Rozmowa z Markiem Dietlem, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.


Andrzej Stec: Panie prezesie, przyjechał pan na XXIV Konferencję Rynku Kapitałowego do Bukowiny Tatrzańskiej powiedzieć rynkowi, w swojej dotychczasowej roli, „Do widzenia!”.
Marek Dietl: Rzeczywiście, żegnam się z rynkiem w roli prezesa Giełdy Papierów Wartościowych. Przez prawie 7 lat miałem okazję współpracować ze środowiskiem biur maklerskich. Jest to z jednej strony najważniejszy klient dla Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, ale z drugiej strony także bardzo ważny partner - w końcu to od biur maklerskich zależy czy na parkiecie pojawiają się spółki, jak są obsługiwani klienci, inwestorzy - więc cieszę się, że mogę z tym środowiskiem się pożegnać w tak pięknych okolicznościach przyrody, jakie oferuje nam Bukowina zimą.
A. S.: Nie szkoda panu trochę, że odchodzi pan w takim dobrym dla rynku momencie? Mamy giełdowe rekordy wszechczasów, koniunktura się kręci, przedstawiciele biur maklerskich mówią, że na rynku naprawdę są pieniądze…
M. D.: Moją życiową zasadą jest, że zawsze wychodzę z imprezy kiedy jeszcze dobrze się bawię i tutaj mamy właśnie taką sytuację. Cieszę się, że polski rynek kapitałowy jest w tak dobrej formie, cieszę się też, że już jesteśmy bardzo zaawansowani we wdrażaniu WATS-a, czyli nowego systemu transakcyjnego na giełdzie. W Bukowinie odbyła się demonstracja tej technologii w działaniu na żywo. Wydaje mi się, że jest to świetny moment na to, żeby przekazać pałeczkę następcy.
A. S.: Jakie najważniejsze wyzwania stoją przed nowym zarządem i nowym prezesem Giełdy Papierów Wartościowych?
M. D.: Przede wszystkim mój następca jest bardzo doświadczoną osobą, jeśli chodzi o rynek kapitałowy. Od prawie 30 lat działa na nim w różnych formach i w różnych instytucjach, więc jestem przekonany, że sam wie dokładnie, jak zarządzać giełdą. Dla mnie zawsze taką miarą sukcesu jest kurs giełdowy - po to giełda jest na giełdzie, żeby zaspokajać oczekiwania akcjonariuszy. Prognozy analityków co do naszych akcji są bardzo optymistyczne i jestem przekonany, że mój następca będzie mógł świętować nie tylko rekordy indeksów, ale też rekordy wycen naszej spółki.
A. S.: Powoli dobiegają końca prace nad zniesieniem podatku Belki, oczywiście do określonego limitu. Myśli pan, że to może być dla rynku kapitałowego mocny impuls?
M. D.: Podczas formułowania strategii rozwoju rynku kapitałowego pracowaliśmy nad zmianami podatkowymi, co zawsze jest najtrudniejsze, ponieważ dotykają one sfery finansów publicznych. Podatek Belki jest jednym z ważnych składników budżetu, więc przede wszystkim chciałem pogratulować ministrowi finansów determinacji do tego, żeby te zmiany zostały wprowadzone.
Dla mnie szczególnie istotne jest to, żeby z podatku Belki zwalniane były inwestycje długoterminowe. Polacy wciąż lokują na zbyt krótko i mają za mało zaufania do instytucji finansowych. Być może taki bodziec podatkowy, żeby wyjść poza świat rachunku bieżącego i ewentualnie obligacji Skarbu Państwa w kierunku inwestycji bardziej zróżnicowanych i długoterminowych, byłby wskazany. Jeśli patrzymy w takim dłuższym horyzoncie, to widzimy, że to właśnie te inwestycje na giełdzie, inwestycje w akcje, dają najlepsze stopy zwrotu - tylko wymagają cierpliwości i czasu. Stąd, gdyby taki impuls ze strony podatkowej przyszedł, byłoby znakomicie.
A. S.: Ostatnie pytanie, obiecane czytelnikom portalu Bankier.pl. Czy prezes warszawskiej giełdy oszczędza na emeryturę i jak to robi?
M. D.: Przede wszystkim wciąż jeszcze jestem beneficjentem programu emerytalnego, który oferuje GPW w Warszawie wszystkim swoim pracownikom, w tym członkom zarządu. Bardzo się cieszę, że mogłem w tym uczestniczyć. Zanim zacząłem pracować na giełdzie byłem fanem ETF-u (fundusz inwestycyjny notowany na giełdzie, przyp. red.), który niestety musiałem sprzedać w momencie objęcia funkcji. Po ustąpieniu z obecnego stanowiska będę mógł wrócić do tej formy oszczędzania. Oprócz tego, jako pracownik SGH, jestem uczestnikiem Pracowniczych Planów Kapitałowych. Nie tylko zachęcam do PPK, ale sam biorę w nich udział. Złożyłem nawet oświadczenie o maksymalnym odkładaniu w moim PPK, więc zwiększyłem swoje zaangażowanie, co skutkowało zwiększeniem zaangażowania mojego pracodawcy. Oprócz tego kupuję również Obligacje Skarbu Państwa, w tym te o dłuższej zapadalności. W moim portfelu znajdują się także nieruchomości. Jak widać stosuję klasyczną dywersyfikację, chociaż brakuje wśród moich oszczędności instrumentów ściśle giełdowych. Na pewno prędzej czy później, kiedy tylko będę miał taką możliwość prawną, do nich wrócę.