12 sesji wystarczyło zagranicznym inwestorom, by zwiększyć zaangażowanie w akcje notowane na giełdach w Chinach kontynentalnych bardziej niż w całym ubiegłym roku. Optymizm napędzają nadzieje na odbicie aktywności gospodarczej po porzuceniu polityki "zero Covid", udrożnieniu finansowania działalności deweloperów i sygnalizacji przerwy regulacyjnej ofensywy w sektorze technologii konsumenckich.


W minionym roku inwestorzy korzystający z połączenia parkietów w Szanghaju i Shenzhen z giełdą w Hongkongu wydali na zakup akcji notowanych "na kontynencie" o 90 mld juanów więcej, niż pozyskali ze sprzedaży tamtejszych walorów. Był to najniższy wynik od 2016 r.
Chińskim akcjom nie sprzyjały drakońskie lockdowny czy działania Pekinu w celu zwiększenia kontroli polityków nad gospodarką. Inwestorzy najszybciej pozbywali się chińskich akcji z portfeli w marcu i październiku, czyli po "zamknięciu" Shenzhen i częściowo Szanghaju, oraz po potwierdzeniu umocnienia władzy Xi na partyjnym zjeździe.
W ostatnich tygodniach chińskie władze podjęły konkretne działania oraz wysłały sygnały, które wyraźnie spodobały się inwestorom. Kluczowe jest oczywiście porzucenie polityki "zero Covid", ale warto dodać również zmiany w celu powstrzymania załamania na rynku nieruchomości czy zapowiedź zakończenia regulacyjnej ofensywy w obszarze technologicznych gigantów wraz z przywróceniem aplikacji Didi (odpowiednik Ubera) do sklepów z aplikacjami. Pozytywnie wydaje się również rozwijać sytuacja na froncie amerykańsko-chińskim - przegląd dokumentów audytorskich chińskich spółek przez Amerykanów miał się zakończyć powodzeniem, czyli odroczeniem ewentualnego usunięcia firm zza Muru z Wall Street.
Sprzyjają również nastroje globalne - inwestorzy dostrzegają już na horyzoncie nie tylko perspektywę zakończenia cyklu podwyżek stóp proc. przez Fed, ale nawet ich obniżek. Wierzą równocześnie w scenariusz "miękkiego lądowania" gospodarki, czyli mocnego zbicia inflacji bez wyraźnego wzrostu bezrobocia.
Podczas 12 tegorocznych sesji poprzez połączenie z Hongkongiem na parkiety w Shenzhen i Szanghaju napłynęło blisko 94 mld juanów netto (kupno minus sprzedaż). To więcej niż w całym ubiegłym roku i najwyższy wynik miesięczny w historii.


Tymczasem walory notowane w Chinach kontynentalnych nie brylują na tle świata. Shanghai Composite zyskuje w tym roku raptem 3,5 proc., a Shenzhen Component i CSI300 zrzeszający największe spółki z obu parkietów po 6,2 proc. Lepiej radzą sobie choćby DAX, CAC40 czy WIG i WIG20.
Silniej reagują akcje z Hongkongu, rynku nadal dużo łatwiej dostępnego dla zagranicznych inwestorów niż giełdy "na kontynencie", który był wcześnie dużo bardziej wyprzedany - na koniec października Hang Seng znajdował się najniższej od 13 lat. W tym roku główny indeks odbija o 9,4 proc.