Wielu specjalistów, którzy do niedawna byli przechwytywani przez pracodawców w wyjątkowo szybkim tempie, teraz wysyła nawet po kilkaset aplikacji i przez wiele miesięcy nie może znaleźć odpowiedniego zatrudnienia. Sprawdziliśmy, w jakich branżach nastąpiły zmiany i czy to oznacza, że ponownie nastał rynek pracodawcy.


– Przez ostatnie cztery miesiące wysłałam ponad 120 aplikacji, głównie na stanowisko programisty. Jednak dotychczas zaproszono mnie tylko na dziewięć rozmów, które póki co nie przyniosły żadnych efektów – opowiada Sylwia Wójcik z Warszawy. – Wcześniej pracowałam w tym zawodzie przez trzy lata jako wolny strzelec. Po dwuletniej przerwie związanej z urodzeniem dziecka postanowiłam zatrudnić się już na umowę o pracę. Tymczasem okazuje się, że nie jest to teraz takie proste, jak jeszcze kilka lat temu.
Coraz dłuższa rekrutacja
Jak twierdzi Anika Osmólska, Head of People and Culture w Traffit, obecnie, wiele osób zmaga się z poszukiwaniem pracy.
– Analiza ponad 4 mln aplikacji z 2024 roku wykazała, że średni czas od aplikacji do zatrudnienia wynosi 24 dni. W przypadku firm IT wydłużył się on do 32 dni – mówi Bankier.pl Anika Osmólska. – Jeszcze kilka lat temu firmy chętnie zatrudniały specjalistów IT, często bez konkretnego planu dla ich roli i rozwoju, więc kiedy przyszedł czas oszczędności i potrzeby redukcji kosztów, wielu z nich zostało bez pracy. Z moich obserwacji wynika, że obecnie pracodawcy otrzymują dużą liczbę aplikacji, dlatego też czas potrzebny do podjęcia decyzji jest wydłużony.
Rośnie luka kompetencyjna
Z kolei Konrad Grygo, starszy analityk biznesowy Olx uważa, że w obecnej sytuacji demograficznej istotniejszym problemem jest nie to, jak długo poszukujemy etatu w konkretnych branżach, a to jak długo trwa ten proces w zależności od wieku kandydatów.
– Dane GUS pokazują, że pracy poszukujemy od 4 do nawet 12 miesięcy – mówi Bankier.pl Konrad Grygo. – Przy czym najdłużej poszukują jej osoby w wieku 55 - 74 lata. Tymczasem są to doświadczeni specjaliści, a tych najczęściej poszukują pracodawcy. Jest to pewien paradoks - potrzebni są eksperci, którzy są rynku, ale pracodawcy ich nie zatrudniają, ponieważ zbliżają się do wielu emerytalnego. Takie zachowania pogłębiają lukę kompetencyjną, a to ona jest obecnie jednym z największych wyzwań, przed którymi staje rynek pracy.
Czasem warto się przebranżowić
Według Krzysztofa Inglota, założyciela Personnel Service i eksperta rynku pracy, obecnie trudno wskazać sektory, w których znalezienie zatrudnienia trwa wyjątkowo długo – wszystko zależy od indywidualnego doświadczenia kandydata, poziomu specjalizacji oraz złożoności procesu rekrutacyjnego.
– W niektórych branżach, np. IT czy finansach, procesy rekrutacyjne mogą być wieloetapowe, co wydłuża czas poszukiwania nowego stanowiska, ale nie oznacza braku ofert – mówi Bankier.pl Krzysztof Inglot. – Z kolei w zawodach o mniejszym zapotrzebowaniu, takich jak niektóre stanowiska administracyjne czy w segmencie handlu tradycyjnego, znalezienie nowego etatu może być trudniejsze, zwłaszcza jeśli wymagania pracodawców się zmieniają. Warto jednak podkreślić, że rynek pracy jest dynamiczny, a długość poszukiwań zależy nie tylko od branży, ale także od gotowości kandydata do przekwalifikowania się i dostosowania do nowych realiów.
Sztuczna inteligencja zastąpi ludzi?
Zdaniem eksperta Personnel Service spadek zapotrzebowania widoczny jest przede wszystkim w zawodach, gdzie dominują powtarzalne czynności. Tam kluczową rolę zaczynają odgrywać automatyzacja i sztuczna inteligencja.
– Według naszego ostatniego Barometru Polskiego Rynku Pracy, już w zeszłym roku 37 proc. firm w Polsce zastąpiło co najmniej jedną osobę rozwiązaniami AI. Dotyczy to m.in. branży call center, sektora finansowego oraz ubezpieczeniowego. Z kolei rosnące zapotrzebowanie na kadrę można zauważyć w sektorach związanych z nowoczesnymi technologiami, analizą danych oraz cyberbezpieczeństwem, gdzie kompetencje specjalistów są nie do zastąpienia.
Artyści zawsze mają pod górkę?
Jak twierdzo Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, obecnie najdłuższy czas poszukiwania pracy dotyczy przede wszystkim sektora kultury, sztuki i rozrywki, gdzie jest ona często uzależniona od budżetów instytucji publicznych, sponsorów lub sezonowości wydarzeń.
– Artyści, aktorzy, muzycy czy pracownicy techniczni obsługujący koncerty i spektakle mogą mieć trudności ze znalezieniem stabilnego zatrudnienia, szczególnie w mniejszych miastach – mówi Bankier.pl Cezary Maciołek. – Również w innych sektorach rynek zaczyna przechylać się na stronę pracodawcy. Dotyczy to przede wszystkim sektora IT czy e-commerce, gdzie po okresie intensywnych rekrutacji i dynamicznego wzrostu liczba ofert zaczęła maleć. Branżą, w której kandydaci mogą mieć trudności ze znalezieniem etatu, jest również administracja, gdzie coraz więcej zadań jest automatyzowanych, a tradycyjne stanowiska stają się mniej potrzebne. Dłużej zatrudnienia mogą szukać również absolwenci kierunków humanistycznych, takich jak politologia, socjologia, historia czy kulturoznawstwo, gdzie rynek pracy jest mniej chłonny, a zapotrzebowanie na specjalistów w tych dziedzinach stosunkowo niewielkie.
Górnicy już niepotrzebni?
Zdaniem prezesa Grupy Progres kłopoty mogą mieć też osoby związane z przemysłem ciężkim, zwłaszcza górnictwem i hutnictwem.
– Transformacja energetyczna oraz stopniowe odchodzenie od paliw kopalnych sprawiają, że zapotrzebowanie na pracowników w tych sektorach maleje – uważa Cezary Maciołek. – Restrukturyzacja i zamykanie kopalń, a także rosnąca automatyzacja procesów produkcyjnych w hutnictwie powodują, że specjaliści z tych dziedzin powinni szukać nowych ścieżek kariery. Trudności w znalezieniu pracy mogą mieć także specjaliści związani z przemysłem włókienniczym, który od lat zmaga się z konkurencją taniej produkcji z Azji.
Jednym spada, innym rośnie
Choć w wielu branżach nastąpił spadek ofert zatrudnienia, są też takie, gdzie wciąż nie ma problemu ze zdobyciem ciekawego i dobrze płatnego zajęcia.
– Zauważamy wzrost zapotrzebowania na pracowników w branży przemysłowej oraz budownictwa – mówi Anika Osmólska. – Zwiększa się również popyt na osoby z IT specjalizujące się w sztucznej inteligencji. To zdecydowanie obszar, który coraz więcej firm decyduje się rozwijać i dlatego potrzebują osób, które im w tym pomogą.
Jak twierdzi ekspert Olx, choć w ubiegłym roku cały rynek odnotował spadek liczby nowych ofert pracy, to jednak są sektory, w których tych ogłoszeń było więcej.
– Wszystkie one były związane z usługami – mówi Konrad Grygo. – Z danych Olx wynika, że najwięcej nowych ofert pracy pojawiło się w kategoriach montaż i serwis (+13 proc. rok do roku), kierowcy (odpowiednio +8 proc.), hosting (+6 proc.), edukacja (+6 proc.) oraz sprzątanie (+4 proc.). To doskonale ilustruje zachowania konsumenckie - wydatki przesunęliśmy z towarów, na usługi - napędzając tym samym rynek pracy w tym sektorze.
Tu wciąż jest króluje pracownik
Z kolei według Cezarego Maciołka obecnie rynek pracy w Polsce wciąż pozostaje rynkiem pracownika w branżach takich jak transport, logistyka, budownictwo, handel czy hotelarstwo i gastronomia.
– Na dużą liczbę ofert mogą liczyć pracownicy fizyczni oraz specjaliści w sektorach technicznych – twierdzi ekspert Grupy Progres. – Pracodawcy wciąż muszą konkurować o ich uwagę, oferując coraz lepsze i bardzo konkurencyjne warunki zatrudnienia, wyższe wynagrodzenia oraz dodatkowe benefity. Spore zmiany obserwujemy również w edukacji. Wiele szkół i uczelni odczuwa brak nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów ścisłych, informatyki i języków obcych. Tu zapotrzebowanie na kadrę pedagogiczną jest coraz większe.
Wiele wskazuje więc na to, że choć rynek pracy jeszcze nie przechylił się ponownie w kierunku pracodawcy, to niektórzy specjaliści już teraz boleśnie odczuwają jego wahanie. Dlatego poszukując pracy, warto śledzić dynamicznie zmieniające się realia gospodarcze i być otwartym na przebranżowienie.

















































