Z naszego punktu widzenia Włosi świętują przez cały rok.
Mało jest krajów, w których na co dzień jada się takie frykasy jak risotto z owocami morza czy wymyślne pasty. Ale to co Włosi jedzą na Święta zasługuje na miano kulinarnej orgii.
Włosi świętują jedząc, a jedząc – świętują. Nie inaczej rzecz ma się w czasie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy przychodzi do nich Święty Mikołaj, zwany Babbo di Natale. Włosi, podobnie jak my, dwa dni świąt spędzają w gronie rodzinnym przy suto zastawionych stołach, co też oddaje włoskie powiedzenie „Natale con i tuoi”, czyli „Boże Narodzenie spędzaj wśród swoich”. Trudno jednak opisać typowe włoskie bożonarodzeniowe potrawy, głównie dlatego, że co region, to obyczaj, inne smaki i gusta. Na południu Włoch je się więcej ryb i owoców morza, na północy – mięs, risotto i polent.
Są jednak cztery rzeczy, które jednoczą Włochów w świąteczny czas jak Półwysep Apeniński długi i szeroki. Pierwsza – w Święta trzeba jeść dużo i dobrze. I nie tyle chodzi tu o ilość potraw, co o ich różnorodność i „odświętność”. W czas Bożego Narodzenia można sobie pozwolić na przygotowanie potraw, które wymagają czasu, cierpliwości i zasobnego portfela.

Na północy, szczególnie w Piemoncie i Dolinie Aosty prawdziwie świąteczną potrawą jest risotto z truflami. Te najdroższe na świecie grzyby, nadające potrawom specyficzny aromat, zbierane są z reguły w listopadzie. Przepis na świąteczne risotto jest prosty jak drut: włóż około 100 gram trufli do worka z ryżem (w każdym szanującym się kulinarnie włoskim domu nie może zabraknąć ryżu w parcianych workach, „prosto z plantacji”) na około 2 tygodnie. W pierwszy dzień świąt ugotuj rosół jak się patrzy, z jego pomocą ugotuj ryż, nie zapominając o kieliszku lub dwóch białego wina, odrobinie parmezanu i truflach – startych na cieniutkie jak opłatek wiórki. Niebo w gębie.
Druga interregionalna świąteczna włoska potrawa to… gotowana soczewica. Tradycja każe zajadać się nią w Sylwestra – ilość zjedzonej soczewicy ma być wprost proporcjonalna do ilości pieniędzy, które przyniesie nam Nowy Rok.
Tym, co nieodmiennie kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia, jest torrone i panettone. Torrone to rodzaj twardego nugatu, produkowanego fabrycznie przez najlepsze firmy. Bywają torroni orzechowe i migdałowe, a nawet czekoladowe. Są to słodycze bardzo słodkie i bardzo twarde – nietrudno połamać sobie na nich zęby.
Panettone to dla odmiany lekka jak śniegowy puch babka drożdżowa z bakaliami (im więcej jest ich w środku, tym lepiej, symbolizują bowiem złote monety, które gwarantują bogactwo w nadchodzącym roku), posypana cukrem pudrem, w smaku przypominająca bardzo…wielkanocne polskie baby drożdżowe. W niektórych regionach miejsce panettone zajmuje przy świątecznym stole pan d’oro (dosłownie: zloty chleb). Jest to również drożdżowa baba, z dodatkiem cytryny i miodu, bez bakalii.
Zarówno panettone, jak i pan d’oro sprzedaje się opakowane w specjalne, bogato zdobione kartonowe pudła w kształcie ściętej piramidy. Często w komplecie można tez kupić butelkę białego słodkiego musującego wina, którego akompaniament pomaga spożyć duże ilości świątecznych wypieków.
Justyna Machowiak - Fracchioni