Inwestorzy obserwują amerykańskie wybory ze względu na możliwą zmianę kierunku, w którym podąża gospodarka Stanów Zjednoczonych. Mitt Romney, przeciwnie niż obecny prezydent Barack Obama, jest zwolennikiem zmniejszenia obecności państwa w gospodarce. Kandydat Republikanów deklaruje konieczność naprawy finansów publicznych, natomiast obecny rezydent Białego Domu jest mniej restrykcyjny pod tym względem, co dobitnie pokazały ostatnie lata jego rządów.
![]() | » Kto wybiera prezydenta USA? |
Kres zerowych stóp procentowych?
Odejście Bena Bernankego byłoby olbrzymią zmianą w krajobrazie finansowym, gdyż przez ostatnie lata szef Fedu wyrósł do roli największego rozgrywającego na rynkach finansowych. Pod wodzą Bernankego w ramach programów ilościowego łagodzenia (QE i QE2) amerykański bank centralny skupił aktywa o astronomicznej wartości 2,3 bln dolarów. We wrześniu tego roku Fed rozpoczął kolejną, trzecią już rundę ilościowego łagodzenia, której czas trwania i wielkość nie zostały z góry zdefiniowane. Fed prowadzi też politykę zerowych stóp procentowych.
![]() | » Najlepiej zarabiający lekarze i horrendalne ceny leków: co zmieni się w USA po wyborach? |
Zastąpienie Bernankego osobą mniej odważną i mniej przekonaną o własnej nieomylności byłoby dla inwestorów niekorzystne. Normalizacja polityki pieniężnej byłaby pierwszym krokiem do urealnienia wyceny aktywów i likwidacji nierentownych biznesów, funkcjonujących tylko dzięki działaniom Fedu. Takie rozstrzygnięcie boleśnie wpłynęłoby na wartość portfeli inwestorów. Wall Street z reguły trzyma kciuki za Republikanów, ale tym razem chyba kibicuje Obamie.
Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl