Zamieszanie z ogłoszeniem wyników wyborów, a także poprzedzająca je kampania wyborcza obnażyły nieefektywność z jaką mamy do czynienia w polskiej administracji, polityce na szczeblu lokalnym, ale przede wszystkim w instytucjach, które uchodzić powinny za niezawodne.
Premier Ewa Kopacz oraz Hanna Gronkiewicz-Waltz na stacji II linii warszawskiego metra (źródło: www.premier.gov.pl)
Już sama kampania wyborcza budziła poważne zastrzeżenia. I nie chodzi o samą jej formę, co o jej istotę i poruszane w jej trakcie kwestie. Okazji, w których toczona była poważna, merytoryczna, oparta na konkretach dyskusja, było jak na lekarstwo. Nie mówiąc już o racjonalnych pomysłach na efektywną poprawę sytuacji choćby na rynku pracy, który wymaga daleko idących i rozłożonych na wiele lat zmian.
Walka o samorządowe stanowiska na ogólnopolskiej arenie
Politycy lokalni prześcigali się w niewiele znaczących hasłach "razem dla miasta X", czy "zmienimy to miasto", za czym jednak nie szły żadne konkretne rozwiązania. Można było na tej podstawie mieć wrażenie (zapewne powierzchowne tylko), że za mniej czy bardziej udanymi hasłami nie kryją się żadne konkretne pomysły. A nawet jeśli się kryją, to często nie są poparte żadnym doświadczeniem, a więc są obarczone istotnym ryzykiem wdrożenia.
Wciąż w zbyt wielu regionach widoczny jest brak zrozumienia dla podstawowego obecnie wyzwania cywilizacyjnego, który jest warunkiem koniecznym już nie dla rozwoju, ale wręcz dla utrzymania osiągnięć. Chodzi o położenie bardzo dużego nacisku i skupienie się na poprawie konkurencyjności i innowacyjności na każdym poziomie i w każdym aspekcie życia w Polsce.
W tym obszarze nie do przecenienia może być rola samorządów, które mogą dawać dobry przykład oraz zachęcać i promować nowe metody pracy, a także starać się o sprowadzanie i pozyskiwanie inwestorów, którzy budowaliby nie tylko nowe parki handlowe, ale przede wszystkim zaawansowane zakłady produkcyjne, instytucje naukowe, badawcze, czy rozwojowe. Elementem poprawy konkurencyjności oraz wzmacniania innowacyjności jest także promowanie rozwiązań Lean Management
Wzorów do naśladowania nie brakuje
Wciąż boimy się korzystać z wzorców od lat stosowanych za oceanem. Być może dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy, że takie w ogóle istnieją I to zarówno jeśli chodzi o podnoszenie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, jak i funkcjonowanie np. administracji publicznej.
Stosowane i rozwijane w USA i Kanadzie od 25 lat rozwiązania oparte na koncepcji Lean Management - w tym także w administracji federalnej i stanowej - poprawiają wydajność, ograniczają możliwości pojawienia się potencjalnych sytuacji kryzysowych, nie wspominając o efektywności pracy kadr, czy zachodzących w tych podmiotach procesach.
W jednostkach administracji federalnej USA kładzie się mocny nacisk na walkę z naruszeniami typu "FWA - Fraud, Waste, Abuse" czyli z Korupcją, Stratami/Niegospodarnością oraz Nadużyciami. A jedną z metod walki ze Stratami i Niegospodarnością jest stosowanie rozwiązań Lean Management, które mają służyć poprawie efektywności oraz obniżeniu kosztów funkcjonowania administracji. Głównym celem jest definiowanie strat i jak największe uproszczenie realizowanych procesów w celu ich skrócenia, a w związku z tym skrócenia czasu oczekiwania na ich efekt czyli dostarczenia usług o najwyższym poziomie jakości.
Jeżeli w ten sposób analizujemy problem, to nie różni się on w żaden sposób od standardowych przedsiębiorstw usługowych tyle że w przypadku administracji samorządowej czy państwowej wynagrodzenie za realizację usługi nie jest rozliczane wprost w formie płaconej ceny lecz pośrednio w formie podatków.
Rozwiązania organizacyjne bazujące na Lean Management doczekały się nawet swojej własnej nazwy czyli Lean Government, są intensywnie promowane i rozwijane na przykład w stanie Waszyngton, Michigan, prowincji Saskatchewan, w Melbourne czy agencjach rządowych. Może więc warto zastanowić się nad korzystaniem z takich wzorców, skoro ich zastosowanie nie tylko się sprawdza, ale jest zasadne bardziej niż kiedykolwiek?
Jarosław Sobkowiak
HBC
