4. … jednak złoty wciąż słaby…
To zdecydowanie nie tak miało być. Polska gospodarka miała rosnąć, integrować się ze światem, być bardziej konkurencyjna – i tak się faktycznie stało. Problem w tym, że na niwie walutowej nie doczekaliśmy się pełnych owoców tego wzrostu. Główne waluty są dziś droższe niż w momencie upadku Lehman Brothers, do czego przyczynia się zarówno postrzeganie rynków wschodzących przez globalnych inwestorów, jak również czynniki krajowe (np. chroniczne deficyty budżetowe czy zachwiany rating).


Czytaj dalej: … a i z giełdą „nieco” gorzej
5. … a i z giełdą „nieco” gorzej.
Podobny splot czynników (sytuacja globalna + sprawy wewnętrzne, szczególnie w postaci negatywnego wpływu polityki) kształtuje sytuację na polskiej giełdzie. „Pierwsza do spadków, ostatnia do wzrostów” – mówią żartobliwie o GPW rozczarowani inwestorzy. W trakcie ostatnich ośmiu lat Amerykanie (i nie tylko) notują wyraźną hossę, która wznosi indeksy na nowe rekordy wszech czasów, nam pozostaje wspomnienie „przedlehmanowych” wyników punktowych.


6. „Źródło” kryzysu odbija
8 lat to wystarczająco długi okres, aby nieco stracić z pola widzenia obszar, na którym kryzys wyrósł. Amerykański rynek nieruchomości zapaść ma daleko za sobą – indeksy cen pokazują wyraźne odbicie. Oprócz zwykłej gry popytu i podaży, istotnym czynnikiem są rekordowo niskie stopy procentowe, które umożliwiają zaciąganie taniego kredytu.


7. "Stracone pokolenie"
Wróćmy do Europy. Ostatnie osiem lat na kartach historii gospodarczej zapisze się jako okres wyjątkowo trudny dla osób młodych. Chociaż stopa bezrobocia wśród osób młodych nieco spada, to pamiętać trzeba o wszystkich tych, którzy po prostu rezygnują z szukania pracy (i wypadają ze statystyk) lub „chowają się” w formy edukacji, które raczej przypominają przedłużenie beztroskiej młodości niż przygotowanie do pracy zawodowej. Efekt? Dorastające w czasie kryzysu pokolenia ma realną szansę być pierwszą od lat generacją, której (relatywny) standard życia będzie gorszy niż pokolenia ich rodziców: nie zdobędą mieszkania, nie założą rodziny, nie będą mieli dzieci itp.
8. Dobra, zmiana
Bankructwo Lehman Brothers zastało Amerykę w przededniu wyborów prezydenckich. Osiem lat później można stwierdzić, że Barack Obama, który wygrał na fali haseł typu „Yes We Can” (ang. tak, możemy), zdecydowanie zawiódł i za jego zmiany w Białym Domu kryzys się nie zakończy. Życie pisze scenariusze lepsze niż scenarzyści „House of Cards” i kolejną rocznicę kryzysu świętujemy, zastanawiając się, co dla amerykańskiej i światowej gospodarki znaczył będzie wybór Hillary Clinton lub Donalda Trumpa. Wyniki wyszukiwań internautów już pokazują, że Barack Obama odchodzi do przeszłości.