PKB minimalnie wzrosło, ale sytuacja i tak jest zła
Choć na tle sąsiadów a także innych krajów regionu Węgry nie wypadają wcale tak źle, to dane o PKB nie oddają pełnego obrazu sytuacji. Jeśli zagłębić się w jego strukturę w okresie już po kryzysie, to widać, że wzrost gospodarczy napędza wyłącznie eksport. Ten z kolei jest konsekwencją poprawy koniunktury, ale w światowej gospodarce.

Głównym partnerem handlowym Węgier są Niemcy i to właśnie współpraca z tym krajem pozwoliła Węgrom odbić się od dna. Niestety, analizując sytuacją gospodarczą oraz kłopoty budżetowe tego kraju, eksport to jedyny segment, o którym można powiedzieć cokolwiek dobrego.
Węgrzy nie kupują, inwestorzy nie inwestują
Podobnie jak w Polsce, na Węgrzech stanęły inwestycje. W 2008 roku spadek nakładów inwestycyjnych wyniósł 3 proc., a w 2009 roku było to aż 6,5 procent. Oficjalne dane za III kwartał 2010 roku mówią znów o spadku, tym razem o 3,3 procent. Wynika to przede wszystkim z faktu, że wobec problemów fiskalnych Węgry - podobnie jak Polska - zaczynają uchodzić za kraj nieprzewidywalny i ryzykowny inwestycyjnie.

(Źródło: www.nbp.pl)
Kolejnym problemem, z jakim boryka się węgierska gospodarka, jest popyt konsumpcyjny. Mimo że jego spadek jest już i tak o połowę mniejszy niż miało to miejsce w roku 2009, to jednak wciąż trudno mówić o znacznej poprawie sytuacji. Wpływa na to wysokie bezrobocie, które jest wciąż dwucyfrowe (10,9% w IIIQ 2010), a także bardzo trudna sytuacja całej węgierskiej gospodarki.
Złe dane płynące z rynków finansowych, kłopoty budżetowe, a przede wszystkim inflacja i wzrastające w szybkim tempie koszty utrzymania powodują, że niepewni przyszłości Węgrzy nie wydają pieniędzy. Najgorsze jednak, że najbliższa przyszłość wcale nie rysuje się optymistycznie.
Otwarta wojna Orbana z UE i MFW
Unia Europejska wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, podobnie jak w przypadku innych krajów, zaoferowała Węgrom pomoc. Warunkiem było jednak ograniczenie deficytu sektora finansów publicznych do poziomu 3,8 proc. w 2010 roku.
Najnowszy Biuletyn Gospodarczy Bankier.pl |
|
Wyprzedź innych. Źródło dobrej informacji jest w dzisiejszych skomplikowanych czasach podstawą dobrych decyzji i ocen, szansą na zyski. Zapraszam do lektury pełnej wersji kolejnego Biuletynu Gospodarczego Bankier.pl. |
Na początku czerwca 2010 roku rząd ogłosił wieloletni plan naprawy węgierskiej gospodarki, którego kilka punktów wprawiło wielu europejskich analityków w osłupienie. I o ile założenie stworzenia miliona nowych miejsc pracy nikogo specjalnie nie zdziwiło, to już obniżenie podatków, wprowadzenie dodatkowych obciążeń fiskalnych dla instytucji finansowych czy nacjonalizacja funduszy emerytalnych do dziś jest w Europie szeroko komentowane.

(Źródło: www.nbp.pl)
“Nowy plan Szechenviego” (tak nazywa się plan naprawczy) jeszcze w wielu innych punktach budzi wątpliwości, szczególnie wśród europejskich inwestorów i węgierskich obywateli. Pod koniec 2010 roku Orban wprowadził tymczasowe podatki, obejmujące sektor energetyczny, bankowy czy telekomunikacyjny. Konsekwencje takiego działania ponieśli oczywiście podatnicy.
Ograniczył również niezależność banku centralnego, a także wyłączył możliwość zaskarżania do Trybunału Konstytucyjnego ustaw mających wpływ na dochody budżetowe. Na reakcję europejskich rynków finansowych nie trzeba było długo czekać. Zaniepokojenie wyraziła również Komisja Europejska, przede wszystkim jednak sami Węgrzy.
Podatki w dół, ale również w górę...
Rząd węgierski, co zrozumiałe, za wszelką cenę szuka impulsów do ożywienia gospodarki. Obniżenie podatków dla małych i średnich przedsiębiorstw (CIT z 19 do 10 procent, dla których zysk nie przekracza 0,5 mln HUF), wprowadzenie 16 proc. liniowej stawki PIT, to z pewnością działania w dobrą stronę, jednak wobec gigantycznego zadłużenia Węgier, bardzo ryzykowne.
Z drugiej strony Węgrzy mają najwyższą dozwoloną przepisami w UE stawkę podatku VAT (25 proc.). Rząd chcąc zapewnić sobie większe wpływy do budżetu, obarczył jednocześnie kosztami podatników, bo to przecież na nich firmy zwykle rekompensują sobie wzrost obciążeń fiskalnych. A to kolejny argument powstrzymujący konsumpcję.

(Źródło: www.nbp.pl)
Patrząc na sytuację Węgier z dalszej perspektywy, można wysunąć wniosek, że plan Viktora Orbana jest bardzo odważny i w długim terminie mógłby mieć pozytywne skutki. Prawdziwymi problemami Węgier są jednak wysoki deficyt, który w 2011 roku może wynieść nawet 6,2 proc. PKB, oraz gigantyczny dług publiczny, który we wrześniu 2010 roku wyniósł 82,2 proc. PKB.
Patrzmy i uczmy się
Mimo że Węgrzy borykają się z dużo większymi problemami, prowadzenie działalności gospodarczej jest tam i tak mniejszym wyzwaniem niż w Polsce. Co jednak nie znaczy, że zadanie to należy do łatwych.

Ranking krajów – ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej (źródło: www.doingbusiness.org)
Węgrom możemy pozazdrościć niższych podatków PIT i CIT. Mimo że podatek VAT mają wyższy, wcale nie jest wykluczone, że i w Polsce nie osiągniemy jego maksymalnej stawki. Jednak likwidacja kapitałowej części systemu emerytalnego, galopująca inflacja, a także koszty pracy i wysokie bezrobocie nasuwają oczywisty wniosek, że obecna sytuacja Węgrów jest nie do pozazdroszczenia.
Myślisz o własnym mieszkaniu? » Kredyt hipoteczny przez internet
Co jednak bardziej powinno przykuwać uwagę polskich polityków i ekonomistów, to sposób, w jaki starają się oni z tymi problemami walczyć. Choć polskim długom daleko jeszcze do węgierskich, należy pamiętać, że jesteśmy krajem o wiele większym. W tym wypadku różnica skali zadłużenia na tym poziomie nie ma większego znaczenia. Ważna jest przede wszystkim zdolność do reformowania państwa.
Węgrzy podjęli się tego zadania. Nie mieli właściwie innego wyjścia, ponieważ coś zrobić musieli. Nam pozostaje bacznie się Węgrom przyglądać, wyciągać wnioski i działać. W innym wypadku nie dość, że podzielimy los krajów takich jak Grecja czy Irlandia, to jeszcze może okazać się, że europejska kasa świeci pustkami i na pomoc dla Polski po prostu braknie pieniędzy.
Szymon Matuszyński
Bankier.pl
s.matuszynski@bankier.pl

W trakcie globalnej recesji gospodarka Węgier ucierpiała znacznie bardziej niż polska: w 2009 roku PKB spadł o 6,3%, a w zeszłym roku wzrósł tylko o 0,8%. Ale prawdziwym problemem Węgrów jest permanentny kryzys finansów rządowych, materializujący się poprzez bardzo wysoki, sięgający niemal 80% dług publiczny. Czytaj więcej
Zobacz też:
» Co się dzieje ze strefą euro?
» Baza danych makroekonomicznych
» Rozlicz PIT z Bankier.pl
» Co się dzieje ze strefą euro?
» Baza danych makroekonomicznych
» Rozlicz PIT z Bankier.pl