Rosnące indeksy giełdowe są dla globalnych spekulantem sygnałem poprawy koniunktury na rynku finansowym, co zazwyczaj skłania do bardziej ryzykownych zachowań. To z kolei zachęca do przeprowadzania operacji carry trade, w ramach których za tanio pożyczone dolary czy jeny kupuje się bardziej dochodowe aktywa w Europie, Australii czy Brazylii.
Dzisiaj największy wpływ na decyzje handlujących walutami powinien mieć komunikat FOMC. Rynek powszechnie spodziewa się obniżki o przynajmniej 50 pkt. bazowych, lecz jego reakcja na decyzję Rezerwy Federalnej może być nieprzewidywalna. Jeżeli stopy procentowe w USA spadną do 1%, to wówczas dolar może stać się ulubioną walutą pożyczkową świata finansów.
Obecnie najtaniej jest w Japonii, gdzie cena pieniądza w banku centralnym to zaledwie 0,5%. Jednak nawet tak niska stawka może jeszcze spaść. Agencja Reuters donosi, że Bank Japonii rozważa redukcję stóp procentowych o ćwierć punktu procentowego, by osłabić jena i pomóc eksporterom.
W wyniku tych spekulacji oraz nowym transakcjom carry trade jen szybko słabł względem pozostałych głównych walut. O godzinie 10:50 za dolara płacono 97,05 jenów, a więc o 2,4% mniej niż we wtorek, ale wczoraj kurs USD/JPY wzrósł o 5,3%, co było największą dzienną zwyżką od roku 1974.
Dziś rano japońska waluta zaczęła odrabiać straty z powodu lekkiego spadku notowań kontraktów terminowych na nowojorskie indeksy giełdowe, co wzbudziło obawy o trwałość wczorajszej zwyżki.
„Gdy tylko kontrakty zaczęły spadać, rozpoczął się pęd do zamiany dolarów i innych walut na jeny. Ludzie są nerwowi i nie wiedzą, jaka będzie reakcja na decyzję Fed-u” – powiedział agencji Bloomberga Motonari Ogawa.
K.K.