Kolejna silna przecena na europejskich i amerykańskich rynkach akcji po raz kolejny zmniejszyła apetyt na ryzyko. W warunkach rozpędzającej się recesji mało kto odważa się pożyczać niskooprocentowane jeny, by zainwestować w bardziej dochodowe aktywa w Brazylii, Australii czy RPA. Efektem jest zamykanie transakcji carry trade, co wiąże się z koniecznością odkupienia pożyczonych wcześniej jenów.
„Doświadczamy gospodarczych skutków szoku finansowego. Para dolar-jen będzie notowana jeszcze niżej. Jeszcze nie widzieliśmy dna” – powiedział agencji Bloomberga Sebastien Galy, strateg walutowy w banku BNP Paribas.
Tymczasem o godzinie 16:50 za dolara płacono 96,63 jeny, a więc o 0,4% mniej niż przed weekendem. Euro osłabiło się o 0,8%, schodząc do poziomu 122,23 jenów.
Co ciekawe, kurs japońskiej waluty w ogóle nie zareagował na gorsze od prognoz dane o PKB. W trzecim kwartale gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni skurczyła się o 0,1% kw/kw i 0,4% licząc w ujęciu rocznym. Jednak informacja ta nie przełożyła się na oczekiwania odnośnie poziomu stóp procentowych. Bank Japonii nie ma możliwości ich obniżania, ponieważ cena pieniądza wynosi zaledwie 0,3%.
K.K.