REKLAMA

W tej branży zwolniono już ponad 1200 osób. Dziś będą protestować w Warszawie

Katarzyna Wiązowska2025-05-21 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-05-21 06:00

Wysokie ceny energii, "Zielony ład" oraz brak ochrony rynku przed zalewem stali spoza Unii Europejskiej to główne powody zamykania zakładów w branży hutniczej. Jej przedstawiciele wskazują, że w przemyśle stalowym niebawem może dojść do fali zwolnień pracowników i likwidacji kolejnych zakładów. Dlatego 21 maja w Warszawie odbędzie się wspólna manifestacja reprezentantów największych związków zawodowych w polskim hutnictwie.

W tej branży zwolniono już ponad 1200 osób. Dziś będą protestować w Warszawie
W tej branży zwolniono już ponad 1200 osób. Dziś będą protestować w Warszawie
fot. Daniel Dmitriew / / Forum

– Powody, które nas zmusiły do demonstracji, nie są z wczoraj, ani z przedwczoraj. One zaczęły się od zaostrzenia polityki klimatycznej prowadzonej przez Unię Europejską – mówi Bankier.pl Andrzej Karol, szef Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”. – Nie twierdzę, że one są złe, ale na pewno są zbyt radykalne dla przemysłu. To powoduje, że poszczególni pracodawcy wycofują się ze stosowania tych założeń. Wiąże się to oczywiście z likwidacją poszczególnych zakładów, a co za tym idzie, również miejsc pracy.

USA i Ukraina pogarszają sytuację

Jak twierdzi Andrzej Karol, przemysł hutniczy w Europie cały czas redukuje moce produkcyjne, podczas gdy reszta świata je mocno buduje.

Nadwyżka produkcji stali na świecie wynosi obecnie około 600 mln ton. Po nałożeniu przez prezydenta USA ceł na stal spoza tego kraju odsetek tej nadprodukcji będzie szukał swojego ujścia. Już przy poprzedniej prezydenturze Trumpa to, co nie dostało się do Stanów Zjednoczonych, trafiło do Unii Europejskiej – tłumaczy związkowiec.

Jako ogromny problem dla polskiego przemysłu hutniczego Andrzej Karol wskazuje też bezcłowy eksport stali ukraińskiej do krajów europejskich.

– Mamy informacje od naszych producentów, że jest to dla nich pętla na szyję – twierdzi Andrzej Karol. – Nic nie przebije cenowo stali, która nie jest obarczona takimi kosztami, jakie my mamy w Polsce. Nie ma na to szans. Zatem nasza konkurencyjność jest żadna. Te propozycje wyszły na początku maja.

Mimo restrykcji Rosjanie dobrze się mają na europejskim rynku

Zdaniem przedstawiciela hutniczej „Solidarności” problemem jest też to, że mimo kolejnych restrykcji na towary rosyjskie, materiał wsadowy do produkcji stali z Rosji jest udostępniany dla ich walcowni działających w Danii, Belgii czy we Włoszech.

– Rosjanie mogą go tam sprowadzać i oczywiście nie jest to obarczone żadnymi podatkami, które dręczą europejski przemysł hutniczy – mówi Andrzej Karol. – To psuje rynek europejski, bo wytworzone tam produkty mają ceny zdecydowanie niższe niż nasze.

Energia dużo droższa niż w innych krajach

Według związkowców najbardziej całą Europę dręczy jednak to, że tu ceny energii są trzy, a nawet cztery razy wyższe niż w USA i Chinach. Podobna sytuacja dotyczy gazu.

– Tymczasem bez tych mediów nie ma przemysłu – mówi Andrzej Karol. – To wszystko wpływa na naszą konkurencyjność i sprawia, że jesteśmy w ogonie produkcji światowej i w obecnych realiach trudno nam będzie dogonić konkurencję.

Okazuje się, że od grudnia 2023 roku zlikwidowanych zostało już wiele przedsiębiorstw z branży hutniczej m.in. Walcownia Rur Andrzej, Rurexpol, Koksownia Kraków czy Kuźnia Batory.

– To strata około 1200 miejsc pracy i nie mówimy tu o zwolnieniach grupowych, ale o likwidacji całych zakładów – mówi Andrzej Karol. – To jest głównie segment rurowy, który i tak będzie musiał być zaspokojony, bo gospodarka bez ich produktów się nie obejdzie i trzeba będzie je sprowadzać z zewnątrz. To oczywiście jest pokłosie wielu czynników, ale głównym jest najdroższa energia w Unii Europejskiej, jaką mamy w Polsce. Dlatego również konkurencja z naszego kontynentu nas wyprzedza. Zatem dostajemy po głowie z dwóch stron i jeszcze dobijają nad polskie ceny energii.

Dwa najważniejsze postulaty

Związkowcy już w marcu wystawili dwa podstawowe postulaty. – Jednym z nich jest zmiana tzw. opłaty jakościowej wchodząca w skład ceny energii – tłumaczy Andrzej Karol. – Chodzi o to, aby była ona wyliczana tak, jak opłata mocowa, dzięki czemu spadłaby jej wysokość. Obecnie jest ona za wysoka dla tak energochłonnego przemysłu, jakim jest hutnictwo. Niedawno zdrożała o 30 proc. Drugim problemem jest rekompensata za pośrednie koszty cen energii. Dostają ją branże energochłonne za to, że nasza energetyka produkująca prąd z węgla emituje CO2 i musi za to zapłacić. Tymczasem energetycy wliczają sobie kwoty, które za to zapłacili, do ceny energii. Dlatego zakłady hutnicze występują co roku z wnioskami o rekompensatę za te koszty pośrednie. Choć jej wysokość jest na odpowiednim poziomie, to problem jest w tym, że zbyt wolno trafia ona do przemysłu.

Według związkowca dzieje się tak dlatego, że w Urzędzie Regulacji Energetyki, gdzie rozpatrywane są wnioski ponad 100 zakładów, pracują nad tym tylko cztery osoby i wyłącznie z tego powodu te rekompensaty trafiają do producentów nawet po 11 miesiącach.

– Naszym postulatem jest przyspieszenie procedury, a nawet zastosowanie zaliczkowania tych wypłat – mówi Andrzej Karol. – W większości przypadków firmy, które mają problem z płynnością finansową, dzięki skorzystaniu z nich, mogą ratować swój byt. Wygląda na to, że w Polsce czterech ludzi decyduje o tym, jak wygląda sytuacja 100 zakładów energochłonnych. Nie rozumiem, dlaczego nie można zatrudnić do tego choćby dwa razy tyle osób. Ten problem obserwujemy od dwóch lat. To nie są nowe sprawy.

Problem ma cały przemysł europejski

Również zdaniem Przemysława Rzepeckiego, przewodniczącego Krajowej Sekcji Branży Metalowców NSZZ „Solidarność”, sytuacja w branży jest bardzo trudna.

– Dyskusja na ten temat już od dłuższego czasu przewija się przez Parlament Europejski – mówi Bankier.pl Przemysław Rzepecki. – Chodzi o to, aby cały sektor nie zginął. Wszyscy pracownicy najbardziej obawiają się tego, że nagle przyjdzie decyzja, że już nie produkujemy stali w Europie, bo się nie opłaca i dużo taniej można ją przywieźć z Chin i innych części świata. To by oznaczało, że nie będzie też przemysłu. Kiedyś podobnie się stało z cementowniami.

Według Przemysława Rzepeckiego powodem do zmartwień jest też ograniczanie produkcji oraz zamykane fabryki w branży motoryzacyjnej m.in. Audi czy Volkswagena.

– Przemysł ten należy do głównych konsumentów stali – twierdzi przedstawiciel „Solidarności”. – Potrzebuje jej także branża zbrojeniowa, która właśnie się rozwija. Tymczasem, jak sytuacja się nie poprawi, to za chwilę będziemy kupować stal poza Europą. Chodzi też o to, żebyśmy mieli w Polsce możliwość produkowania różnego rodzaju stali, bo inna jest potrzebna do produkcji samochodów, a inna do czołgu. Dlatego na rynku potrzeba wielu wytwórców wytwarzających urozmaicony asortyment. Chcemy też, aby byli oni konkurencyjni i mogli sprzedawać swoje produkty nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami. Niestety głównym problemem są ceny energii. Jak się nie da zapanować nad rosnącymi cenami, aby były, chociażby na poziomie europejskim, to nasz przemysł hutniczy się przestanie istnieć. Dlatego każda pomoc państwa będzie tu ogromnie potrzebna.

W demonstracji weźmie udział około 7 tys. osób?

Demonstracja rozpocznie się 21 maja br. o godz. 12.00 przed gmachem Sejmu, gdzie o przyczynach protestu będą mówić reprezentanci hutniczych związków zawodowych. Następnie jej uczestnicy przemaszerują przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Tam około godz. 13:30 planowane są wystąpienia liderów central związkowych. Związkowcy przygotowali też wspólną petycję adresowaną do premiera Donalda Tuska, zawierającą ich postulaty.

Według przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Przemysłu Metalowego w demonstracji może wziąć udział około 7 tys. osób. 

– Zaprosiliśmy wiele przedsiębiorstw, które rozumieją te problemy – twierdzi Andrzej Karol. – Z przemysłu energochłonnego żyje dziś około 1,3 mln pracowników. To nie tylko osoby zatrudnione bezpośrednio w tych firmach, ale również ich kooperanci. Będą też niektórzy pracodawcy, bo oni też są już pod ścianą. Walczymy o zachowanie naszych miejsc pracy – dodaje związkowiec.

Źródło:
Katarzyna Wiązowska
Katarzyna Wiązowska
redaktor Bankier.pl

Dziennikarka prasowa i internetowa. Z wykształcenia ekonomistka, PR-owiec i psycholog komunikacji medialnej. Bliskie jej są tematy dotyczące rynku pracy, przedsiębiorczości i kreatywności. Lubi rozmawiać z ludźmi, poznawać ich historie, również biznesowe. Z pasji – kinomanka.

Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (13)

dodaj komentarz
miketheripper
Kolejny raz dojdziemy do pustych półek jak te żądania zostaną zrealizowane.
miketheripper
A Tusk im powie "policzmy głosy" he he
sterl
Solidarność na sznurku śpiocha Kaczyńskiego to jakaś parodia związków zawodowych..
samsza
Nadal kochają tych polityków co normalne warunki ich pracy przehandlowali w UE za szklane paciorki, dopiero co znowu na nich zagłosowali.
Socjalizm tak, wypaczenia nie, co to za pomysł na życie, panowie?
Czemu nie zlikwidować tych wyliczanych z kapelusza opłat?
1a2b
pacz, pacz to może w końcu wypaczysz jakiegoś apacza
energizerjohn51
Szaleństwo zielonej polityki Tuska i jego kolegów w EU. Bez przemysłu zostaniemy skansenem Świata.
prawnuk
a może dać każdemu górnikowi MILION złotych - niech odejdzie z kopalni. Ale bez prawa do emerytury
sterl
Górnictwo płaci 47 różnych podatków i na to czasami potrzebuje dotacje.. gdy ceny węgla są w dołku..
peluquero
Przemysł hutniczy skończył się za tow. Millera, dwie dekady praktycznie na cudzej marży. To jest cud że tu ktokolwiek jeszcze pracuje w tej gałęzi
zenonn
Na początku XXI wieku polskie huty odnotowały znaczne spadki produkcji stali. W 2001 roku produkcja stali surowej wyniosła 8,8 mln ton, co oznaczało spadek o 16% w porównaniu do roku poprzedniego. Przyczynami były m.in. chybione inwestycje, rosnący import oraz brak skutecznej restrukturyzacji sektora .
W 2004 roku, w ramach negocjacji
Na początku XXI wieku polskie huty odnotowały znaczne spadki produkcji stali. W 2001 roku produkcja stali surowej wyniosła 8,8 mln ton, co oznaczało spadek o 16% w porównaniu do roku poprzedniego. Przyczynami były m.in. chybione inwestycje, rosnący import oraz brak skutecznej restrukturyzacji sektora .
W 2004 roku, w ramach negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską, Polska zobowiązała się do ograniczenia zdolności produkcyjnych stali surowej do 12,6 mln ton, co wiązało się z fizyczną likwidacją części urządzeń .
Lata 2004–2010: Wzrost popytu i modernizacja
Po przystąpieniu Polski do UE nastąpił wzrost zużycia stali, osiągając 12 mln ton w ciągu dwóch lat. Sektor hutniczy korzystał z funduszy unijnych na modernizację, jednak nie wszystkie inwestycje były trafione, co ograniczało konkurencyjność na rynku europejskim.
Lata 2010–2020: Globalna konkurencja i nowe wyzwania
W tym okresie polskie hutnictwo zmagało się z rosnącą konkurencją ze strony producentów z Azji i Bliskiego Wschodu. Wzrost importu stali, zwłaszcza z Chin, oraz rosnące koszty energii i surowców osłabiały pozycję krajowych producentów .
W 2020 roku pandemia COVID-19 spowodowała czasowe ograniczenia produkcji, co doprowadziło do trwałych wyłączeń niektórych instalacji hutniczych i spadku zdolności produkcyjnych o ponad 2 mln ton .
Lata 2021–2025: Kryzys i potrzeba transformacji
W ostatnich latach polskie hutnictwo znalazło się w najtrudniejszej sytuacji od dekad. W 2023 roku produkcja stali spadła do 6,4 mln ton, najniższego poziomu od ponad 50 lat.
Wzrost kosztów energii elektrycznej, który w latach 2021–2023 wyniósł 81% (z 380 zł/MWh do 690 zł/MWh), dodatkowo pogorszył rentowność sektora .
W 2022 roku udział importowanej stali na polskim rynku osiągnął 80%, co oznacza, że krajowa produkcja pokrywała jedynie 20% zapotrzebowania .
Perspektywy i potrzeba działań
Obecna sytuacja wymaga zdecydowanych działań ze strony państwa i sektora prywatnego. Wprowadzenie programów modernizacyjnych, inwestycji w technologie niskoemisyjne oraz wsparcie dla transformacji energetycznej są kluczowe dla przetrwania i rozwoju polskiego hutnictwa.
Podsumowując, przemysł hutniczy w Polsce od 2001 roku przeszedł trudną drogę, zmagając się z wieloma wyzwaniami. Obecnie stoi przed koniecznością głębokiej transformacji, aby dostosować się do zmieniających się warunków rynkowych i środowiskowych.

Powiązane: Praca, płaca i kariera

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki